czwartek, 5 marca 2015

Spotkania w Białymstoku w maju 2014 roku.

Witam serdecznie  :)
Podzielę się dzisiaj moimi wrażeniami z maja 2014 roku, kiedy to pierwszy raz pojechałam ze świadectwem o Pierwszej Oazie w Rzymie u Ojca Świętego Jana Pawła II do Białegostoku. 
Tak się złożyło, że nigdy wcześniej nie byłam w tym mieście. Białystok bardzo mi się spodobał, 
a dodatkową radością stały się spotkania 
z koleżankami, kolegami z rekolekcji oazowych sprzed lat, których teraz odnalazłam - z Rzymu 
i z Polski, z Tylmanowej nad Dunajcem - więc 
z przyjemnością tam wracam  :)  Tak się składa, 
że otwierają się drzwi kościołów Archidiecezji Białostockiej przed "Zwiastunowi z Gór" i byłam 
w tym pięknym mieście już kilka razy, w różnych parafiach - ostatnio w styczniu bieżącego roku 
w kościele pod wezwaniem Świętego Stanisława Biskupa i Męczennika. Kilka miesięcy temu, 
w październiku, byłam także ze świadectwem 
i promocją książki w kościele pod wezwaniem Świętego Antoniego w Sokółce koło Białegostoku - relacje zamieściłam na blogu. Planowane są spotkania w Czarnej Białostockiej i w Mońkach, 
a także znowu w Białymstoku - 14 czerwca 
w kościele pod wezwaniem Świętego Kazimierza Królewicza. Mam nadzieję, że z czasem odwiedzę kolejne parafie w mieście i okolicach  :)  
16, 17 i 18 maja 2014 roku w Białymstoku przeżyłam dość intensywnie - wiele spotkań, nowi ludzie, różne środowiska, kolejne doświadczenia - uśmiechnięta radość osób podchodzących po książki, ich łzy wzruszenia, czasem cierpienie, częste przykłady ufności w Bogu 
i wstawiennictwie Świętego Jana Pawła II - spontaniczne, gorące zainteresowanie świadectwem spotkań ze Świętym, które staram się przekazać.
Wszystkie zaplanowane spotkania są dla mnie ważne, ciekawe, radosne - wymagają dużego skupienia na tym, co "tu i teraz", pełnego zaangażowania duchowego i fizycznego, błyskawicznego przestawiania się na różne nastroje - ludzkie cierpienie, smutek, radość.
To, wbrew pozorom, dość ciężka, wyczerpująca praca - ale warto, dla każdej osoby, jej przeżyć, wzruszeń - z każdą promocją "Zwiastunowi z Gór" coraz bardziej przekonuję się, że warto!
Wciąż tylko wraca w sercu pytanie, czy podołam odpowiedzialności i... dlaczego to świadectwo tak bardzo się rozszerza - przecież ja tylko napisałam, po wielu latach, swoje wspomnienia, starałam się przekazać jak najlepiej  wszystko, co wówczas przeżywałam, co działo się w moim sercu.
W piątek, 16 maja, od Mszy Świętej w kościele pod wezwaniem Świętej Rodziny w Białymstoku, rozpoczęło się IX Papieskie Forum Młodych.
Pomysłodawczynią i główną organizatorką tego przedsięwzięcia jest Basia Bachurek - katechetka. To dzięki niej zostałam pierwszy raz zaproszona z książkami do Białegostoku, to ona zorganizowała
wszystkie spotkania w maju 2014 roku. Poznałam Basię dzięki jej synowi, Michałowi, który studiuje w Łodzi na Akademii Muzycznej i jest artystą chóru w Teatrze Wielkim - co jakiś czas pracuję tam na zlecenie przy spektaklach. Basia przyjęła mnie także w swoim mieszkaniu ciepło, serdecznie - czułam się u niej jak najbliższa rodzina.
Papieskie Forum Młodych zaistniało w rok po odejściu Jana Pawła II do Domu Ojca, odbywa się 
w Zespole Szkół Odzieżowych, gdzie uczy Basia. Jest to szkoła integracyjna, uczęszcza do niej również młodzież niepełnosprawna. Uczniowie przygotowali pewien rodzaj spektaklu, podczas którego rozmawiali o Janie Pawle II, oglądali fragmenty filmów, zdjęcia, była zainscenizowana wyprawa z plecakami do Rzymu, na uroczystość kanonizacji, potem powrót i dzielenie się wrażeniami.
W całość inscenizacji została wpleciona umiejętnie moja prezentacja - świadectwo Rekolekcji Oazowych u boku Świętego Jana Pawła II ilustrowane multimedialnym pokazem zdjęć 
z Pierwszej Oazy III-go stopnia w Rzymie.
Przeplataliśmy moje krótkie opowiadanie wspólnym śpiewaniem "Wiele jest serc, które czekają na Ewangelię", "Oto jest dzień" i "Polskie kwiaty".
Piękne były te chwile wspomnień, wzruszeń, przekazania młodzieży atmosfery tamtych dni.
Tym bardziej, że spotkałam na Forum, po 34 latach, księdza Józefa Grygotowicza mojego moderatora 
z 1980 roku z Tylmanowej - rok po Oazie Rzymskiej uczestniczyłam w KODA - rekolekcjach przygotowujących do pracy animatora grupy oazowej. Wielka była radość moja i księdza Józefa - radosne spotkanie - wspominaliśmy, śmialiśmy się do łez z powiedzonka księdza z tamtych lat, kiedy ktoś z młodzieży o coś pytał zaczynając - "proszę księdza" - on zawsze odpowiadał żartobliwie - "czego jędza?" -
Wspomnieliśmy także z ciepłym uśmiechem i łzami ówczesnego kleryka czwartego roku Seminarium Duchownego z Czarnej Białostockiej, księdza Kazika Mikłasza - szukałam go ponad rok temu, 
w związku z książką. Wtedy, w Tylmanowej, bardzo dużo rozmawialiśmy - wspominałam Oazę 
w Rzymie, dyskutowaliśmy na tematy związane z Pismem Świętym, mówiliśmy o życiu dorosłym, które właśnie się rozpoczynało - po oazie korespondowaliśmy jeszcze przez kilka lat - nie było telefonów komórkowych, emaili - w listach kontynuowaliśmy nurtujące nas tematy.
Pomyślałam, że ksiądz Kazik ucieszy się, jeśli odezwie się do niego po latach Królik oazowy 
i przedstawi napisane przez siebie wspomnienia - gdy w grudniu 2012 roku wpisałam w wyszukiwarkę internetową nazwisko, okazało się, że ksiądz Kazimierz Mikłasz, po ciężkiej chorobie, zmarł 9 grudnia 2012 roku w wieku 54 lat - wraz z księdzem Grygotowiczem wspomnieliśmy Kazika.
I jeszcze opowiadał ksiądz Grygotowicz o Dniu Wspólnoty na Błyszczu w Beskidzie Sądeckim 
w 1972 z kardynałem Karolem Wojtyłą -  Ojciec Święty wspominał o nim na naszym ognisku 
w Castel Gandolfo, śmiejąc się, że lało jak z cebra i pioruny waliły, a wszyscy się uparli, że musi być odprawiona Msza Święta na szczycie Błyszcza - ksiądz Józef szedł wtedy do góry, w tej ulewie, razem z księdzem kardynałem Wojtyłą - w którymś momencie późniejszy Jan Paweł II powiedział żartując - po co ja tam idę, to trzeba być wariatem, żeby w taką pogodę iść do góry... ale tam drugi wariat na górze już czeka, więc co mam robić, idę! - drugim "wariatem" był ojciec Franciszek Blachnicki, który poszedł do góry wcześniej i czekał na księdza kardynała Wojtyłę  :)
Tego samego dnia wieczorem uczestniczyłam 
w spotkaniu z moderatorami i animatorami  Ruchu Światło-Życie. Była wspólna modlitwa, śpiewanie, moje świadectwo, rozmowy - zasłuchani, uśmiechnięci, ciekawi młodzi ludzie , jak to wtedy było - ważne, miłe dla mnie były słowa jednego 
z chłopców, który podszedł po książkę, poprosił 
o dedykację dla wspólnoty oazowej z jego parafii 
i powiedział spontanicznie - "pani jest młodsza od nas! - ma pani więcej entuzjazmu niż my wszyscy!" - taka opinia daje siłę, chęć działania - to dobrze, że czasem udaje się zarazić młodych entuzjazmem  :)
O to chodzi - żeby moderatorzy wsłuchiwali się 
w Świętego Jana Pawła II, pokazywali młodym, 
że kroczenie właściwą drogą, czerpanie ze źródła Ewangelii, trzymanie się korzeni wiary to nie smutek, przygnębienie, a przeciwnie - to jest radością życia, entuzjazmem - drogą do szczęścia! Zdaję sobie sprawę, że gdyby nie nasz umiłowany Jan Paweł II, nic nie mogłabym własnymi siłami - chodzi o wiarę w słowa, które się wypowiada, 
o przeżywanie wciąż na nowo - była taka piosenka oazowa ze słowami - "a nade wszystko mnie naucz prostej radości istnienia!" - mimo wszystko... Myślę, że trzeba próbować wzorować się na Karolu Wojtyle-Świętym Janie Pawle II - On nie bał się śmiać do łez, był spontaniczny, nie wstydził się ludzi 
i głośno krzyknąć też potrafił, gdy taka była potrzeba.
Sobota, 17 maja wiązała się dla mnie z prezentacjami w kościołach - Sanktuarium Miłosierdzia Bożego o godzinie 15.00 i nowo wybudowanym kościołem pod wezwaniem Błogosławionej Bolesławy Lament o 18.00.
W niedzielę 18 maja podczas wszystkich Mszy Świętych mówiłam świadectwo w kościele pod wezwaniem Świętej Rodziny - na godzinę 15.00 wróciłam do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego.
Jedna z kobiet, która w sobotę zaopatrzyła się w książkę z dedykacją w kościele Bł.Bolesławy Lament i pytała od razu, gdzie będę w niedzielę, przybiegła do Sanktuarium, podeszła do mnie po Mszy Świętej, uśmiechając się radośnie powiedziała, że przeczytała już dwie trzecie książki i prosi teraz 
o trzy egzemplarze , każdy z dedykacją dla osób z rodziny tej pani  - poczułam się jeszcze silniejsza, umocniona taką wspaniałą recenzją.
Podczas rozmów z czytelnikami w kościele Świętej Rodziny dowiedziałam się, że dwa egzemplarze pojadą do Francji, do małżeństw polsko-francuskich, kilka do dzieci i wnuków do Anglii, Irlandii.
Cieszą mnie spotkania z każdą osobą, zbieram siły do dalszego działania w nadziei, że kropla drąży skałę
Było, jak zawsze, kilka szczególnych wypowiedzi, zwierzeń, ważnych przeżyć, którymi dzielą się ze mną przyszli czytelnicy - wartość słów i serc pełnych ufności we wstawienniczą moc Ojca Świętego Jana Pawła II i w Boże Miłosierdzie.
Elegancka, starsza, srebrnowłosa pani Helena podeszła, wzięła do ręki książkę i zaczęła się modlić głośno, ze łzami - "Święty Janie Pawle II, pomóż, aby wrócił do zdrowia mój mąż, Józef - on bardzo cierpi, jest w szpitalu" - okazało się, że pani Helena musi mieć co najmniej 90 lat, choć wcale nie wyglądała na taki wiek - za dwa tygodnie przypadała 70-ta rocznica ich ślubu! - mąż chorował, leżał w szpitalu - ze szczególnym westchnieniem w jego intencji pisałam dedykację.
Sporo dedykacji dotyczyło dzieci przystępujących do Pierwszej Komunii Świętej - między innymi dla Piotrusia od cioci Krysi - a także dla dzieci obchodzących rocznicę Komunii Św.;
Dwa egzemplarze "Zwiastunowi z Gór" przeznaczone do Francji nabył naukowiec, astronom z Łodzi - pan Henryk - podeszły razem dwa małżeństwa - drugi z panów poprosił o dedykację
właśnie dla pana Henryka - poczekał, aż wyjdzie z kościoła 
i jedną książkę kupił dla siebie, 
a drugą przyjacielowi, jako niespodziankę
Dwunastoletni chłopiec podszedł razem z babcią, która postanowiła podarować wnukowi książkę - poprosił z uśmiechem, ale także powagą, o dedykację dla niego od Babci Elżbiety, żeby nazwać go dwoma pełnymi imionami - Jerzy Mikołaj - zabawne, sympatyczne
Mężczyzna w średnim wieku, Józef, z małym, trzyletnim Michałkiem na rękach poprosił o dedykację dla trzech synków od siebie i żony, czyli od rodziców - dla pięcioletniego


Kubusia, Michałka, który był z nim razem i Karolka, urodzonego dwa tygodnie temu, czyli tuż po kanonizacji Ojca Świętego Jana Pawła II i Ojca Świętego Jana XXIII - dlatego mama chłopców nie mogła być w kościele. Piękne, że tata pomyślał o wspólnym rodzinnym czytaniu z synami
Babcia prosiła o dedykację dla 23-letniego wnuka, Pawła, który jest naukowcem, pisze doktorat, jest mądry i dobry, ale bardzo oddalił się od Pana Boga.
Babcia 23-letniej wnuczki, Emilii, prosiła o dedykację dla niej - to religijna, dobra dziewczyna, która
urodziła się właśnie 18 maja na dwa tygodnie przed pielgrzymką Jana Pawła II do Białegostoku.  Mama dziewczyny, czyli córka tej pani, która kupowała książkę jako prezent urodzinowy dla Emilki, zmarła młodo - Emilka została osierocona w młodzieńczych latach. Babcia kocha bardzo wnuczkę, jej oczy zalały się łzami wzruszenia, gdy wspomniała o córce - powiedziała też, że imię wnuczki było wybrane od zawsze, córka mówiła od wczesnej młodości, że jeśli kiedyś urodzi córeczkę, to będzie Emilka - babcia uważa, że wnuczka jest pod szczególną opieką Emilii, mamy
Karola Wojtyły.  
Dorosły, młody chłopak poprosił 
o dedykację dla swojego Taty, Wiesława, w 69 urodziny, podobnie, jak Emilka, urodził się 18 maja, 
w dzień urodzin Ojca Świętego  :)

Szybko mijają miesiące - za dziesięć tygodni będzie rocznica mojej pierwszej wizyty w Białymstoku, jeśli wszystko ułoży się zgodnie z planem, zapraszam serdecznie mieszkańców i gości tego pięknego miasta na spotkania ze mną i książką "Zwiastunowi z Gór" w niedzielę 
14 czerwca do kościoła pod wezwaniem Świętego Kazimierza Królewicza - do zobaczenia  :)
Pozdrawiam gorąco wszystkich moich Czytelników  :)                         Joasia Jurkiewicz 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz