środa, 5 listopada 2014

Spotkania w Sokółce i w Białymstoku

Witam wszystkich moich czytelników  :) 
We wtorek, 28 października wróciłam z kolejnych spotkań związanych ze wspomnieniami i świadectwem "Zwiastunowi z Gór"  - tym razem byłam w Sokółce i w Białymstoku.
Znów przeżyłam radosne, wartościowe spotkania. W Sokółce, po moim przyjeździe w sobotę, z księdzem proboszczem Stanisławem i księdzem Józefem Grygotowiczem, wspominaliśmy z wielką przyjemnością ojca Andrzeja Madeja, moderatora Pierwszej Oazy Rzymskiej i oazę KODA (Kurs Oazowy dla Animatorów) z 1980 roku w Tylmanowej. Księdza Józefa, który był moim moderatorem w Tylmanowej, spotkałam pierwszy raz po 34 latach w maju tego roku, na Papieskim Forum Młodych w Białymstoku i radości nie było końca -
Od lewej ksiądz Józef i ksiądz Stanisław
a teraz w Sokółce okazało się, że proboszcz parafii pod wezwaniem Świętego Antoniego z Padwy, 
w której od 2008 roku znajduje się Cudowna Hostia, to ksiądz Stanisław Gniedziejko, który będąc młodym kapłanem, w 1980 roku uczestniczył w rekolekcjach oazowych w Tylmanowej, pomagał księdzu Józefowi 
w tym samym turnusie, na którym byłam ja - dla mnie osobiście i dla księdza Stanisława to było spotkanie po 
34 latach, radosne zdumienie, powitanie, a potem do późna rozmowy we troje, śpiewanie oazowych piosenek. 
Następnego dnia, 
w niedzielę 
26 października, gdy podczas wszystkich Mszy Świętych mówiłam świadectwo o Pierwszej Oazie w Rzymie - przy obiedzie i wieczorem znów były wspomnienia i podskakiwanie z radości - wówczas, 
34 lata temu, na KODA w Tylmanowej, był także młodziutki ksiądz Staś Gniedziejko - dużo wtedy rozmawialiśmy, opowiadałam o przeżytej rok wcześniej Rzymskiej Oazie i nawet potem pisaliśmy do siebie przez kilka lat życzenia świąteczne - a teraz nasze radosne zaskoczenie - spotkanie po latach.
Jak zawsze, wiele osób prosiło o wpisanie dedykacji dla całych rodzin - między innymi, moją szczególną uwagę zwróciła mówiąca pięknym, śpiewnym wschodnim akcentem, pani Stanisława. Mowa większości mieszkańców w tych stronach Polski charakteryzuje się miłym dla ucha, specyficznym zaśpiewem, wschodnim wymawianiem litery "ł", jednak u pani Stanisławy, osoby nie pierwszej młodości, ten akcent jest wyjątkowo silny i piękny - dodatkowo wzmocniony przez emocje - pani Stanisława do łez wzruszyła się mówionym przeze mnie świadectwem i łzy wciąż płynęły z jej oczu, gdy czekając na wpisanie dedykacji, wspominała Jana Pawła II.
Prosiły o dedykacje małżeństwa aktywnie uczestniczące w formacji Domowego Kościoła, a także dawni "oazowicze", którzy podobnie jak ja, w latach młodzieńczych jeździli na rekolekcje oazowe - miedzy innymi, moja imienniczka, Joanna.
Podeszła, prosząc o dedykację dla siebie i swojej babci, jedenastoletnia Julia - bardzo ładna, wysoka
dziewczynka - do kościoła przyszła z ukochaną babcią i książkę chcą czytać razem. Dzięki Julii, która na moją prośbę zajęła się moim aparatem fotograficznym, mam kilka pamiątkowych zdjęć przy podpisywaniu książek, które teraz zamieszczam. Cieszy mnie także  udana fotografia Julii z babcią.
Inna babcia prosiła o wpisanie życzeń w książce 
i modlitwę o powrót do zdrowia dla swojego pięcioletniego wnuczka, który właśnie znalazł się 
w szpitalu i nie bardzo wiadomo, jaka jest przyczyna złego samopoczucia.
Pani z grupy modlitewnej poprosiła o dedykację dla wspaniałego księdza prowadzącego tę grupę.
Podeszli rodzice Natalii, Łukasza i Piotra - prosili 
o wpis dla dzieci od rodziców,
podobnie rodzice dużych już chłopców, siedmioletniego i jedenastoletniego Patryka 
i Błażeja oraz malutkiej, trzyletniej Lidii - ślicznej blondyneczki z roześmianą buzią. Oczywiście, malutka zupełnie zawojowała całą rodzinę, a bracia stoją za nią murem, jak rycerze   :)
Podeszła do mnie uśmiechnięta wesoło kobieta w średnim wieku 
i zawołała radośnie - Pani Asiu, witamy w Sokółce! Mam "Zwiastunowi z Gór", spotkałam się z panią w Dmosinie (miejscowość niedaleko Łodzi, to parafia moich Dziadków i Rodziców - byłam tam w maju, jeszcze nie prowadziłam bloga, postaram się opisać przy okazji tamtą niedzielę) - byłam tam wtedy odwiedzić rodzinę i trafiłam na panią i prezentację książki  :)  prosiłam o dedykację dla mojej mamy  :)
Szczególnie ważne i miłe są dla mnie takie dowody sympatii - dodają sił do dalszego działania.
Bardzo wzruszona była pani Bogusia - młoda kobieta, która nabyła książkę i nie była pewna, jak ją zadedykować - mogłyśmy porozmawiać dłużej, ponieważ spotkałyśmy się w zakrystii - trwała Msza Święta, miałam jeszcze trochę czasu, aby przygotować się do wyjścia ze świadectwem.
Bogusia wydawała się silna, trochę zamknięta w sobie - zadała kilka pytań dotyczących mojego życia, na które szczerze odpowiedziałam. 
W pewnym momencie z oczu Bogusi popłynęły łzy - jej chrześniak, trzynastoletni Oskar, jest chory, ma tętniak w mózgu problematycznie umiejscowiony. Czeka go prawdopodobnie operacja - co dalej? Prośba wielka o modlitwę w intencji Oskara.
Wieczorem, na koniec dnia podszedł po książkę 
i poprosił o jak najpiękniejszą dedykację dla swojej żony, Grażyny pan Henryk, który znalazł się właśnie tego dnia w Sokółce w tym kościele tak zwanym "przypadkiem"  :)  - Grażyna i Henryk mieszkają na opolszczyźnie - praca wyjazdowa sprawia, że mąż często jest poza domem, a żona martwi się i bywa smutna.
Henryk przyjechał służbowo do Sokółki 
i wszedł do kościoła z nadzieją, że będzie Msza Święta, w której chciał uczestniczyć - trafił akurat na wieczorną Mszę, a gdy usłyszał prezentację "Zwiastunowi z Gór", pomyślał, że zrobi niespodziankę Grażynie - zawiezie jej w upominku książkę o spotkaniach z umiłowanym Janem Pawłem II z dedykacją.  To było piękne i bardzo miłe spotkanie na zakończenie niedzieli w Sokółce, w kościele, który stał się miejscem Cudu Eucharystycznego.
Jestem wdzięczna Panu Bogu, że mogłam tam być i dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do tego wydarzenia - moim odnalezionym po latach księżom moderatorom, Józefowi i Stanisławowi, animatorce Eli - wszyscy przyjmowali mnie z ogromną życzliwością, opiekowali się w Sokółce i w Białymstoku - dziękuję paniom w Sokółce i Krysi w Białymstoku, które dbały o posiłki.
W obydwu miejscach, pod każdym względem byłam otoczona opieką, czułam się jak w domu.


Dodatkowo, w poniedziałek 27 października zaplanowane zostało spotkanie z młodzieżą w 
II Liceum Ogólnokształcącym w Białymstoku imienia Księżnej Anny z Sapiehów Jabłonowskiej. 




Spotkanie zorganizowała 
i poprowadziła moja animatorka z Tylmanowej, obecnie pani doktor, Ela Młyńska, która 
w liceum ma z młodzieżą zajęcia z katechezy i jest wizytatorem katechetów Archidiecezji Białostockiej.
Od lewej - ksiądz Stanisław, ksiądz Józef, Ela
To były dwie godziny lekcyjne wypełnione rozmową, wspomnieniami o spotkaniach z Ojcem Świętym i wspólnym radosnym śpiewaniem piosenek oazowych.
Moje opowiadanie o Oazie w Rzymie było
wzbogacone o zdjęcia przesuwające się na ekranie, młodzież żywiołowo reagowała, widziałam, że naprawdę słuchali, byli zainteresowani tematem.
Wspaniałym Gościem spotkania był ksiądz Józef Grygotowicz, który w 1972 roku uczestniczył w
Dniu Wspólnoty na Błyszczu w Beskidzie Sądeckim. Przybył tam wówczas kardynał Karol Wojtyła. Na szczycie była zaplanowana Eucharystia - nadeszła ulewa, burza - mimo to udało się odprawić Mszę Świętą. 
Ksiądz Józef przyjaźnił się z późniejszym Ojcem Świętym i ma mnóstwo pięknych wspomnień związanych z tą przyjaźnią i z działalnością duszpasterską, którą prowadził z pełnym poparciem Metropolity Krakowskiego Karola Wojtyły.
Piękną pamiątką jest zdjęcie wykonane w sierpniu 1972 roku przez księdza Józefa, które zamieszczam - w drodze na Błyszcz kardynał Wojtyła z Krajowym Moderatorem Ruchu Światło-Życie, ojcem Franciszkiem Blachnickim oraz z księdzem Stanisławem Dziwiszem i innymi uczestnikami Dnia Wspólnoty - szkoda, że ksiądz Józef, który wykonał to zdjęcie, nie mógł jednocześnie na nim być  :)
Tamten dzień ściśle wiąże się z Oazą Rzymską i Pogodnym Wieczorem z Janem Pawłem II, który odbył się 12 sierpnia 1979 roku w Ogrodach Castel Gandolfo.
Rozmawiając z naszą grupą oazową przy ognisku i planując Dzień Wspólnoty w Castel Gandolfo, Ojciec Święty wspomniał spotkanie na Błyszczu, śmiejąc się z tamtej burzy, ulewnego deszczu sprzed siedmiu lat. Cały dialog jest zapisany w mojej książce "Zwiastunowi z Gór".
 To było bardzo wartościowe, piękne spotkanie ubogacone obecnością i opowiadaniem księdza Józefa. 
Po rozmowie z Elą Młyńską - obecnie katechetką, zaś 34 lata temu moją animatorką na KODA w Tylmanowej, i z księdzem Józefem Grygotowiczem oraz ich zaanonsowaniu do księży proboszczów i mojej osobistej rozmowie w kościele pod wezwaniem Świętego Stanisława Biskupa Męczennika w Białymstoku, mam umówiony kolejny termin spotkań, 11 stycznia 2015 roku.
I dalej, dalej - świadectwo Jana Pawła Wielkiego się rozprzestrzenia - staram się słuchać, iść za kolejnymi wezwaniami z nadzieją, że tak właśnie ma być - nie mam stałej pracy, a mam Pracę i Prezesa - Świętego Jana Pawła II - nie umiem tego wszystkiego, co teraz się dzieje, wyjaśnić w inny sposób. To radosna, piękna, choć niełatwa praca. Pozdrawiam serdecznie :)  Joasia Jurkiewicz
Kościół pod wezwaniem Świętego Antoniego z Padwy w Sokółce - miejsce Cudu Eucharystycznego




Cerkiew prawosławna pod wezwaniem Świętego Aleksandra Newskiego w Sokółce




http://www.poranny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20130916/REGION04/130919743 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz