sobota, 3 lutego 2018

Lipcowa niedziela ze świadectwem Pierwszej Oazy Rzymskiej i promocją "Zwiastunowi z Gór" w Bukowinie Tatrzańskiej.

Witam wszystkich moich Czytelników :) 
W styczniowe i lutowe, zimowe dni - na szczęście, jest coraz więcej światła, z każdym tygodniem słońce dłużej świeci - wspominam letnie wakacje w Tatrach :) Całodzienne, wspaniałe wędrówki górskimi szlakami i piękne, radosne niedziele w tatrzańskich kościołach, wypełnione Eucharystią oraz dzieleniem się świadectwem o osobistych, cudownych spotkaniach z Ojcem Świętym Janem Pawłem II podczas Pierwszej Oazy Rzymskiej i ciekawymi, ważnymi rozmowami z zainteresowanymi tematem czytelnikami, 
z kapłanami.
Niedzielę 23 lipca spędziłam w Bukowinie Tatrzańskiej w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa. Doskonale pamiętałam stary, drewniany kościółek w Bukowinie Tatrzańskiej z czasów mojego dzieciństwa - jak to dobrze, że został zachowany, wyremontowany, że nową, piękną świątynię wybudowano obok - pięknie się uzupełniają stojące na jednym placu, zupełnie różne architektonicznie, wspaniałe dwa kościoły.
http://www.parafia-bukowinatatrzanska.pl/index.php?q=nasz-patron 
Z wysokości około 1000 metrów nad poziomem morza rozciąga się cudowny widok na łańcuch górskich szczytów.
Odkąd sięgam pamięcią, Tatry są moją pasją - już w wieku czterech lat, gdy moi kochani Rodzice pierwszy raz przywieźli mnie do Zakopanego, na Olczę, zapatrzyłam się na przepiękne szczyty i ten widok pozostał w moim sercu. Mieszkałam tam wówczas przez kilka miesięcy (tak podpowiedział moim Rodzicom mądry Pan Doktor, który w dzieciństwie, w Łodzi, opiekował się mną, chorowitym dzieckiem) u Sióstr Służebniczek Starowiejskich, które mają swój dom przy Sanktuarium Cudownego Medalika na ulicy Piszczory 1 i od początku zajmowały się dzieciakami w wieku przedszkolnym, nie tylko z Zakopanego, ale z całej Polski :) 
W tamtych latach, podczas urlopu, Rodzice także przyjechali w góry, zamieszkali w pokoju u państwa Ustupskich, na ten czas zabrali mnie do tego domu i przez dwa-trzy tygodnie razem wędrowaliśmy po tatrzańskich szlakach :) Również Siostry, które opiekowały się mną i innymi dziećmi przez wiele tygodni, zabierały nas na długie spacery po dolinach i polanach. Bardzo dobrze pamiętam czerwcowy, ciepły dzień, kiedy z innymi dziewczynkami zbierałyśmy na łące kwiatki, z których razem z Siostrami splatałyśmy wianki na uroczystą procesję :) Przez wszystkie te miesiące przyglądałam się górom, widziałam, jak zmieniały się wraz z porami roku i już wtedy, mimo, że byłam małą dziewczynką, zachwyciły mnie Tatry - lubię tam być, patrzeć na górskie krajobrazy i chodzić na wycieczki :) 
Kiedy Rodzice wychodzili ze mną na górskie szlaki, nie chciałam, żeby Tatuś pomagał mi za bardzo - nie wnosił mnie nawet gdy było mi trudno, jako dziecku, wdrapać się na górę - zawsze prosiłam wtedy, że sama wejdę i tak było :) Później, przez następne lata, wiele razy Rodzice, mój brat, Grzegorz i ja jeździliśmy w góry - wracaliśmy w Tatry, chodziliśmy po Sudetach, Beskidach, Pieninach, Karkonoszach, Górach Stołowych i tak mi już zostało - nie wyobrażam sobie życia bez wędrowania górskimi szlakami i możliwości oddychania wspaniałym powietrzem, obserwowania cudownej przyrody i zachwycających krajobrazów, cudownie pięknych widoków roztaczających się ze szczytów. Prawie co roku wędruję urokliwymi ścieżkami Tatr, w których czuję się najlepiej, chociaż poznałam też inne, niższe polskie góry. 
Wspinam się na te same, a wciąż nowe przełęcze i szczyty, każdego dnia inne, zmieniające się zależnie od pory roku i panującej aktualnie pogody, maszeruję po wspaniałych graniach i przepięknych dolinach - za każdym razem podziwiam ogrom cudownych masywów i szczytów i tysiące drobniutkich elementów górskiej, niewiarygodnie pięknej przyrody. 
Nigdy się nie nudzę, niezależnie od tego, czy przemierzam zupełnie dla mnie nowy szlak, czy wracam po dłuższym lub krótszym czasie w te same miejsca, na wielokrotnie przedeptane ścieżki i zdobyte szczyty :) W lipcu i na początku sierpnia 2017 roku kolejny raz z radością wędrowałam Dolinami Chochołowską i Kościeliską, szłam Doliną Jaworzynki do Hali Gąsienicowej, odpoczywałam na polanach i nad górskimi stawami, poszłam do kościółka Królowej Tatr na Wiktorówkach i na Rusinową Polanę, do Morskiego Oka, na Kopieniec Wielki i do Doliny Pańszczycy. Byłam na Małym Kościelcu, na Szpiglasowej Przełęczy, w Dolinie Pięciu Stawów Polskich i w Dolinie za Mnichem, na Wrotach Chałubińskiego i na Kasprowym Wierchu. Przeszłam granią Czerwonych Wierchów przez Goryczkowe Czuby. Innym razem od strony Przysłopu Miętusiego i Doliny Litworowej weszłam na Małołączniak, stamtąd na Kopę Kondracką i zeszłam do Hali Kondratowej, dalej na Kalatówki i do Kuźnic. Pogoda, jak to w górach, była zmienna, ale sprzyjająca wędrówkom, z przewagą ciepłych, słonecznych dni. Dziękuję Panu Bogu za każdą chwilę, za ludzi spotykanych w drodze, za ogrom dobra i piękna :)
W niedzielę, 23 lipca, serdecznie, z wielką życzliwością przyjął mnie w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa ksiądz proboszcz Władysław Pasternak - bardzo, bardzo dziękuję :)))
http://i-tatry.pl/kosciol-najswietszego-serca-jezusa-bukowinie-tatrzanskiej/
Pod koniec każdej Mszy Świętej opowiadałam krótko o spotkaniach osobistych z umiłowanym Ojcem Świętym Janem Pawłem II podczas Rzymskich Rekolekcji Oazowych, w Rzymie i w Castel Gandolfo, w sierpniu 1979 roku, a potem, jak zawsze, z radością spotykałam się i rozmawiałam z osobami, które zainteresowały się moim świadectwem, przed kościołem, przy stoliku z książkami.
Jak to bywa w górach, podchodzili do mnie miejscowi górale, a także wielu turystów z różnych stron Polski. Z radością rozmawiałam z rodzinami z Bukowiny Tatrzańskiej, ze Śremu, z Górki Pabianickiej i Pabianic, ze Zduńskiej Woli, z Kielc, Świdnika, Leszna, Świecia, Włoszczowej, Złoczewa, Krasnobrodu, Brańska, z Łodzi i Warszawy, z Kędzierzyna Koźla i Serocka. 
Podeszli do mnie, zainteresowani świadectwem i nabyli książki z dedykacjami Polacy mieszkający w miejscowości Kevelaer w Niemczech, gdzie często modlą się w Sanktuarium Matki Bożej Pocieszycielki Strapionych.
http://www.dw.com/pl/sanktuarium-maryjne-w-niemczech-otrzyma%C5%82o-relikwie-b%C5%82-jana-paw%C5%82a-ii/a-16352626
Rozmawiałam z Polakami, którzy mieszkają i pracują w Anglii, w Belgii i w Danii :) Przyjechali do Polski, aby odwiedzić swoich bliskich i żeby, wędrując po tatrzańskich szlakach, odpocząć po roku pracy i nabrać energii na kolejne miesiące życia z dala od rodzin i Ojczyzny. Prosili o wpisanie dedykacji w egzemplarzach "Zwiastunowi z Gór" uradowani, że zabiorą ze sobą moje wspomnienia spotkań z umiłowanym Janem Pawłem Wielkim, że czytając, będą czerpać siłę i radość z treści, które nam przekazywał, że słowa Ojca Świętego będą drogowskazem i pomogą rodzicom i dzieciom wychowywanym na obcej ziemi wybierać właściwe ścieżki, trzymać się ewangelicznych wartości.
Wpisywałam do kolejnych egzemplarzy książki dedykacje dla dzieci od kochających rodziców, babć i dziadków :) od dzieci i wnuków dla kochanych rodziców i dziadków :) dla całych rodzin, które wspólnie uczestniczyły w niedzielnej Eucharystii :) 
Między innymi "Zwiastunowi z Gór" z wpisanymi dedykacjami nabyli -
nastolatki z Warszawy Gołąbek - Zosia, Julka, Marysia i Kuba :) Wiktoria z Włoszczowej :) państwo Ania i Mirek z córkami, szesnastoletnią Nell i siedmioletnią Lidią, z Kevelaer :) 
Państwo Katarzyna i Jacek ze Złoczewa postanowili podarować książkę z życzeniami Błogosławieństwa na wspólnej drodze życia swoim dzieciom, Karolinie i Jakubowi, którzy zaplanowali złożenie przysięgi małżeńskiej na 26 sierpnia, w dzień Święta Matki Bożej Częstochowskiej :) 
Podeszli do mnie po książkę z wpisanymi życzeniami dwaj bracia, Mateusz i Marek z rodzicami i ukochaną babcią :)
Kochająca mama zdecydowała się poprosić o dedykację dla dorosłego już, trzydziestosiedmioletniego syna, Michała, który miał w swoim życiu czas zwątpienia i poszukiwał Pana Boga, a od ponad dwóch lat znów zbliżył się do Pana Boga :) Mama nie ustaje w modlitwie, prosząc o światło Ducha Świętego i Jana Pawła II o drogowskazy i Błogosławieństwo dla syna :)
Pan Zbyszek z Warszawy jest dziadkiem sześcioletniej Marianny i czteroletniego Marka - sam przyjechał z dziećmi na wakacje w góry i wspaniale się opiekował tymi smykami, które ani chwili nie potrafiły ustać czy usiedzieć na miejscu :) Pan Zbyszek nabył "Zwiastunowi z Gór" z życzeniami dla Marianny i Marka oraz całej rodziny :) Podziwiałam jego hart ducha, gdy ogarniał i przywoływał do porządku rozbrykane smyki, które swoimi podskokami, gonitwą wokół stolika, śmiechem i piskiem oraz zagadywaniem wszystkich wokół, rozbawiały czekających na wpisywanie dedykacji, dzielących się ze mną i między sobą świadectwami swojego życia czytelników :) 
Jestem bardzo wdzięczna panu Zbyszkowi za pomoc - uczestniczył z Marianną i Markiem w wieczornej Mszy Świętej. Zanim podpisałam książki wszystkim zainteresowanym, zrobiło się późno i ciemno, było już po godzinie 21.00, a ja musiałam się dostać do pensjonatu na Olczy-Rybkówce. Pan Zbyszek sam zaproponował mi transport, zapakował dzieciaczki na tylne siedzenie, przypiął do fotelików i zawiózł do Willi "Kalina" :) Przez całą drogę rozmawialiśmy, wspominając Jana Pawła II i Pierwszą Oazę Rzymską, a dzieci dodatkowo rozśmieszały mnie bardzo poważnie zadawanymi pytaniami, na które musiałam wyczerpująco odpowiadać :) Na koniec tak się zasłuchały, że usnęły :) Dziękuję panu Zbyszkowi, wspaniałemu księdzu Władysławowi i moim Czytelnikom za tę przemiłą, bardzo piękną niedzielę w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bukowinie Tatrzańskiej :))) Wszystkich gorąco pozdrawiam :)                                                   Joasia Jurkiewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz