
z Puszczykowa koło Poznania :) to była druga niedziela ze świadectwem i prezentacją "Zwiastunowi z Gór" w tej urokliwej miejscowości położonej wśród lasów, na terenie Wielkopolskiego Parku Narodowego.
http://zielone-puszczykowo.blogspot.com/
Pierwszy raz pojechałam tam latem 2014 roku, dzięki temu, że trafił na książkę i odnalazł mnie za pośrednictwem Wydawnictwa Benedyktynów w Tyńcu Piotr Sołtysiak, w Rzymie nazywany Tatusiem. Piotr przyjaźni się z księdzem Romanem Poźniakiem, proboszczem parafii pod wezwaniem Matki Boskiej Wniebowziętej w Puszczykowie - opowiedział w czerwcu, po przeczytaniu moich wspomnień i odnalezieniu mnie, o świadectwie związanym z Pierwszą Oazą w Rzymie, podał kontakt do księdza Romana. Po rozmowie
z księdzem, ustaliliśmy termin i już w niedzielę
24 sierpnia byłam tam, przez cały dzień, jak zawsze, podczas wszystkich Mszy Świętych. Zapraszam do przypomnienia sobie tamtych chwil - relacja jest na blogu z datą 28 sierpnia 2014 roku :) Wtedy przyjechał do Puszczykowa, specjalnie, żeby zobaczyć się ze mną, kolejny odnaleziony kolega z Oazy Rzymskiej, Jurek Wolski z Poznania.
Cieszy mnie bardzo fakt, że poszerza się ten krąg o kolejnych Oazowiczów Rzymskich, odszukanych przeze mnie i tych, którzy znaleźli mnie, oazowego Królika, dzięki książce lub publikacjom
w Internecie. W ciągu minionych kilkunastu dni mamy następnych odnalezionych, z którymi udało się skontaktować :) Wysłuchał moich wywiadów nagranych w Radio Plus w Łodzi
i zamieszczonych na You Tube Jerzy Korecki z Bydgoszczy - uczestniczył w Rekolekcjach Oazowych w Rzymie w sierpniu 1979 roku razem ze swoją żoną, Anią. Jurek i Ania byli już małżeństwem, nawet mieli troje dzieci, a po pewnym czasie okazało się, że na Oazie było z nimi kolejne Dzieciątko, noszone pod sercem Ani - sami jeszcze wówczas o tym nie wiedzieli. Tak więc w Rzymie tworzyli, wraz z kilkoma innymi małżeństwami, Grupę Rodzin, którą opiekował się ksiądz Leopold Kotwicki z Tomaszowa Mazowieckiego. To właśnie Jurek
z Anią, podczas Pogodnego Wieczoru przy ognisku, w Ogrodach Castel Gandolfo, wręczali Ojcu Świętemu upominek od całej grupy oazowej - drewnianą rzeźbę, dzieło sztuki przedstawiające postać Świętej Weroniki ocierającej twarz Pana Jezusa. Po kilku rozmowach telefonicznych - piszemy teraz do siebie emaile i często rozmawiamy - okazało się, że Jurek miał kontakt z Bohdanem z Bydgoszczy - młodszym od siebie kolegą z grupy
![]() |
Bohdan pierwszy z prawej, z aparatem fotograficznym. |
z Bohdanem - to ten kolega, który był w naszej ścisłej grupie oazowiczów, którzy przylecieli
do Rzymu w pierwszej turze
i najczęściej chodziliśmy po Wiecznym Mieście razem: Ewa
i Agata z Gliwic, z którymi mieszkałam w jednym pokoju, Rysiek zwany Studentem, Piotr-Tatuś, Bohdan nazwany Hersztem i ja, czyli Joasia-Królik.
Na szczęście Jurek zapamiętał nazwisko - Bohdan Rożnowski -
i udało się!!! Wpisałam dane
w wyszukiwarkę internetową - nasz Herszt mieszka teraz w okolicach Lublina i jest profesorem psychologii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim imienia Jana Pawła II :) Połączyłam się telefonicznie z Katedrą Psychologii i zastałam Bohdana - to on odebrał telefon!!! - radość ogromna - teraz mamy już kontakt telefoniczny, internetowy i nie możemy się doczekać osobistego spotkania :)
Wracam do niedzieli 25 stycznia w Puszczykowie - tym razem mówiłam świadectwo o spotkaniach ze Świętym Janem Pawłem II, prezentowałam moje wspomnienia, książkę "Zwiastunowi z Gór" podczas wszystkich Mszy Świętych w kościele pod wezwaniem Świętego Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny, należącym do Zgromadzenia Ducha Świętego, ojców duchaczy.
Ojciec Marek Smyk, proboszcz parafii przyjął mnie bardzo serdecznie, radośnie, z wielkim sercem - jestem wdzięczna za wszystko, kolejny raz poczułam się w nowym dla mnie, dotychczas nieznanym miejscu, oczekiwanym gościem. Przez cała niedzielę doświadczałam ogromnej życzliwości od ojca Marka i pozostałych ojców duchaczy pracujących w Puszczykowie, a także od pani Wandy, która dbała o posiłki, pokój, w którym mogłam odpocząć przed wieczorną Mszą Świętą.
W zakrystii i kościele pomagali mi przenosić do przedsionka książki panowie kościelni i młodzi lektorzy - dziękuję wszystkim z całego serca :)

w wielkim skrócie. Najchętniej przedłużałabym rozmowy przy podpisywaniu książek, ale wiadomo, że to niemożliwe - wiele osób pragnie dzielić się swoimi doświadczeniami życiowymi, przeżyciami związanymi ze spotkaniami z Janem Pawłem II -
z radością i wdzięcznością słucham każdego świadectwa, choć,
z konieczności, są one krótkie.
Już po pierwszej Mszy Świętej,

o książkę z dedykacją dla siebie i całej rodziny pani Irena - bardzo miła, ma wiele ciepła w oczach, jej twarz promieniuje wewnętrznym spokojem, dobrem. Pani Irena ma siedmioro dzieci i szesnaścioro wnuków :) tak więc, nie było możliwe wymienianie wszystkich imion przy dedykacji - książka będzie przekazywana z rąk do rąk -
z ciepłym uśmiechem pani Irena powiedziała, że trzeba przyjmować wszystko, co nas spotyka, zawierzyć Panu Bogu, choć czasem to bardzo trudne - jej mąż, Sylwester, odszedł na drugą stronę życia kilkanaście lat temu, w Domu Ojca jest także ukochana wnuczka, Hania - zginęła pięć lat temu w wypadku samochodowym, miała dwadzieścia jeden lat.
W południe, po kolejnych Mszach Świętych, po książki ustawiało się w kolejce dość dużo osób - moją uwagę zwróciła Agnieszka - na zdjęciach w różowej kurtce - bardzo miła, grzeczna,

Każde spotkanie ma swoją wartość, szczególne są te z dziećmi - razem ze swoją mamą przyszły po

książkę siostrzyczki, Ania i Jagódka - zapytałam, czy mam napisać dla Jagody, czy Jagódki - młodsza dziewczynka, z buzią uśmiechniętą z całej głębi serduszka, powiedziała - "dla Jagódki" - Ania i Jagódka pamiętały o dwuletnim braciszku - poprosiły, żeby napisać też dla Michasia :) oczywiście, spełniłam to życzenie.
Przystojny, trzynastoletni chłopiec, Adam, nabył książkę i poprosił
o dedykację dla rodziców i siostry :) Pani Bożena i pan Stanisław
z wielką radością uznali, że "Zwiastunowi z Gór" będzie wspaniałym upominkiem, który podarują sobie w roku Srebrnego Jubileuszu małżeństwa.
Podeszła po książkę bardzo elegancka, delikatna kobieta
w dojrzałym wieku - poprosiła
o książkę z dedykacją dla siebie

z tym, że "trochę wcześniej" - dla mnie dzień urodzin zawsze był ważny, miły - mam wspaniałego Patrona, to święto Świętego Józefa Robotnika - zaś szczególną wagę zaczęłam przywiązywać do tego dnia od chwili ogłoszenia przez papieża Benedykta XVI daty beatyfikacji Ojca Świętego Jana Pawła II - 1 maja 2011 roku - ten dzień stał się dla mnie szczególnym darem, wypadł dokładnie w moje pięćdziesiąte urodziny :)
W kościele pod wezwaniem Świętego Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny
w Puszczykowie Ojciec Święty Jan Paweł II jest otoczony wielką czcią.
http://www.jozefpuszczykowo.pl/index.php/jan-pawel-ii/%C5%9Bwi%C4%99ty
Dzwon i kamień pamiątkowy przypominają wiernym o Świętym Janie Pawle II, kamień węgielny pod budowę kościoła został poświęcony przez Ojca Świętego 20 czerwca 1983 roku
w Poznaniu.
http://www.jozefpuszczykowo.pl/index.php/jan-pawel-ii/kamie%C5%84-w%C4%99gielny
W kościele znajdują się relikwie krwi Jana Pawła II, każdy filar został przyozdobiony zdjęciem portretowym uchwyconym w różnych chwilach życia, pielgrzymowania, modlitwy naszego


Miłym zakończeniem pięknej niedzieli był wieczorny koncert Kolęd i Pastorałek, nie tylko grany
i śpiewany, ale także tańczony przez Zespół Tańca Ludowego "Staropolanie-Wielkopolska".
Gorąco polecam odwiedzenie kościoła pod wezwaniem Świętego Józefa Oblubieńca NMP w Puszczykowie wszystkim, którzy czytają moje relacje i książkę "Zwiastunowi z Gór" - warto być
w tym pięknym miejscu :)
Pozdrawiam mile wszystkich Czytelników :) Joasia Jurkiewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz