«Hosanna!» «Ukrzyżuj go!» W tych dwóch okrzykach, wznoszonych przez tych samych prawdopodobnie ludzi w odstępie kilku dni, można by wyrazić zwięźle znaczenie dwóch wydarzeń, które wspominamy w liturgii dzisiejszej niedzieli. Z wołaniem: «Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie!» i z gałązkami palmowymi w dłoniach mieszkańcy Jerozolimy w porywie entuzjazmu wychodzą na powitanie Jezusa, który wjeżdża do miasta na grzbiecie osiołka. Okrzykiem «Ukrzyżuj go!», wzniesionym dwukrotnie, coraz bardziej zacietrzewiony tłum domaga się od rzymskiego gubernatora skazania oskarżonego, który milcząc stoi pośrodku pretorium. Nasza liturgia zaczyna się zatem od «Hosanna!», a kończy na «Ukrzyżuj go!» Palma triumfu i krzyż męki: nie ma między nimi sprzeczności, ale zawiera się tu raczej sama istota tajemnicy, którą chcemy ogłosić. Jezus wydał się na mękę dobrowolnie, nie został zmiażdżony przez moce większe od Niego. Z własnej woli przyjął śmierć na krzyżu i w śmierci odniósł zwycięstwo. Rozważając wolę Ojca, zrozumiał, że nadeszła «godzina», i przyjął ją z dobrowolnym posłuszeństwem Syna i z bezgraniczną miłością do ludzi:
«Jezus, wiedząc, że nadeszła godzina Jego, by przeszedł z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował» (J 13, 1). Patrzymy dziś na Jezusa, gdy zbliża się do kresu swego życia i ukazuje się jako oczekiwany przez lud Mesjasz, który został posłany przez Boga i przyszedł w Jego imię, aby przynieść pokój i zbawienie, chociaż w inny sposób, niż spodziewali się Jego współcześni. Dzieło zbawienia i wyzwolenia, dokonane przez Jezusa, trwa przez stulecia. Dlatego Kościół, który stanowczo wierzy, że On jest obecny, chociaż niewidzialny, niestrudzenie zwraca się ku Niemu z uwielbieniem i czcią. Raz jeszcze zatem nasze zgromadzenie woła: «Hosanna! Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie!» Czytanie z Ewangelii postawiło nam przed oczyma straszliwe obrazy męki Jezusa: Jego cierpienie fizyczne i moralne, pocałunek Judasza, ucieczkę uczniów, proces przed Piłatem, zniewagi i szyderstwa, skazanie na śmierć, drogę męki, ukrzyżowanie. Na koniec, cierpienie najbardziej tajemnicze: «Boże mój, Boże mój, czemuś mnie
opuścił?» Donośny krzyk, a potem zgon. Dlaczego stało się to wszystko? Odpowiedź znajdziemy w pierwszych słowach modlitwy eucharystycznej: «On, wolny od grzechu, cierpiał za grzeszników i nie mając winy, przyjął niesprawiedliwy wyrok, aby odpokutować zbrodnie świata. Śmierć Chrystusa zgładziła nasze winy, a Jego zmartwychwstanie przyniosło nam zbawienie» (prefacja). Nasza liturgia wyraża zatem wdzięczność i miłość Temu, który samego siebie złożył w ofierze za nas, Słudze Jahwe, który zgodnie z zapowiedzią proroka nie oparł się ani nie cofnął, podał swój grzbiet bijącym, nie zasłonił twarzy przed zniewagami i opluciem (por. Iz 50, 4-7). Kościół jednak, odczytując opis męki, nie ogranicza się do rozważania samych tylko cierpień Jezusa. Zbliża się do tej tajemnicy z drżeniem i ufnością, wie bowiem, że Jego Pan zmartwychwstał. Blask Paschy pozwala odkryć wielką naukę, zawartą w męce: życie wyraża się w pełni poprzez bezinteresowny dar z siebie, który posuwa się nawet do śmierci za innych, za Innego. Jezus w swoim ziemskim życiu nie dążył do zdobycia władzy, nie ubiegał się o sukces i karierę, nie chciał panować nad innymi. Przeciwnie, wyrzekł się przywilejów wynikających z Jego równości z Bogiem, przyjął postać sługi i stał się podobny do ludzi, posłusznie wypełnił zamysł Ojca aż do śmierci na krzyżu. Pozostawił w ten sposób Kościołowi i swoim uczniom cenne pouczenie: «Jeśli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie samo jedno, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity» (J 12, 24). (...) Kogóż widzimy na krzyżu, który wznosi się przed nami i którego świat od dwóch tysięcy lat nie przestaje zgłębiać, a Kościół kontemplować? Widzimy Jezusa, Syna Bożego, który stał się człowiekiem, aby oddać człowieka Bogu. Ten, który jest bez grzechu, staje nam przed oczyma ukrzyżowany. Jest wolny, choć został przybity do drzewa. Jest niewinny, choć umieszczono nad Nim napis podający przyczynę skazania. Nie złamano żadnej Jego kości (por. Ps 34 [33], 21), bo On jest filarem nośnym nowego świata. Jego szata nie została rozdarta (por. J 19, 24), bo On przyszedł, aby zgromadzić w jedno wszystkie dzieci Boże rozproszone przez grzech (por. J 11, 52). Jego ciało nie zostanie pogrzebane w ziemi, ale złożone w skalnym grobie (por. Łk 23, 53), ponieważ nie może ulec zepsuciu ciało Pana życia, który zwyciężył śmierć. Droga młodzieży, Jezus umarł i zmartwychwstał, teraz zaś żyje na wieki! Oddał własne życie, ale nikt Mu go nie odebrał: oddał je «za nas» (por. J 10, 18). Za sprawą Jego krzyża przyszło do nas życie. Dzięki Jego śmierci i zmartwychwstaniu Ewangelia zwyciężyła i narodził się Kościół. Moi drodzy, gdy wkraczamy z
ufnością w nowy wiek i tysiąclecie, Papież przypomina wam słowa apostoła Pawła: «Jeżeli bowiem z Nim współumarliśmy, z Nim także żyć będziemy. Jeśli trwamy w cierpliwości, z Nim też królować będziemy» (2 Tm 2, 11-12). Bo tylko Jezus jest drogą, prawdą i życiem (por. J 14, 6). Któż więc zdoła nas odłączyć od miłości Chrystusowej? Odpowiedzi udzielił Apostoł także za nas: «Jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani co [jest] wysoko, ani co głęboko, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym» (Rz 8, 38-39). Chwała i cześć Tobie, Chryste, Słowo Boże, Zbawicielu świata!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz