niedziela, 27 grudnia 2020

"Pójdźmy wszyscy do stajenki... Powitajmy Maleńkiego - Boże Narodzenie 2020

(J 1,1-5) Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga -
i Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko zaistniało dzięki Niemu.
Bez Niego nic nie zaistniało.
To co zaistniało w Nim było życiem.
A życie to było światłością dla ludzi.
Światłość świeci w ciemności
lecz ciemność jej nie ogarnęła. 
Orędzie Urbi et Orbi - Jan Paweł II - 25 grudnia 1998 - fragmenty
(..)Dzisiejszej nocy ujrzeliśmy Chwałę Bożą, którą obwieszczał radosny śpiew Aniołów - oddaliśmy pokłon Królowi, Panu wszechświata wraz z pasterzami strzegącymi swych trzód. Oczyma wiary my także ujrzeliśmy Księcia Pokoju złożonego w żłobie, a obok Niego Maryję i Józefa adorujących Go w milczeniu.
Wraz z zastępami Aniołów i ze zdumionymi pasterzami my także śpiewamy dzisiaj pełni radości -"Christus natus et nobis, venite adoremus" - "Chrystus nam się narodził, pójdźmy z pokłonem." Od Betlejemskiej Nocy aż po dzień dzisiejszy Narodzenie Chrystusa opiewają radosne hymny, które wyrażają czułą dobroć Boga zasianą w ludzkich sercach. 
We wszystkich językach świata celebruje się uroczyście to największe i pełne pokory wydarzenie - Emmanuel, Bóg na zawsze z nami!(...)
Radość Bożego Narodzenia, z jaką witamy przyjście Zbawiciela, niech napełni wszystkich ufnością w mocy prawdy i cierpliwą wytrwałością w czynieniu dobra. Do każdego z nas niech dotrze Boże orędzie z Betlejem - "Nie bójcie się, oto zwiastuję wam radość wielką(...) Dziś w Mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan."(Łk 2, 10-11). Dzisiaj zajaśniało, Urbi et Orbi, nad Rzymem i nad całym światem, Oblicze Boga - Jezus objawia Go nam jako miłującego Ojca. Wy wszyscy, którzy szukacie sensu życia, którzy z pałającym sercem oczekujecie zbawienia, wyzwolenia i pokoju, wyjdźcie na spotkanie Dziecięciu narodzonemu z Maryi. On jest Bogiem, naszym Zbawicielem, jedynym godnym tego imienia, jedynym Panem. On narodził się dla nas, pójdźmy z pokłonem!(...) 
"Chwała Bogu na wysokościach, a na Ziemi pokój ludziom Jego upodobania."(Łk 2, 14)
Tymi słowami anielskiego orędzia pozdrawiam moich Rodaków w kraju i poza jego granicami i życzę, aby radość i pokój Betlejemskiej Nocy przenikała serca wszystkich. Niech Błogosławieństwo Bożej Dzieciny wydaje w was owoce jedności, miłości wzajemnej i wszelkiej pomyślności.
"Modlitwa Konrada" z Wyzwolenia - Stanisław Wyspiański - fragment
Bożego Narodzenia ta noc jest dla nas święta -
niech idą w zapomnienie niewoli gnuśne pęta.
Daj nam poczucie siły i Polskę daj nam żywą,
by słowa się spełniły nad ziemią tą szczęśliwą.
Jest tyle sił w narodzie, jest tyle, mnogo ludzi -
niechże w nich Duch Twój wstąpi i śpiące niech pobudzi!
(...) Gwiazdka zeszła i świeci nad kolebką dziecięcą,
nad Miłością zabłysła Matczyną.
Światło błysło stuleci, radość Nocy tej święcą - 
Gwiazda zeszła nad ŚWIĘTĄ  RODZINĄ -
Oto Dziecię w kolebce, Matka nad Nim schylona...
"Boże Narodzenie" - Eligiusz Dymowski OFM
Cicha noc swój rozściela płaszcz
aby pięknie wyglądała ziemia.
Gdzieś w ubogim żłóbeczku płacz
światu głosi godzinę zbawienia.
Wszystko zmienia barwę i kształt,
jakby chciało zaczerpnąć wieczności,
bowiem szczęście przyszło na świat
skryte w dłoniach malutkiej Miłości.
A gdy teraz pojmiesz Jej treść,
to nie straszne ci będzie rozstanie.
Bóg ukoi przecież - jak wiesz -
to odwieczne z tęsknoty czekanie. 
Pomódlmy się w Noc Betlejemską - Ksiądz Jan Twardowski
Pomódlmy się w Noc Betlejemską -
w Noc Szczęśliwego Rozwiązania,
by wszystko się nam rozplątało -
węzły, konflikty, powikłania.
Oby się wszystkie trudne sprawy
porozkręcały jak supełki,
własne ambicje i urazy
zaczęły śmieszyć jak kukiełki.
Oby w nas paskudne jędze
pozamieniały się w owieczki,
a w oczach mądre łzy stanęły
jak na choince barwne świeczki.
Niech Anioł podrze każdy dramat
aż do rozdziału ostatniego
i niech nastraszy każdy smutek
tak, jak goryla niemądrego.
Aby się wszystko uprościło,
było zwyczajne, proste sobie -
by szpak pstrokaty, zagrypiony
fikał koziołki na grobie.
Aby wątpiący się rozpłakał
na cud czekając w swej kolejce,
a Matka Boska - cichych, ufnych -
na zawsze wzięła w swoje ręce... 



środa, 16 grudnia 2020

Drogi Przyjacielu, Józefie, żegnaj na tej Ziemi... Do zobaczenia w Niebie...

Witam serdecznie wszystkich Czytelników.

Nadszedł czas chłodnych, krótkich, wietrznych dni - szybko minęła złota polska jesień mieniąca się cudnymi odcieniami złocistych, rdzawych i czerwonych liści, kipiąca obfitością soczystych, smakowitych owoców i warzyw. Nie widać już na drzewach czerwonych jarzębinowych korali, opustoszały sady, ogrody... W skrzynkach i koszach, na stołach i parapetach pachną rumiane, jędrne, soczyste jabłka, złociste słodkie gruszki, zielone cukinie, fioletowe bakłażany... Słoje mienią się pięknymi, smakowitymi barwami wypełnione po brzegi aromatycznymi konfiturami i dżemami ze śliwek, wiśni, truskawek, z aronii i czarnej porzeczki, a także z różnymi ukiszonymi pysznymi warzywami. W innych słojach bursztynowo, złociście przebłyskuje bogactwo słodkiego daru pracowitych pszczół - gęste, pachnące słońcem, kwietnym pyłem i woskiem miody - jasne, o słomkowym zabarwieniu lipowe i mniszkowe, ciemniejsze z lekkim odcieniem czerwieni leśne, borówkowe, wrzosowe i te w przeróżnych tonacjach brązu od jaśniejszego aż do mocno ciemnego bursztynu - gryczane i spadziowe.  Za oknem ciemno i często ponuro - nawet jeśli dzień jest słoneczny, jaśniejący błękitem nieba, to bardzo krótko, zanim się człowiek obejrzy zapada zmierzch, we wszystkie zakamarki wnika szarość, wilgotne podmuchy wiatru... Melancholia... Wspominanie...

Jest czas Adwentu - kolejny raz przeżywamy tygodnie oczekiwania, nadziei... Ponad dwa tysiące lat temu w Betlejem - w miasteczku nazwanym Domem Chleba narodziło się Dzieciątko Jezus. Zbawiciel przyszedł na świat jako Miłość największa, w ciele człowieka, obierając sobie młodą Dziewczynę, Maryję za Matkę. Jeszcze tylko kilka dni pozostało na przygotowanie serca, duszy do świętowania - czas wyciszenia, czekania, zawierzenia...

Czas ucieka - Wieczność czeka! Adwent stał się w tym roku 2020 wyjątkowy dla wszystkich ludzi ze względu na rozprzestrzeniającą się na świecie epidemię, zaś dla mnie... dla naszej, jakże niewielkiej już na tej Ziemi grupy oazowiczów rzymskich to czas kolejnego rozstania - 5 grudnia nad ranem, po długiej, sześcioletniej chorobie, przeżywszy na Ziemi 63 lata, w 38 roku kapłaństwa odszedł do Domu Ojca franciszkanin Józef Czysz OFMConv. - nasz cudowny Przyjaciel z Pierwszej Oazy Rzymskiej, który przez cały czas Rekolekcji Oazowych III-go stopnia odbywających się w sierpniu 1979 roku w Rzymie i w Castel Gandolfo oraz w Asyżu, w Capranica, na Mentorelli i Monte Cassino, będąc polskim studentem franciszkańskim we Włoszech, bezinteresownie pomagał nam jako przewodnik i opiekun z radosnym entuzjazmem ofiarowując swój czas i osobiste zaangażowanie całej grupie oazowiczów liczącej ponad sto dwadzieścia osób.

"Odchodzimy" - Eligiusz Dymowski OFM

Odchodzimy

jeden po drugim

na tamtą stronę.

Nad brzegiem morza

w żałobnym tańcu

nimfy wykrzykują rozpaczliwie:

Miserere nobis, miserere...

O błogosławiona chwilo

w blasku wschodzącego Słońca.

Po ponad trzydziestu latach, które minęły od sierpnia 1979 roku, kiedy udało mi się z pomocą Bożą i umiłowanego Jana Pawła II napisać moje wspomnienia "Zwiastunowi z Gór", gdy zaczęliśmy się odnajdywać i spotykać w czasie letnim na zlotach Pierwszej Oazy Rzymskiej, wcześniej, zanim książka została wydana przez Tyniec Wydawnictwo Benedyktynów, jeszcze w trakcie pisania wspomnień odnalazłam Józka w 2012 roku - wówczas pracował we wspólnocie Ojców Franciszkanów Konwentualnych w Elblągu. Od tego czasu byliśmy w stałym kontakcie. Ze względu na coraz poważniejsze problemy ze zdrowiem Józek nie mógł przyjechać w lipcu 2015 roku na Pierwszy Zlot Oazy Rzymskiej do Częstochowy ani na żadne nasze kolejne spotkanie. Z radością kontaktował się rozmawiając przez telefon i bardzo żałował, że nie może być z nami - wspierał modlitwą wszystkie inicjatywy, z ogromnym wzruszeniem słuchał relacji o naszych spotkaniach.

Szczęśliwy, że choć na fotografiach może zobaczyć odnalezionych oazowiczów, przyjmował przesyłane zdjęcia i przepiękny Album "Z wdzięczności za Zwiastuna z Gór" opracowany z wielką pieczołowitością przez naszego wspaniałego oazowicza z Bydgoszczy, Jurka Koreckiego, który wyprzedził  Józefa prawie o dwa lata w drodze do Wieczności i odszedł do Domu Ojca w wieku 75 lat, 18 lutego 2019 roku. 

Także w tym roku, kilka tygodni temu, 27 września w Rzymie  przeżywszy 87 lat przekroczył próg Wieczności Ojciec Kazimierz Przydatek SJ - nasz cudownej dobroci i wielkiej cierpliwości dla tej trochę szalonej, radośnie zakręconej polskiej młodzieży opiekun i przewodnik podczas Rekolekcji Oazowych w Rzymie. https://jezuici.pl/2020/09/zmarl-w-rzymie-o-kazimierz-przydatek-sj/

Czas Adwentu, tęsknoty... kolejne rozstanie - oczekujemy przyjścia Zbawiciela i spotkania... Wierzymy mocno, że na krótko rozstajemy się... bo przecież to zaledwie mgnienie w oczach Wszechmocnego Miłującego Boga w Wieczności do której zmierzamy...


Tryptyk Rzymski - Jan Paweł II (fragment) 

Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz -

To co było kształtne w bezkształtne.

To co było żywe - oto teraz martwe(...)

NON  OMNIS  MORIAR -

To, co we mnie niezniszczalne,

teraz staje twarzą w twarz z Tym, Który Jest!

W ostatnich miesiącach cierpienie Józefa pogłębiało się coraz bardziej. Darem dla mnie była

możliwość odwiedzania chorego Przyjaciela co pewien czas w klasztorze franciszkanów przy Sanktuarium Matki Bożej w Cudy Wielmożnej Pani Poznania - pozostawał tam przez pięć lat od chwili, gdy okazało się, że właśnie w Poznaniu profesorowie tych dziedzin medycyny, które w tym czasie były potrzebne Józkowi, z kilku klinik zajęli się nim z wielkim zaangażowaniem i robili wszystko co możliwe, aby ratować życie, leczyć, wzmacniać słabnące serce i cały organizm, a także przynosić ulgę w cierpieniu. Bardzo pomagały panie pielęgniarki, rehabilitanci i sanitariusze. Józek opowiadał mi jak wielkim darem Opatrzności jest to jakich ludzi spotyka na swojej drodze, dziękował Panu Bogu za wszystkich lekarzy i osoby pomagające, okazywał im wdzięczność i modlił się w ich intencji. Miał w sercu wielki spokój, mimo nieustającego bólu ciepły uśmiech w oczach i na twarzy - chyba jedynym określeniem oddającym jego sposób bycia jest Pokój Chrystusa w sercu. Gdy bywał na oddziale szpitalnym w celu podawania mu chemioterapii, radioterapii czy innych leków, z uśmiechem rozmawiał z opiekującym się nim personelem medycznym i z chorymi, żartował i często napełniał otuchą serca tych, którzy również byli chorzy, cierpieli i bardzo się bali. Wiem, że nawet w tym czasie walki z chorobą Józef wspomagał duchowo wiele osób w ich trudnych sprawach życiowych, rozmawiając dodawał sił, uspokajał.

Od ponad siedmiu lat pielgrzymuję po parafiach w całej Polsce (za mną 249 parafii, szkół, bibliotek, domów kultury) z moją książką "Zwiastunowi z Gór" - ze świadectwem o wartościach wynikających z osobistych spotkań z Ojcem Świętym Janem Pawłem II podczas Pierwszej Oazy Rzymskiej w sierpniu 1979 roku, o przyjmowaniu do serca i kierowaniu się nauczaniem naszego umiłowanego Papieża, o tym jak bardzo ważne dla naszego życia jest każde słowo Świętego Jana Pawła II, który wskazywał nam jako drogę Ewangelię Chrystusa. W tym pielgrzymowaniu modlitwą i słowem przez te wszystkie lata bardzo wspomagał mnie Józek. Z ogromną wdzięcznością przyjmował ode mnie wieści o pamięci modlitewnej - gdy mówiłam lub pisałam w sms-ach lub na whatsapp, że moi Czytelnicy modlą się dla niego i że Księża odprawiają w jego intencji Msze Święte. W imieniu Józefa przekazywałam podziękowania wszystkim za każde westchnienie, każdą Eucharystię. Zapewniał o pamięci - mimo, że nie znał ich osobiście, starałam się wysyłać zdjęcia, opowiadałam o miejscach i osobach i Józek łączył się w modlitwie, starał się w swoim pokoju odprawiać Msze Święte w tym samym czasie, gdy w różnych parafiach Księża modlili się w jego intencji podczas Eucharystii. Często mówił do mnie, że tego dnia, kiedy do Pana Boga dociera taka gorąca fala prośby o niego, samopoczucie wyraźnie się poprawiało, mniej cierpiał, miał więcej siły - to były dobre dni. Prawie zawsze, gdy pytałam o samopoczucie, odpowiadał, nawet w bardzo trudnym czasie, że mu ciężko, ale nie jest najgorzej...

Teraz więc pozwalam sobie raz jeszcze z głębi serca podziękować w imieniu Józefa (zawsze prosił, abym przekazywała jego zapewnienie o wdzięcznej pamięci) wszystkim wspaniałym Księżom i Czytelnikom, naszym kochanym Oazowiczom Rzymskim, każdej osobie pamiętającej o nim, za każdą Mszę Świętą, każde westchnienie - dziękuję wszystkim, którzy odpowiadali na moją prośbę o modlitwę dla Józka... Myślę, że on tam, po drugiej stronie życia, gdy cierpienie zmieniło się w radość, tym bardziej pamięta o wszystkich wdzięcznym sercem. I znów proszę - módlmy się w intencji O.Józefa o szczęście wieczne dla niego.

9 grudnia, w dniu, kiedy Józek wrócił do swojego rodzinnego Lęborka, już po uroczystej Mszy Świętej odprawionej w intencji jego zbawienia, ostatni raz napisałam do niego na whatsapp także z myślą, że może przeczyta ktoś z jego Rodziny: "Wiem, że Ty już nie odbierzesz, Józku... Ale posyłam Tobie tego Anioła całym sercem... Tak wiele dobra i piękna otrzymałam od Ciebie, Przyjacielu... Nie zaprzestanę czuwania, modlitwy i... rozmów z Tobą, bo jest cudem spotkanie Ciebie... i ta Przyjaźń niezwykła, która mimo odległości, wielu lat niewidzenia się, przetrwała czterdzieści jeden lat. Dziękuję Panu Bogu i Janowi Pawłowi Świętemu umiłowanemu za ten niezwykły Dar... za te ostatnie lata, gdy mimo Twojego cierpienia nasza Przyjaźń okazała się żywa, prawdziwa... Za każde spotkanie, słowo, za Twoje ciepło. Dziękuję za Twoje modlitwy, Józku, za wsparcie... Za to, że mogłam modlić się dla Ciebie i wspierać z całych sił w tak trudnym, a jednocześnie niezwykłym, pięknym dla Ciebie czasie. Niech przytuli Ciebie do Serca Miłosierny Jezus, a Maryja Matka razem z Twoją ukochaną Mamusią, Anną, otuli Ciebie cieplutko. I Jan Paweł umiłowany, który przecież znał Ciebie tu, na Ziemi, z pewnością tam, w Domu Ojca zaopiekuje się Tobą. Józek, Przyjacielu... do zobaczenia... czuwam, ogarniam Ciebie westchnieniem."

"Zwiastunowi z Gór - Pierwsza Oaza w Rzymie" - fragmenty wspomnień
Pojawił się jeszcze jeden zakonnik, studiujący wówczas w Rzymie franciszkanin pochodzący z Lęborka, Józef Czysz. Właśnie wybierał się na urlop do Polski, gdy zaginęła jego torba z rzeczami i paszportem. Oczekując na wyjaśnienie sprawy i wyrobienie nowego dokumentu dowiedział się, że zgodnie z życzeniem Ojca Świętego, rozpoczynają się w Rzymie Rekolekcje Oazowe i postanowił przyłączyć się do nas, służąc swoimi wiadomościami, znajomością miasta, zabytków. Zaproponował swój udział w oprowadzaniu grup młodzieży po najciekawszych miejscach. W ten sposób pozyskaliśmy następnego przyjaciela.(...)

(...) Jan Paweł II podpisywał fotografie, które podaliśmy z prośbą o autograf (...) Gdy śpiewaliśmy następną piosenkę, franciszkanin, Józef Czysz pomagający Ojcu Świętemu w podawaniu i układaniu już podpisanych egzemplarzy, zawołał - mazak, tam ktoś miał czarny mazak! - i wtedy podałam swój mazak... Nie myślałam o tym, czy mazak do mnie wróci, podałam i byłam szczęśliwa, że moim pisakiem posługuje się Jan Paweł II. Po jakimś czasie, chyba pod koniec naszego Pogodnego Wieczoru z Ojcem Świętym, mazak oddał mi zakonnik Józef i zachowałam tę pamiątkę do dzisiaj...(...) Mazak stał się dla mnie relikwią.(...)

(...) Z pieśnią tą (Pieśnią Słoneczną Świętego Franciszka z Asyżu) zapoznałam się dzięki małej książeczce, przewodnikowi po Asyżu wydanemu w języku polskim, który dostałam w upominku od studiującego wówczas w Rzymie franciszkanina, Józefa Czysza. (...) Chcę podziękować ojcu Józefowi za jego wielką życzliwość dla wszystkich oazowiczów, mnóstwo pomocy w oprowadzaniu nas w różnych ważnych, ciekawych miejscach i wspaniałe poczucie humoru. 

Józef Czysz urodził się 19 marca 1957 roku w Lęborku jako syn Anny i Edmunda, brat Marii, Janiny, Tadeusza i Edmunda w parafii Ojców Franciszkanów Konwentualnych. Bardzo blisko jego domu

rodzinnego znajduje się kościół parafialny - Sanktuarium Świętego Jakuba Apostoła. Tam przyjął Sakramenty Chrztu Świętego i jako ministrant często służył do Mszy Świętej mając piękny przykład w rozmodlonych, często przyjmujących Komunię Świętą Rodzicach . W 1972 roku, po ukończeniu szkoły podstawowej, Józef rozpoczął naukę w Niższym Seminarium Duchownym w Niepokalanowie zaś po zdaniu egzaminu maturalnego w końcu sierpnia 1976 roku rozpoczął nowicjat w Smardzewicach - tam w Zakonie Braci Mniejszych Konwentualnych we wrześniu 1977 roku złożył pierwszą profesję zakonną. Przez pierwszy rok studiów uczył się w Seminarium w Krakowie, a w latach 1978-1983 studiował w Międzynarodowym Seminarium Franciszkańskim Seraphicum w Rzymie. 8 grudnia 1981 roku Józef złożył pierwsze śluby wieczyste zaś 27 marca 1982 roku przyjął święcenia w stopniu diakonatu. Po zakończeniu formacji w rzymskim Seraphicum powrócił do Polski i 21 czerwca 1983 roku we franciszkańskim kościele pod wezwaniem Świętej Trójcy w Gdańsku otrzymał święcenia kapłańskie z rąk księdza biskupa Lecha Kaczmarka. W latach 1983-1985 O.Józef pracował w parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Kołobrzegu, następnie w latach 1985-1987 w Elblągu w parafii Świętego Pawła Apostoła oraz w Darłowie w latach 1987-1989, w parafii Matki Bożej Częstochowskiej. W roku 1989 O.Józef został skierowany przez władze zakonne do pracy duszpasterskiej do Włoch, do klasztoru i kościoła Świętego Serca Jezusa w Catanzaro Lido w regionie Calabria. Po powrocie do Polski w 1992 roku przez osiem lat pracował jako duszpasterz w Poznaniu, a w latach 2000-2002 w parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Gnieźnie. W roku 2002 Józef został ponownie skierowany do pracy we Włoszech - przez rok pełnił obowiązki gwardiana w klasztorze i kościele Świętego Franciszka w Pizie. Wrócił do Polski w 2004 roku i ponownie podjął pracę duszpasterską w parafiach w Gnieźnie w latach 2004-2009 oraz w Elblągu 2009-2015. Następnie Józek, ze względu na wykrytą u niego chorobę nowotworową, zamieszkał w klasztorze OO.Franciszkanów Konwentualnych w Poznaniu, gdzie przebywał przez pięć lat będąc pod stałą opieką profesorów różnych dziedzin medycyny do dnia 5 grudnia 2020, kiedy odszedł do Pana. Zgodnie ze swoją wolą Ojciec Józef Czysz na zakończenie swojej ziemskiej wędrówki powrócił do domu, do Lęborka i rodzinnej parafii Świętego Jakuba Apostoła. W tym Sanktuarium 9 grudnia 2020 roku o godzinie 13.30 rozpoczęła się Msza Święta pogrzebowa pod przewodnictwem Ministra Prowincjalnego, Ojca Wojciecha Kuliga, który także wygłosił słowo po Ewangelii , zaś po Eucharystii odprowadzono Ojca Józefa na cmentarz - został pochowany w grobowcu zakonnym Franciszkanów Konwentualnych.
A więc żegnaj na pewien czas Józku, drogi Przyjacielu... Do zobaczenia w Niebie...

https://soundcloud.com/franciszkanie/homilia-pogrzeb-o-jozefa-czysza-9-xii-2020

http://www.franciszkanie.gdansk.pl/2020/12/10/pogrzeb-o-jozefa-czysza-ofmconv/

Anielski Orszak niech twą duszę przyjmie, uniesie z Ziemi ku wyżynom Nieba,

a pieśń zbawionych niech cię zaprowadzi aż przed Oblicze Boga Najwyższego.

Niech cię przygarnie Chrystus uwielbiony - On wezwał ciebie do Królestwa Światła -

niech na spotkanie w progach Ojca Domu po ciebie wyjdzie litościwa Matka.

Promienny Chryste, Boski Zbawicielu, jedyne Światło, które nie zna zmierzchu -

bądź dla tej duszy wiecznym odpocznieniem, pozwól oglądać Chwały Twej Majestat...