W styczniowe i lutowe, zimowe dni - na szczęście, jest coraz więcej światła, z każdym tygodniem słońce dłużej świeci - wspominam letnie wakacje w Tatrach :) Całodzienne, wspaniałe wędrówki górskimi szlakami i piękne, radosne niedziele w tatrzańskich kościołach, wypełnione Eucharystią oraz dzieleniem się świadectwem o osobistych, cudownych spotkaniach z Ojcem Świętym Janem Pawłem II podczas Pierwszej Oazy Rzymskiej i ciekawymi, ważnymi rozmowami z zainteresowanymi tematem czytelnikami, z kapłanami.
Niedzielę 23 lipca spędziłam w Bukowinie Tatrzańskiej w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa. Doskonale pamiętałam stary, drewniany kościółek w Bukowinie Tatrzańskiej z czasów mojego dzieciństwa - jak to dobrze, że został zachowany, wyremontowany, że nową, piękną świątynię wybudowano obok - pięknie się uzupełniają stojące na jednym placu, zupełnie różne architektonicznie, wspaniałe dwa kościoły.Z wysokości około 1000 metrów nad poziomem morza rozciąga się cudowny widok na łańcuch górskich szczytów.
Odkąd sięgam pamięcią, Tatry są moją pasją - już w wieku czterech lat, gdy moi kochani Rodzice pierwszy raz przywieźli mnie do Zakopanego, na Olczę, zapatrzyłam się na przepiękne szczyty i ten widok pozostał w moim sercu. Mieszkałam tam wówczas przez kilka miesięcy (tak podpowiedział moim Rodzicom mądry Pan Doktor, który w dzieciństwie, w Łodzi, opiekował się mną, chorowitym dzieckiem) u Sióstr Służebniczek Starowiejskich, które mają swój dom przy Sanktuarium Cudownego Medalika na ulicy Piszczory 1 i od początku zajmowały się dzieciakami w wieku przedszkolnym, nie tylko z Zakopanego, ale z całej Polski :)
Kiedy Rodzice wychodzili ze mną na górskie szlaki, nie chciałam, żeby Tatuś pomagał mi za bardzo - nie wnosił mnie nawet gdy było mi trudno, jako dziecku, wdrapać się na górę - zawsze prosiłam wtedy, że sama wejdę i tak było :) Później, przez następne lata, wiele razy Rodzice, mój brat, Grzegorz i ja jeździliśmy w góry - wracaliśmy w Tatry, chodziliśmy po Sudetach, Beskidach, Pieninach, Karkonoszach, Górach Stołowych i tak mi już zostało - nie wyobrażam sobie życia bez wędrowania górskimi szlakami i możliwości oddychania wspaniałym powietrzem, obserwowania cudownej przyrody i zachwycających krajobrazów, cudownie pięknych widoków roztaczających się ze szczytów. Prawie co roku wędruję urokliwymi ścieżkami Tatr, w których czuję się najlepiej, chociaż poznałam też inne, niższe polskie góry.
Wspinam się na te same, a wciąż nowe przełęcze i szczyty, każdego dnia inne, zmieniające się zależnie od pory roku i panującej aktualnie pogody, maszeruję po wspaniałych graniach i przepięknych dolinach - za każdym razem podziwiam ogrom cudownych masywów i szczytów i tysiące drobniutkich elementów górskiej, niewiarygodnie pięknej przyrody.
Nigdy się nie nudzę, niezależnie od tego, czy przemierzam zupełnie dla mnie nowy szlak, czy wracam po dłuższym lub krótszym czasie w te same miejsca, na wielokrotnie przedeptane ścieżki i zdobyte szczyty :) W lipcu i na początku sierpnia 2017 roku kolejny raz z radością wędrowałam Dolinami Chochołowską i Kościeliską, szłam Doliną Jaworzynki do Hali Gąsienicowej, odpoczywałam na polanach i nad górskimi stawami, poszłam do kościółka Królowej Tatr na Wiktorówkach i na Rusinową Polanę, do Morskiego Oka, na Kopieniec Wielki i do Doliny Pańszczycy. Byłam na Małym Kościelcu, na Szpiglasowej Przełęczy, w Dolinie Pięciu Stawów Polskich i w Dolinie za Mnichem, na Wrotach Chałubińskiego i na Kasprowym Wierchu. Przeszłam granią Czerwonych Wierchów przez Goryczkowe Czuby. Innym razem od strony Przysłopu Miętusiego i Doliny Litworowej weszłam na Małołączniak, stamtąd na Kopę Kondracką i zeszłam do Hali Kondratowej, dalej na Kalatówki i do Kuźnic. Pogoda, jak to w górach, była zmienna, ale sprzyjająca wędrówkom, z przewagą ciepłych, słonecznych dni. Dziękuję Panu Bogu za każdą chwilę, za ludzi spotykanych w drodze, za ogrom dobra i piękna :)http://i-tatry.pl/kosciol-najswietszego-serca-jezusa-bukowinie-tatrzanskiej/
Pod koniec każdej Mszy Świętej opowiadałam krótko o spotkaniach osobistych z umiłowanym Ojcem Świętym Janem Pawłem II podczas Rzymskich Rekolekcji Oazowych, w Rzymie i w Castel Gandolfo, w sierpniu 1979 roku, a potem, jak zawsze, z radością spotykałam się i rozmawiałam z osobami, które zainteresowały się moim świadectwem, przed kościołem, przy stoliku z książkami.Podeszli do mnie, zainteresowani świadectwem i nabyli książki z dedykacjami Polacy mieszkający w miejscowości Kevelaer w Niemczech, gdzie często modlą się w Sanktuarium Matki Bożej Pocieszycielki Strapionych.
http://www.dw.com/pl/sanktuarium-maryjne-w-niemczech-otrzyma%C5%82o-relikwie-b%C5%82-jana-paw%C5%82a-ii/a-16352626
Rozmawiałam z Polakami, którzy mieszkają i pracują w Anglii, w Belgii i w Danii :) Przyjechali do Polski, aby odwiedzić swoich bliskich i żeby, wędrując po tatrzańskich szlakach, odpocząć po roku pracy i nabrać energii na kolejne miesiące życia z dala od rodzin i Ojczyzny. Prosili o wpisanie dedykacji w egzemplarzach "Zwiastunowi z Gór" uradowani, że zabiorą ze sobą moje wspomnienia spotkań z umiłowanym Janem Pawłem Wielkim, że czytając, będą czerpać siłę i radość z treści, które nam przekazywał, że słowa Ojca Świętego będą drogowskazem i pomogą rodzicom i dzieciom wychowywanym na obcej ziemi wybierać właściwe ścieżki, trzymać się ewangelicznych wartości.nastolatki z Warszawy Gołąbek - Zosia, Julka, Marysia i Kuba :) Wiktoria z Włoszczowej :) państwo Ania i Mirek z córkami, szesnastoletnią Nell i siedmioletnią Lidią, z Kevelaer :)
Państwo Katarzyna i Jacek ze Złoczewa postanowili podarować książkę z życzeniami Błogosławieństwa na wspólnej drodze życia swoim dzieciom, Karolinie i Jakubowi, którzy zaplanowali złożenie przysięgi małżeńskiej na 26 sierpnia, w dzień Święta Matki Bożej Częstochowskiej :)
Podeszli do mnie po książkę z wpisanymi życzeniami dwaj bracia, Mateusz i Marek z rodzicami i ukochaną babcią :)
Kochająca mama zdecydowała się poprosić o dedykację dla dorosłego już, trzydziestosiedmioletniego syna, Michała, który miał w swoim życiu czas zwątpienia i poszukiwał Pana Boga, a od ponad dwóch lat znów zbliżył się do Pana Boga :) Mama nie ustaje w modlitwie, prosząc o światło Ducha Świętego i Jana Pawła II o drogowskazy i Błogosławieństwo dla syna :)
Pan Zbyszek z Warszawy jest dziadkiem sześcioletniej Marianny i czteroletniego Marka - sam przyjechał z dziećmi na wakacje w góry i wspaniale się opiekował tymi smykami, które ani chwili nie potrafiły ustać czy usiedzieć na miejscu :) Pan Zbyszek nabył "Zwiastunowi z Gór" z życzeniami dla Marianny i Marka oraz całej rodziny :) Podziwiałam jego hart ducha, gdy ogarniał i przywoływał do porządku rozbrykane smyki, które swoimi podskokami, gonitwą wokół stolika, śmiechem i piskiem oraz zagadywaniem wszystkich wokół, rozbawiały czekających na wpisywanie dedykacji, dzielących się ze mną i między sobą świadectwami swojego życia czytelników :)
Jestem bardzo wdzięczna panu Zbyszkowi za pomoc - uczestniczył z Marianną i Markiem w wieczornej Mszy Świętej. Zanim podpisałam książki wszystkim zainteresowanym, zrobiło się późno i ciemno, było już po godzinie 21.00, a ja musiałam się dostać do pensjonatu na Olczy-Rybkówce. Pan Zbyszek sam zaproponował mi transport, zapakował dzieciaczki na tylne siedzenie, przypiął do fotelików i zawiózł do Willi "Kalina" :) Przez całą drogę rozmawialiśmy, wspominając Jana Pawła II i Pierwszą Oazę Rzymską, a dzieci dodatkowo rozśmieszały mnie bardzo poważnie zadawanymi pytaniami, na które musiałam wyczerpująco odpowiadać :) Na koniec tak się zasłuchały, że usnęły :) Dziękuję panu Zbyszkowi, wspaniałemu księdzu Władysławowi i moim Czytelnikom za tę przemiłą, bardzo piękną niedzielę w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bukowinie Tatrzańskiej :))) Wszystkich gorąco pozdrawiam :) Joasia Jurkiewicz
















































Brak komentarzy:
Prześlij komentarz