Witam i serdecznie zapraszam w najbliższą sobotę wieczorem i w niedzielę, 19 i 20 sierpnia nad polskie morze - do kościoła pod wezwaniem Świętej Anny w Chałupach.
Niezbyt często bywam nad Bałtykiem i w ogóle na terenach związanych z dużą wodą - morzem, jeziorami - właściwie to bardzo rzadko. Wolne chwile podczas wakacji dla mnie wiążą się z wyprawami w Tatry :) Tam najlepiej się czuję każdego dnia wychodząc w trasę, wędrując po kilkanaście godzin na dobę po tatrzańskich szlakach, po raz kolejny zdobywając znane już od lat szczyty i przełęcze. Właśnie kilka dni temu wróciłam z Tatr.
Teraz cieszy mnie możliwość wyjazdu na Hel, do Chałup - nigdy wcześniej tam nie byłam, choć zdarzało mi się odwiedzać Władysławowo.
Więc przez trzy dni popatrzę na nasze polskie morze, pospaceruję i będę miała okazję również za to piękno podziękować Panu Bogu, tak jak nieustannie dziękuję, wciąż czując, że to za mało, za niezwykłe, ponadczasowe piękno Tatr.
Z radością podzielę się pod koniec każdej Eucharystii krótkim świadectwem osobistych spotkań ze Świętym Janem Pawłem II w Rzymie i w Castel Gandolfo w sierpniu 1979 roku. Opowiem o Pierwszej Oazie Rzymskiej przeżywanej na zaproszenie i u boku naszego Ojca Świętego, o niezwykłych wartościach, jakie czerpaliśmy z tych spotkań, z każdego słowa, które do nas wtedy wypowiadał ten niezwykły Znak i Dar naszych czasów zwany przez oazowiczów w całej Polsce Zwiastunem z Gór.
Te słowa są wciąż aktualne, coraz bardziej aktualne, mimo upływu czasu - a mija właśnie czterdzieści cztery lata od naszej najpiękniejszej Oazy w życiu, której wszystkie wydarzenia, spotkania, nauczanie odcisnęły się niezatartą pieczęcią w moim sercu, podobnie jak w sercach większości rzymskich oazowiczów.
Po każdej Mszy Świętej chętnie spotkam się z czytelnikami przy stoliku z książkami - jeśli będzie pogodnie, to prawdopodobnie przed kościołem. Będzie można chwilę porozmawiać, podzielić się swoimi przeżyciami - będę także, zgodnie z życzeniem czytelników, wpisywać dedykacje do książek. Szczegóły podaję na afiszu.
Ojciec Święty Jan Paweł II - Gdynia, 11 czerwca 1987 -
Homilia do Ludzi Morza, fragmenty
"Benedicite maria et flumina, Domino.
Błogosławcie Pana morza i rzeki.
Błogosław Pana wszystka Ziemio."
Trzeba, ażeby na tym miejscu odezwał się kantyk całego stworzenia, które oddaje chwałę Stwórcy. Trzeba, ażeby przemówiły głosem chwały rzeki i morze.
(...) I bądź błogosławione ty, morze, które jesteś przeznaczeniem Wisły, naszej rzeki - tak jak Królestwo Boże jest przeznaczeniem ludzi żyjących na tej Ziemi.
Morze... Przemawia ono do człowieka szczególną mową... Jest to naprzód mowa bezkresu.
Oto od ujścia Wisły otwiera się dal wyznaczona taflą Bałtyku - bezkresna dal, której końca oko ludzkie nie dosięga.
Ogrom wody jakby bardziej jednolity od obszarów Ziemi. Obszar niezamieszkany
i niemieszkalny, a równocześnie obszar szeroko otwarty, który człowieka przyzywa.
Przyzywa ludzi, przyzywa narody.
Nasz naród niejednokrotnie w historii rozliczał się z tego wyzwania. Czy poszedł za nim?
Czy dostatecznie na nie odpowiadał? Czy szukał w nim zabezpieczenia swego bytu i swoich praw wśród wszystkich narodów globu?
Oto bowiem poprzez tę dal, która się otwiera przed oczyma człowieka stojącego na brzegu,
z kolei przed oczyma żeglarza wśród morskich przestrzeni prowadzi droga do wielu na świecie miejsc, do krajów i kontynentów. Do wielu ludów i narodów.
Wezwanie mórz spotyka się z losami wszystkich ziem zamieszkanych. Nie tylko rozdziela te ziemie i utrzymuje w oddali, w odległości - ale także łączy.
Tak - morze mówi człowiekowi o potrzebie szukania się nawzajem. O potrzebie spotkania
i współpracy. O potrzebie solidarności - międzyludzkiej i międzynarodowej.
Jakże doniosły jest fakt, że to właśnie słowo - "Solidarność" - zostało wypowiedziane tutaj, nad polskim morzem. Że zostało wypowiedziane w nowy sposób, który równocześnie potwierdza jego odwieczną treść.
(...) W imię przyszłości człowieka i ludzkości trzeba było wypowiedzieć to słowo - "Solidarność". Dziś płynie ono szeroką falą poprzez świat, który rozumie, że nie możemy żyć wedle zasady - "wszyscy przeciw wszystkim" - ale tylko wedle zasady - "wszyscy
z wszystkimi", "wszyscy dla wszystkich".
(...) Tu, nad brzegiem Bałtyku, wypowiadam więc i ja to słowo, tę nazwę - "Solidarność" - ponieważ należy ono do stałego przesłania społecznej nauki Kościoła.
(...) Solidarność musi iść przed walką. Wówczas ludzkość może przetrwać. I może przetrwać
i rozwijać się każdy naród w wielkiej ludzkiej rodzinie. Bo co to znaczy "solidarność"?
Solidarność to znaczy sposób bytowania wielości ludzkiej - na przykład narodu - w jedności, w uszanowaniu wszystkich różnic, wszystkich odmienności, jakie pomiędzy ludźmi zachodzą. A więc jedność w wielości, a więc pluralizm - to wszystko mieści się w pojęciu solidarności. Sposób bytowania ludzkiej wielości mniejszej lub większej - całej ludzkości, poszczególnego narodu - bytowania w jedności godnej człowieka.
(...) Nad Morze Galilejskie - co prawda niewielkie pod względem obszaru - prowadzi nas też dzisiejsza Ewangelia. Apostołowie byli rybakami, ludźmi morza, więc Chrystus często przebywał wraz z nimi nad morzem - i pośród morza.
Morze stało się więc szczególnym miejscem spotkania człowieka z Bogiem. Miejscem, którego dotknęła stopa Zbawiciela świata. Miejscem, na którym został zapisany istotny rozdział historii Zbawienia.
(...) Morze pozwala lepiej zrozumieć ludzką słabość, ograniczoność i wszechmoc Boga - dostrzec wartość ziemi, potrzebą drugiego człowieka, docenić więź rodzinną i wartość wspólnoty - także wspólnoty parafialnej i środowiska osób bliskich.
(...) Was wszystkich - wasze rodziny i wszystkie wasze sprawy składam u stóp Matki Chrystusa czczonej w wielu sanktuariach na tej ziemi, a zwłaszcza w Sianowie i w Swarzewie, gdzie od lat czterystu otacza was opieką jako Królowa Polskiego Morza.
(...) Jezus mówi: "Odwagi! Ja Jestem, nie bójcie się! Czemuś zwątpił? Ja Jestem!...
W imieniu całej naszej historii, w imieniu całej historii tej ziemi - Pomorza, Przymorza, polskiego morza - odpowiadamy wraz z Szymonem Piotrem: "Ty jesteś. Prawdziwie jesteś Synem Bożym!" (Mt 14, 33)
(...) Jest jeszcze, dla mnie osobiście, dodatkowy motyw radości, że tutaj mogliśmy się spotkać, że tu jestem. No cóż, ja nie jestem człowiekiem morza - ja z rodu jestem człowiekiem gór, z drugiej strony Polski.
Jeżeli w te strony kierowały się moje kroki, to raczej ku jeziorom, niż ku morzu.
Dzisiaj wreszcie przychodzę nad morze. Wyznaję to moje zaniedbanie, że to mało chodziłem
i pragnę to odkupić. Właśnie dlatego, żeby to odkupić - to moje zaniedbanie życiowe - mam teraz morzem pojechać do Gdańska. Tak ustanowili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz