Coraz częściej mi się to zdarza - dzisiaj znów ze zdumieniem patrzę w kalendarz z myślą "jak to - już wrzesień?" Tak szybko mijają dni, miesiące... Dopiero maj rozkwitał azaliami, rododendronami, niezapominajkami, czerwiec przynosił pierwsze powiewy lata wraz z zapachem nagrzanych słońcem, czerwonych, słodkich truskawek :) Zaledwie kilka tygodni temu jechałam ze świadectwem Pierwszej Oazy Rzymskiej przeżywanej u boku Ojca Świętego Jana Pawła II do Sanktuarium Matki Bożej Królowej Podhala w Ludźmierzu, zaś w następne niedziele do kościołów w Szaflarach i w Białce Tatrzańskiej i przez trzy lipcowe tygodnie w powszednie dni wędrowałam po tatrzańskich szlakach, ciesząc się słońcem i ciepłym, ożywczym deszczem, całym organizmem wdychałam wspaniałe górskie powietrze :) Początek sierpnia wiązał się dla nas, "oazowiczów rzymskich" z radosnym spotkaniem - kolejnym, czwartym już Zlotem, który tym razem miał miejsce nad Bałtykiem, w Gdańsku, Gdyni, Piaśnicy i Wejherowie - w najbliższym czasie podzielę się wrażeniami z tych trzech dni wypełnionych wspomnieniami, modlitwą, Eucharystią, poznawaniem ważnych, pięknych miejsc związanych z historią Polski i męczeństwem tysięcy Polaków stających odważnie naprzeciw najeźdźcom w obronie wiary i Ojczyzny, z długimi wieczornymi i nocnymi godzinami rozmów przeplatanych pysznym posiłkiem, śpiewaniem i żartami :))) Zaś po kilku dniach jechałam już na granicę Polski i Białorusi - do Sanktuarium Maryjnego, Bazyliki Matki Bożej Królowej Podlasia w Kodniu, a później, 26 sierpnia, w samo święto Matki Bożej Częstochowskiej, do kościoła Księży Pallotynów pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Królowej Apostołów w Radomiu. I tak właśnie, w zawrotnym tempie, minęły letnie miesiące... Już wrzesień...
Zmieniają się barwy lata, wokół nas przyroda kipi obfitością darów Bożych - dojrzałe, rumiane i złociste jabłka, gruszki, słodkie, soczyste śliwki, czerwone pomidory, papryka, ciemne fioletowe bakłażany, żółte i pomarańczowe dynie, cukinie, zielone ogórki, fasolka... Niezliczona ilość owoców, warzyw - przepyszne smaki, zapachy... Julian Tuwim tak pisał w "Strofach o późnym lecie":Zobacz, ile jesieni!
Pełno, jak w cebrze wina,
a to dopiero początek,
dopiero się zaczyna.
Nazłociło się liści,
że koszami wynosić,
a trawa taka bujna,
aż się prosi, by kosić.
Lato w butelki rozlane
na półkach słodem się burzy,
zaraz korki wysadzi,
już nie wytrzyma dłużej.
A tu uwiądem narasta
winna, jabłeczna pora
czerwienna, trawiasta, liściasta
w szkle pękatego gąsiora.(...)
Siano suche i miodne
wiatrem nad łąką stoi -
westchnie, wonią powieje
i znów się uspokoi.(...)
Słońce głęboko weszło
w wodę, we mnie i w ziemię...
Wiatr nam oczy przymyka -
ciepłem przejęty drzemię...
Z kuchni aromat leśny -
kipi we wrzątku igliwie -
ten wywar sam wymyśliłem,
bór wre w złocistej oliwie.(...)
I ty, mój czytelniku
powoli, powoli czytaj -
wielkie lato umiera
i wielką jesień wita.
Wypiję kwartę jesieni,
do parku pustego wrócę,
na zimną, ciemną ziemię
pod jasny księżyc się rzucę...
Tak jakoś poetycko nastraja mnie koniec lata, pierwsze oznaki jesieni - wrześniowe, jeszcze ciepłe, słoneczne dni pachnące astrami, jesiennymi różami, dojrzałymi, wyzłoconymi słońcem jabłkami, fioletowymi śliwkami...
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska pisała:
Już jesień
rodzi się w moich oczach.
Króluje
przez kilka miesięcy
i odchodzi.
JESTEM JAK JESIEŃ
złota,
szczera,
ciepła,
zimna.
KOCHAM JESIEŃ
Kiedyś przysypie mnie
liśćmi
JESTEM JESIENIĄ...
Widzę, że przemijam
I jeszcze "Rozmowa ze Świętym Franciszkiem" Eligiusza Dymowskiego OFM
Tak dużo ciepła w twoich dłoniach
aż motyl który nie ma domu
cichutko usiadł na twoich włosach
- Bóg się zachwycił po kryjomu -
W jesienny wieczór może jeszcze
rozpalisz ogień w kącie starym
odkurzysz wiersz pisany sercem
- tak dobrze przecież być kochanym -
A we wspomnieniu wracam do pełni lata - jak wspomniałam, na początku sierpnia spotkaliśmy się w Trójmieście na kolejnym Zlocie Pierwszej Oazy Rzymskiej, zaś przez całą niedzielę 5 sierpnia dzieliłam się świadectwem tych najpiękniejszych Rekolekcji Oazowych mojego życia z wiernymi parafii Świętego Krzyża w Gdańsku Wrzeszczu, w kościele Ojców Jezuitów pod wezwaniem Świętego Andrzeja Boboli. Jestem bardzo wdzięczna ojcu Jarosławowi Kuffelowi, który przyjął mnie z wielką życzliwością, z radosnym, otwartym sercem :) Dziękuję :))) Wspaniale czułam się w kościele Świętego Andrzeja Boboli, w Domu Zakonnym Ojców Jezuitów i w Domu Sióstr Rodziny Betańskiej, które przyjęły mnie pod swoim gościnnym dachem :)
http://gdansk.jezuici.pl/index.php/o-parafii/historia-kosciola/http://gdansk.jezuici.pl/index.php/o-parafii/historia-parafii/
http://gdansk.jezuici.pl/index.php/o-parafii/historia-parafii-cz-3/
Pod koniec każdej Eucharystii opowiadałam krótko o Pierwszej Oazie Rzymskiej przeżywanej w sierpniu 1979 roku na zaproszenia i u boku Jana Pawła II-Zwiastuna z Gór, o wartościach wynikających z osobistych spotkań z naszym umiłowanym Ojcem Świętym, z każdego Jego gestu, słowa... Po Mszach Świętych spotykałam się z czytelnikami w przedsionku kościoła, przy stole z książkami. Z przyjemnością rozmawiałam, podpisywałam egzemplarze moich wspomnień, słuchałam ciepłych słów o rodzicach, dzieciach, babciach i dziadkach - za każdym razem dziękuję Panu Bogu za dar tych spotkań, rozmów, za kolejne piękne świadectwa zwyczajnego rodzinnego życia, wiary w Opatrzność Bożą, zaufania Maryi, oddawania trudnych doświadczeń Bożemu Miłosierdziu, powierzania różnych spraw opiece i wstawiennictwu Świętego Jana Pawła II.
Pani Gabriela straciła swojego męża, Jerzego, trzy lata temu - odszedł do Domu Ojca mając zaledwie sześćdziesiąt jeden lat - mimo bólu i trudnych chwil Gabriela zebrała siły dzięki modlitwie, zaufaniu Panu Jezusowi i Jego Matce - wychowała dwoje dzieci, Ewę i Witolda i dla nich właśnie postanowiła nabyć książki, do których wpisałam najlepsze życzenia od kochającej mamy - aby Jan Paweł Wielki był im Przewodnikiem, światłem i Przyjacielem na ścieżkach życia :)O książkę z dedykacją dla siebie i całej swojej rodziny poprosiła pani Jadwiga - opowiedziała o swojej siostrze, Katarzynie, która zginęła w wypadku dwadzieścia sześć lat temu mając zaledwie dwadzieścia osiem lat - i znów w ciężkim doświadczeniu życiowym odnalazła siłę w modlitwie, w zawierzeniu siebie i całej rodziny Bożemu Miłosierdziu...
Państwo Beata i Andrzej z Warszawy przyjechali do Gdańska na wakacje - uczestniczyli w niedzielnej Eucharystii razem ze swoimi córkami, szesnastoletnią Aleksandrą i trzy i pół letnią Karolinką - wszyscy podeszli po
książki z wpisanymi życzeniami dla siebie i dla przyjaciół :) radosna, ciepła, kochająca rodzina :) przez pewien czas roześmiana, bystra Karolinka pomagała mi dzielnie przy książkach siedząc na moich kolanach i rozśmieszając wszystkich wokół swoimi spostrzeżeniami i opowieściami :)))
Dorosłe, kochające córki, Monika i Karolina postanowiły podarować "Zwiastunowi z Gór" z wpisanymi najlepszymi życzeniami od nich i jeszcze czworga rodzeństwa swojej mamie, która przeżywa trudne dni - aby Ojciec Święty Jan Paweł II wspomagał w walce z przeciwnościami losu, dodawał sił i był każdego dnia najlepszym Przyjacielem :)Kochająca babcia poprosiła o książkę z dedykacją dla nastoletniej wnusi, Karolinki, której poczęcie i narodzenie zostało wymodlone za przyczyną Jana Pawła II jeszcze przed odejściem do Domu Ojca - dziewczynka urodziła się 13 lutego 2005 roku i od pierwszej chwili istnienia rodzice i dziadkowie powierzyli jej życie opiece naszego umiłowanego Ojca Świętego :)
Po książkę dla siebie i całej rodziny podszedł pan Mirosław - opowiedział mi krótko historię swojego trudnego, wypełnionego ciężką pracą, niełatwego życia. Pan Mirosław należy do grupy wojennych zesłańców, jest Sybirakiem, wie doskonale, co to głód, zimno, choroby i życie na pograniczu śmierci, w ciągłym zagrożeniu - jest radosny, ma w sobie wiele ciepła, a w jego jasnych oczach widać miłość do ludzi i świata, zaufanie Panu Bogu, spokój wewnętrzny, dobro :)
Dziękuję wszystkim czytelnikom, Siostrom Betankom i księżom jezuitom z Gdańska za tę piękną, wartościową niedzielę w kościele Świętego Andrzeja Boboli :)))
Gorąco pozdrawiam :) Joasia Jurkiewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz