czwartek, 18 czerwca 2015

Niedziela w kościele pod wezwaniem Świętego Kazimierza Królewicza w Białymstoku.

Witam moich Czytelników po powrocie 
z Białegostoku  :) 
Przez całą niedzielę 14 czerwca dzieliłam się świadectwem, rozmawiałam z osobami zainteresowanymi rzymskimi rekolekcjami oazowymi w kościele pod wezwaniem Świętego Kazimierza Królewicza. Duża parafia obejmuje położone poza centrum miasta, rozległe osiedle, a dwupoziomowy, obszerny kościół, otoczony budynkami mieszkalnymi, jest widoczny z daleka dzięki strzelistej wieży przypominającej latarnię morską zwieńczoną krzyżem.
Z ogromną życzliwością przyjął mnie o 6.40 rano, przed pierwszą Mszą Świętą, ksiądz proboszcz Wojciech Łazewski – jak zawsze, jestem bardzo wdzięczna za całodzienną opiekę – ksiądz Wojciech, oprócz dania mi odpowiednich wskazówek dotyczących czasu dzielenia się świadectwem i miejsca spotkań z czytelnikami,

troskliwie zadbał o posiłki i przygotował mi pokój do odpoczynku, pilnował osobiście, żebym przypadkiem nie zapomniała o czekającym na mnie śniadaniu czy obiedzie  - dziękuję  :)))
Wielkim, pozytywnym zaskoczeniem, już podczas pierwszej Mszy Świętej odprawianej w dolnej części kościoła o 7.00 rano, była dla mnie frekwencja – kościół był tak zapełniony wiernymi, że dla części osób brakowało miejsc siedzących już o 6.50, kiedy mówiłam moje świadectwo – znając swoich parafian, ksiądz proboszcz zdecydował, że czas na krótką opowieść o Pierwszej Oazie Rzymskiej u boku Świętego Jana Pawła II-Zwiastuna z Gór będę miała na początku, tuż przed rozpoczęciem Eucharystii, zamiast na końcu Mszy. 
Przez cały dzień, podczas kolejnych Mszy Świętych, świątynia była równie mocno wypełniona, jak rankiem. Stolik z książkami, przy którym spotykałam się 
z czytelnikami, pomógł mi ustawić na dziedzińcu pracujący w kościele pan Mirosław. 
To była kolejna niedziela wypełniona ciekawymi, radosnymi, często wzruszającymi spotkaniami.   
Dwie panie - każda z nich oddzielnie - pomyślały o tym, aby moje wspomnienia-świadectwo "Zwiastunowi z Gór" stały się dodatkiem do prezentów ofiarowanych parom narzeczonych w dniu zawarcia Sakramentu Małżeństwa, tak więc wpisywałam życzenia dla młodych ludzi wkraczających na wspólną drogę życia  :)  zapamiętałam, że jeden 
z egzemplarzy był przeznaczony dla Joanny i Marcina  :)
W kolejnej książce pisałam życzenia dla młodego małżeństwa w rocznicę ślubu  :)
Były także prośby kilku osób o dedykacje dla ich najbliższych z okazji imienin i urodzin.
Michał ma dziesięć lat i jest ministrantem - był ze swoją mamą w kościele i służył przy ołtarzu do pierwszej Mszy Świętej, o godz. 7.00, a potem oboje podeszli do mnie. Książkę zadedykowałam dla całej rodziny - państwo Ania 
i Grzegorz mają trzech synów, Michała, Karola i Pawła - rodzice nadając imiona dzieciom myśleli 
o świętych Patronach, wychowują synów w bliskości Pana Boga, starają się zaszczepić młodym sercom właściwe wartości  :)
Pani Helena kupiła "Zwiastunowi 
z Gór" dla siebie i męża - ze łzami wzruszenia wspominała naszego umiłowanego Ojca Świętego, a potem z uśmiechem poprosiła, żeby we wpisie do książki dodać nazwisko przy imieniu jej męża - państwo nazywają się Kościuszko, a mąż pani Heleny ma na imię Tadeusz  :)
Młodziutka, śliczna Martyna poprosiła 
o dedykację dla siebie - jest licealistką, za dwa lata przystąpi do egzaminu dojrzałości  :)
Podeszły po książkę dwie uśmiechnięte, bardzo sympatyczne, młode kobiety - jedna 
z nich wspomniała, że śledzi uważnie moje wpisy na blogu, w jakimś stopniu zapoznała się z książką czytając moje relacje ze spotkań i stronę internetową, zaś jej zainteresowanie wzrosło, gdy okazało się, że zna dość dobrze mojego oazowego kolegę z Krościenka 
i Rzymu, Ryśka-Studenta, obecnie jezuitę  :)  przez czynne uczestnictwo w grupie działającej w kościele, którą prowadził ksiądz Ryszard  :) 
Pan Jan postanowił podarować "Zwiastunowi z Gór" swojej żonie, Alicji, z okazji imienin, podobnie jak pani Ewa swojej siostrze, Annie  :)
Podeszli po książki rodzice z dziesięcioletnią Hanią i jej młodszym braciszkiem, Adasiem 
i, jednocześnie inni rodzice  z córeczkami, Nikolą i Olą - cieszy mnie bardzo, gdy dzieci wpatrują się z zainteresowaniem w książkę - pytam, czy lubią czytać i często, na szczęście, okazuje się, że bardzo lubią, są ciekawi świata i właśnie czytanie książek jest ich ulubionym zajęciem  :)))
Bardzo lubi czytać książki Mateusz, który podszedł do mnie ze swoją mamą - okazało się, że rodzice Mateusza mają pięcioro dzieci - jest jeszcze syn, Łukasz i dziewczynki, których imion nie poznałam - proszę wybaczyć, ale nie pamiętam także, czy piąte dziecko, to syn, czy córka - wszystkie dzieci służą w kościele, chłopcy przy ołtarzu, a dziewczynki w scholi - piękna, kochająca się rodzina   :)
Równie wspaniałą rodzinę, opierającą się na korzeniach wiary, Bożych przykazań tworzą rodzice czworga dorosłych dzieci, którzy, nie chcąc zajmować zbyt wiele mojego czasu na pisanie, początkowo poprosili o dedykację dla całej rodziny podając nazwisko, jednak po chwili tata wymienił imię syna, prosząc o dopisanie Sebastiana, następnie mama wspomniała o drugim synu, Fabianie 
w końcu oboje powiedzieli o pozostałej dwójce :)  Nie udaje mi się zapamiętać wszystkich imion, niestety pamięć jest zawodna - z całego serca wypisuję osobiste dedykacje i staram się wszystkie osoby objąć chwilą modlitwy, ale jeśli nie zdążę od razu zanotować imion, trudno mi potem przywołać je w pamięci - przy tej pięknej rodzinie udało mi się zapisać Sebastiana i Fabiana  :)
Sympatyczna, wrażliwa pani, Teresa, jest mamą chrzestną dorosłego Macieja, który urodził się 
z porażeniem mózgowym i ma duże problemy z poruszaniem się - jest dobrym, mądrym, inteligentnym mężczyzną, dużo czyta i jego ciocia ma nadzieję, że sprawi mu przyjemność podarunkiem w postaci mojej książki  :)  a ja ucieszyłabym się, gdyby Maciek napisał do mnie, po przeczytaniu "Zwiastunowi z Gór"  :) 
Siedmioletni Ignaś przyszedł do kościoła ze starszym bratem, Stasiem i z rodzicami - mama właśnie nosi pod sercem Dzieciątko, tak więc za kilka tygodni Ignaś 
i Staś będą mieli brata lub siostrę - mama chłopców powiedziała, że obaj lubią czytać, ale w tym wypadku, to przede wszystkim Ignaś, po usłyszeniu mojego świadectwa, prosił o książkę  :)  wszyscy będą czytać, ale dedykację imienną wpisałam, zgodnie 
z życzeniem całej rodziny, dla Ignasia  :)))
To była upalna, burzowa, wspaniała niedziela, podczas której, jak zawsze, każda rozmowa, spotkanie
było dla mnie darem, radością, że rozszerza się coraz bardziej świadectwo słowa Świętego Jana Pawła II - dodatkową niespodzianką był kolejny, odnaleziony po latach, kolega - 
rzymski oazowicz :) po południowej Mszy Świętej podszedł do mnie roześmiany mężczyzna, w którym dostrzegłam znajome rysy, ale nie mogłam sobie przypomnieć, skąd go znam - okazało się, że to Zbyszek Kondraciuk, który pojechał na pierwszą Oazę III-go stopnia do Rzymu w sierpniu 1979 roku 
z kilkunastoosobową grupą młodzieży z Białegostoku - po całym dniu  spotkań z czytelnikami, jeszcze przez kilka godzin, 
w niedzielę wieczorem, oglądaliśmy zdjęcia i wspominaliśmy tamte cudowne tygodnie  :)  
Ponad dwa miesiące temu odnalazł się także kolejny mieszkaniec Białegostoku,  Artur Radecki - 
z nim również spotkałam się, choć tylko na chwilę, 
w poniedziałek przed wyjazdem do Łodzi  :)  w sobotę 
i niedzielę był na służbowym wyjeździe. Od Artura dostałam ponad 100 zdjęć z Rzymskiej Oazy, jego autorstwa, nagrane na płytkę - dziękuję  :)
Z radością, mile zaskoczona, odebrałam, także 
w Białymstoku, wiadomość od dziesięcioletniego Karola, który w maju obchodził pierwszą rocznicę przystąpienia do Sakramentu Eucharystii i jego babcia kupiła dla niego w upominku "Zwiastunowi z Gór" 3 maja :) Teraz chłopiec przysłał do mnie sms - napisał następującą treść:
"Wadowice - rok dwudziesty -
Emi rodzi syna.
Szkoła, teatr i kapłaństwo
tutaj się zaczyna.
Pierwsze mecze, pierwsze smutki,
w gimnazjum klasówki,
po maturze z kolegami
wypad na kremówki.
Nie ma lepszego od Jana Pawła II!!!
Nie ma lepszego od Jana Pawła II!!!"
Dziękuję Karolowi i wszystkim Czytelnikom  :)   Pozdrawiam gorąco  :)))        Joasia Jurkiewicz      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz