środa, 2 lipca 2014

Witam - zapraszam serdecznie na najbliższą promocję "Zwiastunowi z Gór" - wszystkie szczegóły dotyczące miejsca i godzin spotkań są wyszczególnione na afiszu - po każdej z Mszy Świętych, pod koniec których będę prezentować moje wspomnienia, które stały się świadectwem, będzie można nabyć książkę - jeśli czytelnicy sobie życzą, wpisuję dedykacje, autografy.
Dla mnie bardzo ważne jest to, że każde spotkanie, to ludzie, którzy rozmawiają ze mną, chcą się podzielić swoimi spostrzeżeniami, przeżyciami, choćby w dwóch zdaniach. Często są żywym świadectwem wiary, umiłowania Jana Pawła II i kierowania się wartościami Bożego Słowa, które nam przekazywał.
Zawsze w czasie promocji spotykam osoby, które dzielą się ze mną tym, co je cieszy, boli, wspominają różne ważne fakty ze swojego życia - mówią, a ja staram się, jak tylko to możliwe, zapamiętać przekazywane treści - słucham, przywiązuję wagę do tego, o czym opowiadają.
Na przykład w styczniu bieżącego roku ważne, godne zapamiętania było spotkanie z Kasią - nieprawdopodobne wrażenie zrobiła na mnie ta młoda, śliczna dziewczyna w kościele p.w.Świętego Brata Alberta w Łodzi. Po jednej z przedpołudniowych Mszy czekała w kolejce po książkę - kilkanaście osób już kupiło, wpisywałam dedykacje, autografy - dziewczyna podeszła jako ostatnia z tej grupy chętnych, powiedziała grzecznie - "dzień dobry" (wiele osób tak wita się ze mną) i, że ona też prosi o książkę o Ojcu Świętym, z dedykacją... - i mówiąc, rozpłakała się tak, że zakryła buzię dłońmi, łzy płynęły, a ona nie mogła wydusić już ani słowa. Starała się powstrzymać, zaczynała przepraszać za tę nieoczekiwaną reakcję, ale bez skutku - wysoka, ładna, z jeszcze dziecinną buzią.
Zapytałam , zaniepokojona, co się stało - ona znów przeprosiła, starała się opanować - spytałam, jak mogę jej pomóc - a ona na to, że jej tak żal, że urodziła się za późno   - tak strasznie płakała, że urodziła się w 1997 roku i była za mała, żeby pojechać do Jana Pawła II jako osoba dorosła, dojrzała, że nie zdążyła, nie było jej dane... - nie do uwierzenia, ona miała 7-8 lat, gdy On odchodził do Domu Ojca...
Spytałam ją o imię - powiedziała, że Kasia, ale o dedykację poprosiła dla całej rodziny.
Westchnęłam do Jana Pawła II i napisałam najpiękniej, jak mi serce podyktowało, dla całej rodziny, ze szczególnym uśmiechem dla Kasi.      Przytuliłam ją, rozpłakała się jeszcze bardziej - wyjęłam z torebki mój mazak, którym podpisywał się na zdjęciach podczas naszego oazowego Pogodnego Wieczoru w Castel Gandolfo Ojciec Święty - dałam Kasi do ręki i krótko powiedziałam o jego historii i że znajdzie go w książce - ściskała mazak w dłoniach i płakała wzruszona. 
Mój mazak, którym podczas ogniska w Castel Gandolfo podpisywał zdjęcia Jan Paweł II

























Jeszcze raz przytuliłam Kasię i powiedziałam, że Jan Paweł II z pewnością  nią szczególnie się opiekuje - ona tak bardzo kocha, że Ojciec Święty na pewno o tym wie i jest blisko niej.
Nie wiem, czy powinnam tak mówić - tak czułam - a to dziecko po prostu kocha, bezinteresownie, całym sercem - skąd, jak, przecież miała zaledwie 8 lat, gdy umierał...
      To spotkanie było wielkim przeżyciem - piękne świadectwo - dalszą część dnia, wieczoru, byłam pod wrażeniem tego wydarzenia - przypomniał mi się fragment z Ewangelii św.Łukasza, gdy Pan Jezus powiedział o kobiecie - "...ponieważ bardzo umiłowała" - Kasia przytuliła do serca książkę, podziękowała i wyszła z kościoła... - prawda, że piękne? Cały czas widzę jej załzawione oczy...
 
- mądrość naszych górali tatrzańskich - fragment śpiewki układanej, jak zawsze w górach, na poczekaniu, zgodnie z tym, co chcą wyrazić - na żywo - te słowa powstawały, gdy Jan Paweł II Wielki przekraczał próg Domu Ojca - często śpiewamy tę treść:
"Skłaniojmy dziś nisko nase coło,
ze w tyk casach zyć nom dane było -
cudu my doznali, razem z Tobom zyli
na ty Ziemi...
cudu my doznali, razem z Tobom zyli
na ty Ziemi..."

i jeszcze
"Jana Pawła Imię nigdy nie zaginie,
ani na wirsycku, ani na dolinie - hej! - ani na dolinie..."

     Pamiętam doskonale młodą kobietę w Farze w Sieradzu - to był luty tego roku - poprosiła o wpis dla siebie i męża, Jolanty i Tomasza - właśnie 9 lutego przypadła ich dwudziesta trzecia rocznica ślubu i ucieszyła się bardzo, że zrobi mężowi piękną niespodziankę - pan Tomasz bardzo lubi czytać - zapytałam z uśmiechem, czy mąż przypadkiem nie wybiera się na następną Mszę Świętą, bo może przyjść mu do głowy taki sam pomysł, że zechce nabyć książkę - pani Jolanta odpowiedziała, również z uśmiechem, że mąż nie wychodzi z domu, jest chory na stwardnienie rozsiane i ona jest pewna, że sprawi mu tą książką wielką przyjemność.
W kościele p.w.Świętego Michała Archanioła w Łodzi 16 lutego 2014 podszedł po książkę wzruszony do łez mężczyzna około 60 lat - prosił o dedykację dla siebie - żałuję, bo nie zapamiętałam nazwiska brzmiącego ładnie, śpiewnie i obco - pan okazał się Gruzinem z Tbilisi polskiego pochodzenia, od ponad dwudziestu lat ożenionym z Polką i tu mieszkającym. Wciąż na nowo, do łez, przeżywa 16 października 1978 roku, gdy słuchając w Tbilisi Radio Wolna Europa dowiedział się o wyborze Karola Wojtyły na Papieża.
Myślę, że na dziś pora kończyć - po trochu będę dopisywać kolejne ciekawe wydarzenia, spotkania - mam nadzieję, że nie tylko dla mnie będą interesujące - promocja książki trwa prawie od roku, każdy dzień związany z prezentacją, kontaktem z czytelnikami przynosi nowe przeżycia - odbyły się już trzydzieści cztery spotkania, w najbliższą niedzielę, 6 lipca, trzydzieste piąte. Wiele ważnych chwil miało miejsce minionej zimy, wiosny - spróbuję po kolei wychwycić te najbardziej interesujące.
     Większość potencjalnych czytelników, to ludzie, którzy mówią mi, że zainteresowała ich prezentacja, mój entuzjazm, spontaniczność przekazu - cieszy mnie bardzo reakcja ludzi. 
Najbardziej obawiałam się, pisząc wspomnienia i teraz prezentując książkę - że nie dam rady oddać tamtych emocji, nieprawdopodobnej radości spotkań, przeżyć związanych z dotykaniem pierwszych wieków chrześcijaństwa, których dane było doświadczyć mnie i współuczestnikom tej najpiękniejszej Oazy życia - podobno udało się w książce i na prezentacjach też jest tak, jak być powinno.
Takie zbieram głosy od tych którzy przeczytali i tych, którzy podchodzą nabyć książkę -
słyszę, że jest tyle energii, entuzjazmu w tym, co mówię, że oni muszą przeczytać, dowiedzieć się, jak to było.
Zatem zapraszam -                                                                                                 Joasia
W Ogrodach Castel Gandolfo, 12 sierpnia 1979 roku, Pogodny Wieczór z Janem Pawłem II 
     przy ognisku                                        

1 komentarz:

  1. Ciesze sie ze ksiazka staje sie coraz bardziej czytana. Ciekawe doswiadczenia mile sercu Polakow z mojej generacji. Doskonala narracja i bogactwo szczegolow.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń