Zgodnie z obietnicą, wracam we wspomnieniach do pierwszych dni czerwca bieżącego roku, które spędziłam w Krakowie, w związku
z kolejnymi niedzielami poświęconymi świadectwu
o Pierwszej Oazie w Rzymie u boku Świętego Jana Pawła II i promocji mojej książki "Zwiastunowi z Gór" oraz prywatnej audiencji u księdza kardynała Stanisława Dziwisza ;)
Starałam się wykorzystać jak najlepiej czas, który został mi podarowany, na podążanie śladami Ojca Świętego.
Jak pisałam kilka dni temu,
1 czerwca, z radością szłam na ulicę Franciszkańską 3,
aby spotkać się z długoletnim osobistym sekretarzem umiłowanego Jana Pawła Wielkiego, księdzem Stanisławem, obecnym Metropolitą Krakowskim. Tam, po ciepłej, wzruszającej rozmowie zakończonej wręczeniem mi podarunku w postaci różańca od Papieża Franciszka oraz równie wzruszającym spotkaniu z siostrą Tobianą, mogłam pomodlić się przy relikwiach Świętego Jana Pawła II w kaplicy na terenie Kurii, a następnie udałam się na drugą stronę ulicy, do Bazyliki Świętego Franciszka z Asyżu, gdzie klęcząc
w miejscu, w którym często modlił się Karol Wojtyła, ponownie rozważałam wydarzenia dnia
i podziękowałam Panu Bogu za wspaniałe dary.
Wybierając się na tydzień do Krakowa, szukałam możliwości zakwaterowania w domach zakonnych należących do sióstr różnych zgromadzeń. Telefonowałam do Sióstr Nazaretanek, Albertynek, Służebniczek i za każdym razem okazywało się, że siostry nie mają takiej możliwości, żeby przyjąć kogoś z zewnątrz, albo są już zarezerwowane wszystkie pokoje - najczęściej przez większe grupy w związku z dłuższym weekendem, gdyż 5 czerwca przypadało Święto Bożego Ciała. W końcu jedna z sióstr, która odebrała mój telefon, zaproponowała, abym spróbowała zadzwonić na ulicę Starowiślną - nie znając numeru, ani nazwy zgromadzenia, wpisałam hasło w wyszukiwarkę internetową i, ku mojemu radosnemu zdumieniu, okazało się, że chodzi o dom Sióstr Urszulanek Unii Rzymskiej zwanych Urszulankami Czarnymi - czyli, w pewnym sensie, zamknął się krąg -
przecież właśnie w Domu Generalnym Sióstr Urszulanek Czarnych na Via Nomentana 236 mieszkaliśmy w Rzymie :))) wszyscy uczestnicy Rekolekcji Oazowych III-go stopnia w 1979 roku!!! Po przedstawieniu sytuacji, w jakiej się znalazłam, siostrze Francesce i krótkiej opowieści o Rzymskiej Oazie, o opiekujących się nami w Rzymie siostrach Hannie i Marcie, okazało się, że mimo wielu gości, którzy mieli przyjechać w tym samym czasie, znajdzie się pokój również dla mnie ;) Tak więc, przez kilka dni, do 8 czerwca, mieszkałam w Krakowie na ul. Starowiślnej 9 u Sióstr Urszulanek Unii Rzymskiej :) Zapytałam, oczywiście, czy nie ma tam teraz przypadkiem, siostry, która w tamtym czasie mieszkała w Rzymie - okazało się, ku mojej ogromnej radości, że od trzech lat jest tu,
w Krakowie siostra Natalia, która ma osiemdziesiąt jeden lat i przez ponad czterdzieści lat była na Via Nomentana 236, również wtedy, gdy Matka Generalna zdecydowała o przyjęciu pod gościnny dach domu oazowiczów z Polski :))) Ależ to było radosne, piękne spotkanie! Siostra Natalia również
cieszy się odnalezieniem :) Oczywiście, zadedykowałam i podarowałam siostrze "Zwiastunowi z Gór", znalazłyśmy też czas na kilka godzin wspomnień, oglądania zdjęć :))) siostra Natalia najserdeczniej pozdrawia wszystkich oazowiczów, naszego wspaniałego moderatora, ojca Andrzeja Madeja OMI, każdego, kto wówczas uczestniczył w Oazie. Dowiedziałam się, że to właśnie siostra Natalia zajmowała się sprawami organizacyjnymi, administracyjnymi przed naszym przyjazdem do Rzymu - wypisywała ręcznie
i osobiście stemplowała wszystkie imienne formularze zaproszeń, zobowiązania wobec państwa włoskiego opieki nad przybywającymi - siostry, jako zgromadzenie, musiały wziąć na siebie odpowiedzialność za zdrowie każdego z nas, zadeklarować rekompensatę finansową, w razie potrzeby leczenia szpitalnego lub ambulatoryjnego - był to chyba rodzaj ubezpieczenia zdrowotnego dla każdej osoby przybywającej z Polski. W następnych tygodniach rzeczywiście jeden z kolegów wymagał hospitalizacji i koszty leczenia, według podpisanych
dokumentów, powinno pokryć Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Unii Rzymskiej - siostra Natalia opowiedziała mi o tej sytuacji - finał był taki, że klinika rzymska, jako instytucja, zrzekła się pobrania należnego wynagrodzenia przez wzgląd na Polaków, rodaków umiłowanego Papa Wojtyla! :)))
Siostra Natalia opowiedziała mi również swoje wrażenia z dnia
16 października 1978 roku - pracowała już wtedy w Rzymie, dość dobrze znała język włoski
i w dniu wyboru kardynała Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową była, wraz z drugą siostrą, na Placu Świętego Piotra, w tłumie oczekujących na wynik konklawe. Siostry, w miejscu w którym stały, były jedynymi Polkami wśród różnych narodowości - siostra Natalia doskonale zapamiętała wybuch radości w sercu, entuzjazm tłumów i zewsząd docierające do niej pytanie, czy wybrany jest Murzynem? Pamiętam, że w tamtych dniach docierały do Polski, przekazywane ustnie, lub przez prasę, wiadomości, że właśnie takie pytanie zadawali sobie wierni z różnych stron świata - teraz wieści sprzed prawie czterdziestu lat okazały się prawdziwe :) Siostra dodała, że dziennikarze,
fotoreporterzy musieli chyba mieć przygotowane życiorysy najbardziej prawdopodobnych kandydatów - już po godzinie we włoskiej prasie ukazała się skrócona biografia nowego Papieża
z Dalekiego Kraju :) Cieszy mnie bardzo kontakt
z siostrą Natalią - piszemy do siebie emaile, wysyłam siostrze zdjęcia - to kolejna odnaleziona, choć nie uczestniczka, raczej jedna z Gospodyń Domu Generalnego na Via Nomentana 236 - nie przypuszczałam, że nadejdzie czas tak bardzo radosnych spotkań :)
http://www.katedra-wawelska.pl/katedra_jana_pawla_ii,21.html
W tym miejscu byłam wiele razy w swoim życiu - myślę, że zawsze warto. Miesiąc czerwiec, piękna,
upalna pogoda sprawiły, że po całym Wawelskim Wzgórzu przemieszczały się tłumy zwiedzających, jednak zawsze można znaleźć miejsce i czas na chwilę odosobnienia, modlitwy, zadumy.
W 2008 roku przed Królewską Katedrą postawiono pomnik Papieża Jana Pawła II. Wewnątrz, mimo dużej ilości osób, udało mi się dotrzeć do klęcznika przy Konfesji Świętego Stanisława Biskupa i Męczennika - gdy uklęknęłam, ze zdumieniem zobaczyłam replikę relikwiarza
z kaplicy w Kurii Krakowskiej, czyli otwartą srebrną księgę,
a w jej karcie, w szklanej ampułce, krew naszego Ojca Świętego. Mogłam więc, kolejny raz, pomodlić się do Zwiastuna
z Gór przy relikwiach. Potem przeszłyśmy do Ołtarza Pana Jezusa Ukrzyżowanego, przy którym modliła się Święta Królowa Jadwiga i gdzie umieszczono, po kanonizacji, jej relikwie.
http://www.katedrawawelska.pl/swieta_jadwiga,35.html
Weszłyśmy także na chwilę modlitwy do Kaplicy, w której wystawiony jest Najświętszy Sakrament, zatrzymałyśmy się przy sarkofagach polskich królów i, po wyjściu z Katedry, bocznymi drzwiami dostałyśmy się do krypty, w której obok Marszałka Józefa Piłsudskiego pochowano Parę Prezydencką, Lecha i Marię Kaczyńskich.
Innego dnia pojechałam z Aldonką do Krakowskich Łagiewnik. Kilka razy,
w minionych latach, bywałam Sanktuarium Bożego Miłosierdzia - teraz odwiedziłyśmy położone w bliskiej odległości Sanktuarium Świętego Jana Pawła II znajdujące się na terenie Centrum Jana Pawła II "Nie lękajcie się".
http://www.sanktuariumjp2.pl/sanktuarium
Nie bardzo wiem, jak opowiedzieć o tym miejscu, w którym czułam się chwilami tak, jakbym została zaproszona, aby spotkać się indywidualnie ze Zwiastunem z Gór - to było wtorkowe popołudnie i w Sanktuarium tylko co jakiś czas ktoś się pojawiał... cisza, spokój,
momenty zadumy... spotkanie z Panem Bogiem
i kolejne powitanie, modlitwa-rozmowa z Ojcem Świętym. Dolna część świątyni ma kształt ośmioboku - centrum stanowi Ołtarz, który jest jednocześnie relikwiarzem, bowiem wmontowano w niego ampułkę z krwią Świętego Jana Pawła II. Wokół, we wnękach ściennych, artyści malarze przedstawili różne sceny z życia naszego Papieża,
w Polsce i poza jej granicami. Przeszłyśmy
z Aldonką do niewielkiej, bocznej kaplicy i...
od pierwszej chwili upadłam na kolana - na marmurowej posadzce umieszczona jest płyta
z grobu Ojca Świętego, przeniesiona tu z Grot Watykańskich w Bazylice Świętego Piotra w Rzymie, zaś na płycie druga replika relikwiarza
z Kurii Krakowskiej - kuta w srebrze, otwarta księga Ewangeliarza, a w nim wtopiona ampułka
z krwią Jana Pawła II. Nie wiem, jak długo trwało skupienie... rozmowa z Ojcem Świętym-Zwiastunem z Gór. Potem rozejrzałam się
i zobaczyłam, umieszczone w szklanych gablotach, papieskie ubiory - ornat i mitrę, oraz płaszcz i buty. Następnie przeszłyśmy do górnej
W tej części prawie nie ma obrazów - owszem, jest duży, malowany portret naszego Świętego Papieża, ale
cieszy się odnalezieniem :) Oczywiście, zadedykowałam i podarowałam siostrze "Zwiastunowi z Gór", znalazłyśmy też czas na kilka godzin wspomnień, oglądania zdjęć :))) siostra Natalia najserdeczniej pozdrawia wszystkich oazowiczów, naszego wspaniałego moderatora, ojca Andrzeja Madeja OMI, każdego, kto wówczas uczestniczył w Oazie. Dowiedziałam się, że to właśnie siostra Natalia zajmowała się sprawami organizacyjnymi, administracyjnymi przed naszym przyjazdem do Rzymu - wypisywała ręcznie
i osobiście stemplowała wszystkie imienne formularze zaproszeń, zobowiązania wobec państwa włoskiego opieki nad przybywającymi - siostry, jako zgromadzenie, musiały wziąć na siebie odpowiedzialność za zdrowie każdego z nas, zadeklarować rekompensatę finansową, w razie potrzeby leczenia szpitalnego lub ambulatoryjnego - był to chyba rodzaj ubezpieczenia zdrowotnego dla każdej osoby przybywającej z Polski. W następnych tygodniach rzeczywiście jeden z kolegów wymagał hospitalizacji i koszty leczenia, według podpisanych
dokumentów, powinno pokryć Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Unii Rzymskiej - siostra Natalia opowiedziała mi o tej sytuacji - finał był taki, że klinika rzymska, jako instytucja, zrzekła się pobrania należnego wynagrodzenia przez wzgląd na Polaków, rodaków umiłowanego Papa Wojtyla! :)))
Siostra Natalia opowiedziała mi również swoje wrażenia z dnia
16 października 1978 roku - pracowała już wtedy w Rzymie, dość dobrze znała język włoski
i w dniu wyboru kardynała Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową była, wraz z drugą siostrą, na Placu Świętego Piotra, w tłumie oczekujących na wynik konklawe. Siostry, w miejscu w którym stały, były jedynymi Polkami wśród różnych narodowości - siostra Natalia doskonale zapamiętała wybuch radości w sercu, entuzjazm tłumów i zewsząd docierające do niej pytanie, czy wybrany jest Murzynem? Pamiętam, że w tamtych dniach docierały do Polski, przekazywane ustnie, lub przez prasę, wiadomości, że właśnie takie pytanie zadawali sobie wierni z różnych stron świata - teraz wieści sprzed prawie czterdziestu lat okazały się prawdziwe :) Siostra dodała, że dziennikarze,
fotoreporterzy musieli chyba mieć przygotowane życiorysy najbardziej prawdopodobnych kandydatów - już po godzinie we włoskiej prasie ukazała się skrócona biografia nowego Papieża
z Dalekiego Kraju :) Cieszy mnie bardzo kontakt
z siostrą Natalią - piszemy do siebie emaile, wysyłam siostrze zdjęcia - to kolejna odnaleziona, choć nie uczestniczka, raczej jedna z Gospodyń Domu Generalnego na Via Nomentana 236 - nie przypuszczałam, że nadejdzie czas tak bardzo radosnych spotkań :)
Następne dni w Krakowie naznaczone były wyprawami w miejsca związane z Ojcem Świętym - pomysłodawczynią i przewodniczką była Aldona Ibek, która zajmowała się korektą i redakcją moich wspomnień przed wydaniem "Zwiastunowi z Gór". Rozmawiałyśmy z Aldonką telefonicznie
i w emailach podczas pracy nad książką - potem spotkałyśmy się w Tyńcu, a teraz w Krakowie. To Aldona zaproponowała wspólną wędrówkę śladami Jana Pawła Wielkiego i dzięki niej nie tylko wiele dowiedziałam się i zobaczyłam, ale bardzo miło spędziłam czas - dziękuję :)))
Poszłyśmy, między innymi, do Katedry Wawelskiej.
http://www.katedra-wawelska.pl/zarys_dziejow_katedry,32.htmli w emailach podczas pracy nad książką - potem spotkałyśmy się w Tyńcu, a teraz w Krakowie. To Aldona zaproponowała wspólną wędrówkę śladami Jana Pawła Wielkiego i dzięki niej nie tylko wiele dowiedziałam się i zobaczyłam, ale bardzo miło spędziłam czas - dziękuję :)))
Poszłyśmy, między innymi, do Katedry Wawelskiej.
http://www.katedra-wawelska.pl/katedra_jana_pawla_ii,21.html
W tym miejscu byłam wiele razy w swoim życiu - myślę, że zawsze warto. Miesiąc czerwiec, piękna,
upalna pogoda sprawiły, że po całym Wawelskim Wzgórzu przemieszczały się tłumy zwiedzających, jednak zawsze można znaleźć miejsce i czas na chwilę odosobnienia, modlitwy, zadumy.
W 2008 roku przed Królewską Katedrą postawiono pomnik Papieża Jana Pawła II. Wewnątrz, mimo dużej ilości osób, udało mi się dotrzeć do klęcznika przy Konfesji Świętego Stanisława Biskupa i Męczennika - gdy uklęknęłam, ze zdumieniem zobaczyłam replikę relikwiarza
z kaplicy w Kurii Krakowskiej, czyli otwartą srebrną księgę,
a w jej karcie, w szklanej ampułce, krew naszego Ojca Świętego. Mogłam więc, kolejny raz, pomodlić się do Zwiastuna
z Gór przy relikwiach. Potem przeszłyśmy do Ołtarza Pana Jezusa Ukrzyżowanego, przy którym modliła się Święta Królowa Jadwiga i gdzie umieszczono, po kanonizacji, jej relikwie.
http://www.katedrawawelska.pl/swieta_jadwiga,35.html
Weszłyśmy także na chwilę modlitwy do Kaplicy, w której wystawiony jest Najświętszy Sakrament, zatrzymałyśmy się przy sarkofagach polskich królów i, po wyjściu z Katedry, bocznymi drzwiami dostałyśmy się do krypty, w której obok Marszałka Józefa Piłsudskiego pochowano Parę Prezydencką, Lecha i Marię Kaczyńskich.
Innego dnia pojechałam z Aldonką do Krakowskich Łagiewnik. Kilka razy,
w minionych latach, bywałam Sanktuarium Bożego Miłosierdzia - teraz odwiedziłyśmy położone w bliskiej odległości Sanktuarium Świętego Jana Pawła II znajdujące się na terenie Centrum Jana Pawła II "Nie lękajcie się".
http://www.sanktuariumjp2.pl/sanktuarium
Nie bardzo wiem, jak opowiedzieć o tym miejscu, w którym czułam się chwilami tak, jakbym została zaproszona, aby spotkać się indywidualnie ze Zwiastunem z Gór - to było wtorkowe popołudnie i w Sanktuarium tylko co jakiś czas ktoś się pojawiał... cisza, spokój,
momenty zadumy... spotkanie z Panem Bogiem
i kolejne powitanie, modlitwa-rozmowa z Ojcem Świętym. Dolna część świątyni ma kształt ośmioboku - centrum stanowi Ołtarz, który jest jednocześnie relikwiarzem, bowiem wmontowano w niego ampułkę z krwią Świętego Jana Pawła II. Wokół, we wnękach ściennych, artyści malarze przedstawili różne sceny z życia naszego Papieża,
w Polsce i poza jej granicami. Przeszłyśmy
z Aldonką do niewielkiej, bocznej kaplicy i...
od pierwszej chwili upadłam na kolana - na marmurowej posadzce umieszczona jest płyta
z grobu Ojca Świętego, przeniesiona tu z Grot Watykańskich w Bazylice Świętego Piotra w Rzymie, zaś na płycie druga replika relikwiarza
z Kurii Krakowskiej - kuta w srebrze, otwarta księga Ewangeliarza, a w nim wtopiona ampułka
z krwią Jana Pawła II. Nie wiem, jak długo trwało skupienie... rozmowa z Ojcem Świętym-Zwiastunem z Gór. Potem rozejrzałam się
i zobaczyłam, umieszczone w szklanych gablotach, papieskie ubiory - ornat i mitrę, oraz płaszcz i buty. Następnie przeszłyśmy do górnej
części kościoła - jasnej, lekkiej, pięknej w swojej prostocie. Monumentalna przestrzeń tak została zaprojektowana i wykonana, że sprawia wrażenie świetlistej lekkości - odniosłam wrażenie, że człowiek, modląc się we wnętrzu tego kościoła, może unieść się w górę na fali modlitwy.
W tej części prawie nie ma obrazów - owszem, jest duży, malowany portret naszego Świętego Papieża, ale
w całej górnej części świątyni królują mozaiki - wykonują je włoscy mistrzowie. Umieszczona centralnie, nad głównym ołtarzem, mozaika przedstawia scenę Narodzenia Pana Jezusa. Po lewej stronie kościoła, stojąc przodem do ołtarza, umieszczono niedawno, zabezpieczoną przeźroczystą gablotą, białą sutannę z plamami zaschniętej krwi - w tej sutannie Święty Jan Paweł II został postrzelony przez zamachowca 13 maja 1981 roku. Trudno opowiedzieć, co się czuje, będąc tak blisko niemego świadka tamtej tragedii... w tym miejscu także kolana same się uginają, w sercu rodzi się modlitwa, oczy szklą
się łzami. Chciałam wyciągnąć rękę, choć przez ułamek sekundy dotknąć szaty, która, w pewnym sensie, stała się całunem - oczywiście, nie jest to możliwe - zabezpieczenie jest konieczne, z pewnością nie tylko moim pragnieniem byłoby dotknięcie relikwii. Po tragedii zamachu na życie Jana Pawła II o przechowanie sutanny w takim stanie zadbały siostry sercanki, które na co dzień posługiwały Ojcu Świętemu, a teraz ksiądz kardynał Stanisław Dziwisz zdecydował o przeniesieniu relikwii do Sanktuarium Jana Pawła II.
się łzami. Chciałam wyciągnąć rękę, choć przez ułamek sekundy dotknąć szaty, która, w pewnym sensie, stała się całunem - oczywiście, nie jest to możliwe - zabezpieczenie jest konieczne, z pewnością nie tylko moim pragnieniem byłoby dotknięcie relikwii. Po tragedii zamachu na życie Jana Pawła II o przechowanie sutanny w takim stanie zadbały siostry sercanki, które na co dzień posługiwały Ojcu Świętemu, a teraz ksiądz kardynał Stanisław Dziwisz zdecydował o przeniesieniu relikwii do Sanktuarium Jana Pawła II.
http://ekai.pl/wydarzenia/x89068/sutanna-z-zamachu-na-jana-pawla-ii-trafila-do-sanktuarium-na-bialych-morzach/
W ciągu tych kilku dni pobytu w Krakowie odwiedziłam, dzięki Aldonie, jeszcze inne miejsca ściśle związane
z naszym Papieżem - byłyśmy na Zakrzówku - jest to teren dawnych kamieniołomów należących do Zakładów "Solvay", w których, w czasie drugiej wojny, pracował Karol Wojtyła. Teraz kamieniołomy są nieczynne - w naturalny sposób wypełniły się wodą. Teren wokół jest pofalowany, liczne wzgórza, porośnięte trawą i krzewami, stanowią miejsce wypoczynku. Wielu mieszkańców Krakowa tu spaceruje, biwakuje - początek czerwca był
bardzo ciepły, pogodny - widziałam osoby, które się opalały, biegały, jeździły na rowerach.
Kolejnym ważnym punktem naszej wędrówki śladami Zwiastuna z Gór była dzielnica Krakowa, Dębniki - tam znajduje się kościół Księży Salezjanów pod wezwaniem Świętego Stanisława Kostki, który stał się kościołem parafialnym dla młodego Karola Wojtyły i jego ojca, gdy w 1938 roku, w związku ze zdaną maturą i rozpoczęciem studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim, wyprowadzili się z Wadowic i zamieszkali w Krakowie. Wstąpiłyśmy na chwilę modlitwy do kościoła
i dotarłyśmy do niewielkiego mieszkania, znajdującego się na poziomie niskiego parteru domu przy ulicy Tynieckiej 10.
http://www.franciszkanska3.pl/Dom-pamieci-Karola-Wojtyly-przy-Tynieckiej-10,a,24536
Dom zbudowany jest w bardzo ładnym miejscu - blisko Wisły, wokół roztacza się piękny widok na Kraków, jest mnóstwo zieleni, również przy samym budynku, położonym w ogrodzie. Mieszkanie składa się z dwóch skromnych, niewielkich pokoi i kuchni - całość jest gruntownie wyremontowana, odnowiona. Bardzo ucieszyła mnie możliwość odwiedzenia tego mieszkania, w którym Karol Wojtyła, jako student, mieszkał od 1938 do 1944 roku. Gdy wcześniej czytałam książki biograficzne, wyobrażałam sobie, że to mieszkanie znajdowało się w szeregowej kamienicy, w zupełnie innym otoczeniu. Dopiero teraz mogę zobaczyć oczyma wyobraźni, jak wyglądało życie młodego Karola w Krakowie, w latach wojny. Ze wzruszeniem dotknęłam niewielkiej,
węglowej kuchni, na której prawdopodobnie Karol Wojtyła-ojciec gotował skromne posiłki. W pokojach stoją proste, drewniane łóżka, jest szafa, stół, krzesła... W gablotach wystawiono, między innymi, modlitewnik, artykuły sprzed drugiej wojny światowej i nekrolog Edmunda Wojtyły, który jako lekarz zmarł ratując życie chorym zakaźnie na szkarlatynę. Jest też świadectwo maturalne Karola. W pokoju na ścianie jest portret Emilii i Karola Wojtyłów oraz zdjęcie małego Karolka. Aldona odnalazła w książce biograficznej o Janie Pawle II - "Świadek nadziei" George Weigela - kilka ciekawostek dotyczących mieszkania przy ulicy Tynieckiej:
Karol Wojtyła pracował przez cztery lata - mieszkając przez cały ten czas na Dębnikach -
w Zakładach Chemicznych "Solvay", które zajmowały się wydobyciem wapnia. Tak więc były to jedne zakłady, ale dwa miejsca pracy: najpierw w kamieniołomie Zakładów Solvay na Zakrzówku (od września 1940 roku do października 1941 roku, praca fizyczna - rozbijanie i ładowanie wapnia w
wielkim zimnie - twarze mieli posmarowane wazeliną), a potem w Zakładach Chemicznych "Solvay" w Borku Fałęckim (noszenie wiader
z wapnem i sodą i wlewanie ich do kotłów - trzy lata).
18 lutego 1941 roku zmarł w mieszkaniu na Tynieckiej 10 ojciec Karola Wojtyły, podczas gdy on był w pracy w kamieniołomie na Zakrzówku. Karol miał łzy w oczach
z żalu, że nie było go przy śmierci ojca. Pokój, gdzie leżał na łóżku zmarły Karol-ojciec, jest drugi - z pierwszego pokoju przechodzi się
w prawo, do drugiego. Młody Karol pobiegł po księdza do kościoła Świętego Stanisława Kostki, a potem czuwał cała noc, modląc się przy zmarłym. Po pogrzebie ojca na cmentarzu Rakowickim, przyjaciele zaprosili 21-letniego, samotnego Karola, aby z nimi zamieszkał. Zgodził się, a na Dębniki wrócił po kilku miesiącach, latem 1941 roku.
W czasie, gdy mieszkał na Dębnikach, Karol
Wojtyła studiował w konspiracji, angażował się także w sprawy Kościoła. Zdarzył się też wypadek - 29 lutego 1944 roku został potrącony przez niemiecką ciężarówkę, miał uraz głowy, ramię w gipsie - przez dwa tygodnie leżał w szpitalu. 5 sierpnia 1944 roku gestapo przeszukiwało dom na Tynieckiej 10. Aresztowano młodych ludzi, w związku
W ciągu tych kilku dni pobytu w Krakowie odwiedziłam, dzięki Aldonie, jeszcze inne miejsca ściśle związane
z naszym Papieżem - byłyśmy na Zakrzówku - jest to teren dawnych kamieniołomów należących do Zakładów "Solvay", w których, w czasie drugiej wojny, pracował Karol Wojtyła. Teraz kamieniołomy są nieczynne - w naturalny sposób wypełniły się wodą. Teren wokół jest pofalowany, liczne wzgórza, porośnięte trawą i krzewami, stanowią miejsce wypoczynku. Wielu mieszkańców Krakowa tu spaceruje, biwakuje - początek czerwca był
bardzo ciepły, pogodny - widziałam osoby, które się opalały, biegały, jeździły na rowerach.
Kolejnym ważnym punktem naszej wędrówki śladami Zwiastuna z Gór była dzielnica Krakowa, Dębniki - tam znajduje się kościół Księży Salezjanów pod wezwaniem Świętego Stanisława Kostki, który stał się kościołem parafialnym dla młodego Karola Wojtyły i jego ojca, gdy w 1938 roku, w związku ze zdaną maturą i rozpoczęciem studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim, wyprowadzili się z Wadowic i zamieszkali w Krakowie. Wstąpiłyśmy na chwilę modlitwy do kościoła
i dotarłyśmy do niewielkiego mieszkania, znajdującego się na poziomie niskiego parteru domu przy ulicy Tynieckiej 10.
http://www.franciszkanska3.pl/Dom-pamieci-Karola-Wojtyly-przy-Tynieckiej-10,a,24536
węglowej kuchni, na której prawdopodobnie Karol Wojtyła-ojciec gotował skromne posiłki. W pokojach stoją proste, drewniane łóżka, jest szafa, stół, krzesła... W gablotach wystawiono, między innymi, modlitewnik, artykuły sprzed drugiej wojny światowej i nekrolog Edmunda Wojtyły, który jako lekarz zmarł ratując życie chorym zakaźnie na szkarlatynę. Jest też świadectwo maturalne Karola. W pokoju na ścianie jest portret Emilii i Karola Wojtyłów oraz zdjęcie małego Karolka. Aldona odnalazła w książce biograficznej o Janie Pawle II - "Świadek nadziei" George Weigela - kilka ciekawostek dotyczących mieszkania przy ulicy Tynieckiej:
Karol Wojtyła pracował przez cztery lata - mieszkając przez cały ten czas na Dębnikach -
w Zakładach Chemicznych "Solvay", które zajmowały się wydobyciem wapnia. Tak więc były to jedne zakłady, ale dwa miejsca pracy: najpierw w kamieniołomie Zakładów Solvay na Zakrzówku (od września 1940 roku do października 1941 roku, praca fizyczna - rozbijanie i ładowanie wapnia w
wielkim zimnie - twarze mieli posmarowane wazeliną), a potem w Zakładach Chemicznych "Solvay" w Borku Fałęckim (noszenie wiader
z wapnem i sodą i wlewanie ich do kotłów - trzy lata).
18 lutego 1941 roku zmarł w mieszkaniu na Tynieckiej 10 ojciec Karola Wojtyły, podczas gdy on był w pracy w kamieniołomie na Zakrzówku. Karol miał łzy w oczach
z żalu, że nie było go przy śmierci ojca. Pokój, gdzie leżał na łóżku zmarły Karol-ojciec, jest drugi - z pierwszego pokoju przechodzi się
w prawo, do drugiego. Młody Karol pobiegł po księdza do kościoła Świętego Stanisława Kostki, a potem czuwał cała noc, modląc się przy zmarłym. Po pogrzebie ojca na cmentarzu Rakowickim, przyjaciele zaprosili 21-letniego, samotnego Karola, aby z nimi zamieszkał. Zgodził się, a na Dębniki wrócił po kilku miesiącach, latem 1941 roku.
W czasie, gdy mieszkał na Dębnikach, Karol
Wojtyła studiował w konspiracji, angażował się także w sprawy Kościoła. Zdarzył się też wypadek - 29 lutego 1944 roku został potrącony przez niemiecką ciężarówkę, miał uraz głowy, ramię w gipsie - przez dwa tygodnie leżał w szpitalu. 5 sierpnia 1944 roku gestapo przeszukiwało dom na Tynieckiej 10. Aresztowano młodych ludzi, w związku
z Powstaniem Warszawskim. Przeszukali jednak tylko parter
i piętro a Karol "stał za zamkniętymi drzwiami w swoim mieszkaniu
w suterenie, modląc się z bijącym sercem o ratunek". Potem przedostał
się przez miasto do siedziby Księcia Metropolity, arcybiskupa Adama Sapiehy, który mu udzielił azylu. Władze niemieckie poszukiwały wtedy robotnika, którego zaczęło brakować na liście obecności, ale już "nie mogli wpaść na jego trop". Karol Wojtyła pozostał w konspiracyjnym Seminarium Duchownym.
Wracając na chwilę do kuchni czasów wojny
się przez miasto do siedziby Księcia Metropolity, arcybiskupa Adama Sapiehy, który mu udzielił azylu. Władze niemieckie poszukiwały wtedy robotnika, którego zaczęło brakować na liście obecności, ale już "nie mogli wpaść na jego trop". Karol Wojtyła pozostał w konspiracyjnym Seminarium Duchownym.
Wracając na chwilę do kuchni czasów wojny
w "katakumbach", jak nazywano mieszkanie Wojtyłów, podstawowym jedzeniem były wtedy ziemniaki z odrobiną cebuli.
Ten niezwykle bogaty we wrażenia tydzień, który przeżyłam w Krakowie, został jeszcze bardziej ubogacony pięknym filmem dokumentalnym "Apartament" o prywatnych wyprawach w góry umiłowanego Jana Pawła II :) Poszłyśmy
z Aldoną do kameralnego kina, blisko Rynku Głównego i przez ponad godzinę wędrowałyśmy ze Zwiastunem z Gór po wspaniałych alpejskich szlakach, śmiejąc się i jednocześnie płacząc ze wzruszenia.
Zachęcam gorąco do odwiedzenia tych i innych miejsc związanych ze Świętym Janem Pawłem II ;) warto poszukać Jego śladów, powędrować ścieżkami Zwiastuna z Gór :)
Joasia Jurkiewicz
Ten niezwykle bogaty we wrażenia tydzień, który przeżyłam w Krakowie, został jeszcze bardziej ubogacony pięknym filmem dokumentalnym "Apartament" o prywatnych wyprawach w góry umiłowanego Jana Pawła II :) Poszłyśmy
z Aldoną do kameralnego kina, blisko Rynku Głównego i przez ponad godzinę wędrowałyśmy ze Zwiastunem z Gór po wspaniałych alpejskich szlakach, śmiejąc się i jednocześnie płacząc ze wzruszenia.
Zachęcam gorąco do odwiedzenia tych i innych miejsc związanych ze Świętym Janem Pawłem II ;) warto poszukać Jego śladów, powędrować ścieżkami Zwiastuna z Gór :)
Joasia Jurkiewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz