sobota, 20 września 2014

Niedziela ze Zwiastunem z Gór w kościele Trójcy Przenajświętszej w Łodzi.

Witam moich czytelników :)
Już się nie mogę doczekać jutra - niedziela 21 września - Diecezjalny Dzień Wspólnoty Ruchu Światło-Życie - ogromną radością jest dla mnie to, że będę mogła być podczas tego dnia razem z Oazowiczami z Łodzi i okolic i że powiem świadectwo o Pierwszej Oazie w Rzymie, przy Ojcu Świętym Janie Pawle II, a także zaprezentuję moje wspomnienia, książkę "Zwiastunowi z Gór". To trochę tak, jakby na chwilę zatrzymał się czas, wracają odczucia z tamtych lat.
Cieszę się i ponownie zapraszam serdecznie wszystkich, którzy chcieliby zapoznać się z książką, posłuchać krótkiego świadectwa, ewentualnie później spokojnie porozmawiać :)
Wszystkie szczegóły dotyczące Dnia Wspólnoty i spotkania ze mną są zamieszczone na afiszu, który załączyłam do bloga 18 września, przy poprzednim wpisie.
Chcę również podzielić się radością - Wydawnictwo Benedyktynów w Tyńcu, dzięki któremu ukazały się moje wspomnienia "Zwiastunowi z Gór", utworzyło dla mnie i książki specjalną stronkę internetową - bardzo dziękuję za ogromny wkład pracy i wszelką pomoc bratu Joachimowi z Tyńca -  wiadomości o publikacji zamieszczone zostały także w specjalnym artykule na stronie Opactwa Benedyktynów w Tyńcu. Załączam linki i zapraszam do czytania i oglądania :)
http://blog.tyniec.com.pl/zwiastunowi-z-gor/ 
http://www.tyniec.benedyktyni.pl/pl/aktualnosci-benedyktyni-tyniec/ciekawa-propozycja-spotkan-o-janie-pawle-ii.html  
Niezależnie od dużej pracy, czasu poświęcanego na organizowanie promocji, zmęczenia - szczególnie w poniedziałki, po niedzieli z książkami, a przede wszystkim, ze spotkaniami z ludźmi, rozmowami, podpisywaniem, słuchaniem o różnorodnych losach ludzkich - czerpię z tego działania wielką radość, satysfakcję.
W poniedziałek zwykle odreagowuję napięcie kilkunastu godzin niedzieli, ale już we wtorek mobilizuję się prawie na 100 % i z przyjemnością oczekuję następnego spotkania, ciekawa bardzo, czego dowiem się nowego, jakie będą kontakty z przyszłymi czytelnikami, co wydarzy się takiego, że znów poczuję się bogatsza o kolejne doświadczenia.
Właściwie, to jestem pewna, że podczas każdej promocji pojawią się osoby, które podzielą się ze mną zaskakującymi losami, przeżyciami, które odcisnęły piętno na ich życiu - są wzruszające, wartościowe,  radosne i smutne - piękne.
Ponieważ bloga prowadzę dopiero od czerwca tego roku, a spotkania trwają już ponad rok, pragnę podzielić się również tymi wcześniejszymi wydarzeniami, które wydają mi się ważne, wartościowe, może zainteresują Was, Drodzy, którzy zaglądacie do moich wpisów, a może przeczytaliście książkę.

Dzisiaj  wspomnę niedzielę 11 maja - przyniosła ona kolejne spotkania zostawiające ślad - dużo

pięknych wrażeń w kościele Trójcy Przenajświętszej w Łodzi - kościół jest nowy, ma 25 lat - ciekawy architektonicznie, wewnątrz piękne malarstwo w głównym ołtarzu i stacje Drogi Krzyżowej malowane, bardzo piękne.
Ksiądz proboszcz Ryszard Olejnik jest gospodarzem parafii od początku - kościół żyje, wyczuwa się nastrój prawdziwego uczestniczenia we Mszy Świętej, w nabożeństwie majowym. Przychodzi dużo ludzi, są aktywni, modlą się, śpiewają z całego serca, nie wychodzą podczas Mszy, ogłoszeń, tworzą żywą wspólnotę - cieplej na sercu się robi.  Już od pierwszej Mszy Świętej o 8.00 zdumiałam się, takie duże było zainteresowanie po moim świadectwie i prezentacji "Zwiastunowi z Gór".
Kolejna niedziela spotkań, które zostają w pamięci, w sercu.

- starsza pani poprosiła o dedykację dla syna, Mariusza, w pięćdziesiąte drugie urodziny - ledwie mogła mówić ze wzruszenia wspominając w wielkim skrócie, jak życie jej rodziny zostało naznaczone przez Ojca Świętego
Jana Pawła II - Mariusz miał jakiś straszny wypadek w czasie stanu wojennego. Ledwo uszedł z życiem, długo nieprzytomny, w śpiączce, a po wybudzeniu nie dawano mu szans na chodzenie. Mama już wtedy, w tamtych latach, gdy Jan Paweł II był zdrowy, młody, modliła się w intencji syna do Niego, prosiła w modlitwie Ojca Świętego o wstawiennictwo dla Mariusza - nie rozmawiała bezpośrednio, tylko się modliła i jej syn wyzdrowiał, żyje, chodzi - właśnie za kilka dni skończy 52 lata - ta pani opowiadała i łzy spływały po jej policzkach. 
- prosiła o wpis z okazji osiemnastych urodzin wnuka babcia Marysia - syn tej pani, ojciec chłopca zmarł pięć lat temu, wnuczek ze swoją mamą jest w Anglii;
- podszedł pan, który pracował lata temu w "Dywilanie" - teraz jest chyba mocno schorowany, drżą nie tylko ręce, ale całe ciało - ze łzami w oczach opowiadał, że nigdy nie był w Rzymie, ani w Castel Gandolfo na żadnej audiencji, ale znalazł się w 1987 roku, podczas wizyty Ojca Świętego, w Łodzi na Lublinku - był w delegacji z "Dywilanu" wśród kilku osób, które wręczały upominek - wystarczyło mu, że znalazł się blisko Jana Pawła II - do dziś czuje na sobie spojrzenie Ojca Świętego i dotknięcie dłoni - została w nim pieczęć na całe życie i nie może powstrzymać łez wzruszenia, gdy o tym opowiada;

- pisałam dedykacje z okazji czterdziestej i dwudziestej rocznicy ślubu, osiemdziesiątych i osiemnastych urodzin
siedemdziesiątych urodzin męża pewnej pani, 
dla dwuletniej Natalki od babci,
od babć, dziadków, rodziców dla Natalii, Amelki, Szymona, Małgosi, Kasi, dla pięcioletniej prawnuczki, Zuzi :)))

Tym razem podchodziło , 
z rodzicami lub babciami, dziadkami, dużo dzieci - to pełne uśmiechów spotkania - wszystkie były bardzo radosne, ciepłe - 
szczególnie zapamiętałam babcię Janeczkę z dziewięcioletnim Piotrem i pięcioletnim Kamilem. Babcia miała przy sobie kwotę wystarczającą na nabycie jednej książki, 
a koniecznie chciała, żeby każdy wnuczek miał swój egzemplarz - byli na Mszy Świętej w południe. Pani Janeczka upewniła się, że będę z książkami także wieczorem - wpisałam dedykację dla Piotra - chłopcy podali mi rączki, przedstawili się, powiedzieli ile mają lat, Piotr samodzielnie zapłacił za książkę - wyszli z kościoła, grzecznie się kłaniając. Wieczorem wszyscy wrócili - tym razem Kamil miał w łapce odliczoną kwotę i poprosił o dedykację dla siebie - wzruszające spotkanie, babcia dbająca o duchowe wychowanie wnuków - przejęte buzie, spojrzenia Piotra i Kamila :)
Podsumowując - trudno używać innych słów, określeń, niż w minionych tygodniach - to była dobra, wartościowa, piękna niedziela - dziękuję Świętemu Janowi Pawłowi za każde wzruszające spotkanie - wszyscy, których zainteresowała prezentacja i przyszli po książkę byli uśmiechnięci, uniesieni - stali w kolejkach spokojnie oczekując na podejście po książkę.
Wieczorem, poza oczekującymi, aby kupić książki, podeszły, niezależnie od siebie trzy kobiety, w pewnych odstępach czasu - każda z nich miała już egzemplarz "Zwiastunowi z Gór" - kupiły książki rano lub w południe. Każda z tych pań powiedziała, że zaczęła czytać zaraz po powrocie do domu i... nie wiem, jak to powiedzieć - nie mogły się oderwać - jedna z kobiet powiedziała po prostu, że dziękuje mi za to, że napisałam wspomnienia...
W poniedziałek moja Mamusia powiedziała, że zadzwoniła do niej koleżanka, która w niedzielę
nabyła książkę i że ma do mnie "pretensje" :) ponieważ całą noc przeze mnie nie spała - czytała, płakała, śmiała się, przeżywała spotkania z Janem Pawłem II 
i czytała, czytała...
Piękna była niedziela 11 maja - dobrze, że prawie od początku moich spotkań z przyszłymi czytelnikami zapisywałam moje wrażenia, ciekawe, wartościowe spotkania, opowiadania.
Pozdrawiam serdecznie
                           Joasia Jurkiewicz



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz