czwartek, 16 lipca 2015

Pierwsza Oaza Rzymska - Zlot, Częstochowa-Jasna Góra, 10-11 lipca 2015r.

Witam serdecznie - 
"Nareszcie nadszedł ten dzień, lądujemy w Rzymie! Jest 31 lipca 1979 roku. Lotnisko Fiumicino imienia Leonarda da Vinci." - tak w styczniu 2011 roku rozpoczęłam pisanie swoich wspomnień o Pierwszej Oazie III-go stopnia w Rzymie u boku Świętego Jana Pawła II, które z czasem przybrały formę książki zatytułowanej "Zwiastunowi z Gór". Zaistniała ona dwa lata temu, zredagowana i wydana w Wydawnictwie Benedyktynów w Tyńcu. Te osoby, które zaglądają na moją stronę internetową, czytają co jakiś czas wpisy na blogu i na moim profilu w Google +, z pewnością zorientowały się, że rozpoczęłam, wraz z kilkoma odnalezionymi wcześniej kolegami, poszukiwania pozostałych "rzymskich oazowiczów" i planowanie Zlotu Gwiaździstego w Częstochowie. Kilka tygodni intensywnych działań zakończyło się długo oczekiwanym sukcesem - jeszcze nie udało się wszystkich odnaleźć, niektórzy z odszukanych nie mogli przybyć 
w zaplanowanym terminie. Czeka nas nadal wiele pracy, poszukiwań, ale na dzień dzisiejszy można powiedzieć, że udało się  :)))  i mam ogromną chęć powtórzyć zdanie, którym rozpoczyna się moja książka - Nareszcie nadszedł ten dzień, lądujemy w Częstochowie! Jest 10 lipca 2015 roku  :) Przyjechało nas - z tamtych stu dwudziestu oazowiczów - trzydzieści pięć osób, w tym cztery-pięć, to członkowie rodzin, którzy nie uczestniczyli w Pierwszej Oazie Rzymskiej - czyli stawiła się na Zlocie jedna czwarta grupy oazowej z 1979 roku - myślę, że po trzydziestu sześciu latach, to
nie jest mało, tym bardziej, że jest ponad dziesięcioro kolejnych uczestników Rekolekcji Oazowych w Rzymie, których udało się znaleźć, ale, z różnych względów, nie mogli teraz przyjechać do Częstochowy - możliwe, że kilkoro z nich dotrze 3 sierpnia do Krakowa  :)  na godzinę 12.00 mamy zaproszenie, aby spotkać się, jako grupa Pierwszej Oazy w Rzymie, na ulicy Franciszkańskiej 3 
z księdzem kardynałem Stanisławem Dziwiszem  :)  
Nie wiadomo, dlaczego tak się stało, że przez wszystkie minione lata nikt z nas nie pomyślał o tym, aby zorganizować Zlot, żeby spotkała się znów nasza wspólnota. Małe grupy kilkuosobowe miały ze sobą luźny kontakt przez pierwsze lata po Oazie, niektórzy - szczególnie, jeśli mieszkali w jednym mieście, na przykład w Gdyni, Gdańsku, Bydgoszczy - spotykali się co jakiś czas. Do Rzymu jechaliśmy z całej Polski, z różnych większych 
i mniejszych miast - Kraków, Gliwice, Łódź, Białystok, Gdynia, Gdańsk, Płock, Poznań, Swarzędz, Lublin i inne miejscowości.
Możliwe, że sytuacja w Polsce 
w latach osiemdziesiątych XX wieku spowodowała rozluźnienie wzajemnych kontaktów - teraz wiadomo, że co najmniej kilkoro oazowiczów z naszej grupy zamieszkało na stałe poza granicami kraju - we Francji, w Stanach Zjednoczonych - może jeszcze 
w innych miejscach. Na szczęście 
w obecnym czasie, w dobie Internetu, łatwiej się odnaleźć - sama w ten sposób odszukałam kolegów, w tym naszego moderatora, ojca Andrzeja Madeja OMI na misji w Turkmenistanie  :)  
Kilka osób odnalazło mnie, dzięki wywiadom, recenzjom, artykułom, zdjęciom w Internecie, które są związane z moją książką-świadectwem spotkań z Janem Pawłem Wielkim, dotykania pierwszych wieków chrześcijaństwa podczas Oazy Rzymskiej.
Wspaniale, że udało się zorganizować ten Zlot - ogromna jest zasługa Jurka Koreckiego z Bydgoszczy, który wraz ze swoją żoną, Anią wytrwale dążył do finalizacji przedsięwzięcia wkładając mnóstwo pracy, krok po kroku realizując co ciekawsze inicjatywy. Ukoronowaniem
działania Jurka jest zaprojektowany, zredagowany i ułożony przez niego z nadsyłanych od nas wszystkich zdjęć, album "Z wdzięczności za Zwiastuna z Gór" :)  który stanowi zbiór treści dotyczących Ruchu Światło-Życie, jego założyciela 
i moderatora generalnego - Sługi Bożego, księdza Franciszka Blachnickiego oraz genezy 
i przebiegu Pierwszej Oazy w Rzymie III-go stopnia. Dołączone zostały zdjęcia różnych autorów - tak uczestników, jak profesjonalistów, czyli Arturo Mari - ilustrujące wszystko to, co działo się
podczas tych najpiękniejszych Rekolekcji Oazowych. Wspaniały był pomysł Jurka, aby wykonać taki album - w ten sposób książka "Zwiastunowi z Gór" i album 
"Z wdzięczności za Zwiastuna 
z Gór" świetnie się uzupełniają.
Każdy z nas zamówił dla siebie album - poza tymi dla oazowiczów 
i rodzin wykonane zostały pamiątkowe egzemplarze do Sanktuarium na Jasnej Górze, dla księdza Metropolity Krakowskiego Stanisława Dziwisza, do Centrum Ruchu Światło-Życie na Kopiej Górce w Krościenku.
Nasze spotkanie w Częstochowie zakończyło się w sobotę 11 lipca, a ja jeszcze nie mogę ochłonąć 
z nadmiaru wrażeń  :)  tym większa radość, że za kilkanaście dni znów się spotkamy  :)
Najlepszym dowodem na to, jak bardzo radosne i owocne były dwa wspólnie spędzone dni, jest to, że większość z nas, łącznie z naszym wspaniałym moderatorem, ojcem Andrzejem, już zaczyna planować kolejny Zlot następnego lata, za rok  :)
10 lipca witaliśmy się tak radośnie, jakby od tamtej Oazy minął zaledwie rok, może kilka lat.
Rozpoznawaliśmy się, było wiele śmiechu i łez - wzruszające wspomnienia, oglądanie zdjęć, długie rozmowy, śpiewania. Okazało się, że wielu oazowiczów zaopatrzyło się i czytało "Zwiastunowi z Gór"  :)  pozostali podczas Zlotu nabyli książki, w których z radością wpisywałam dedykacje i autografy.  Po pierwszych powitalnych okrzykach, gdy wybiła godzina 15.00, odmówiliśmy wspólnie Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Około 17.00 udaliśmy się na Jasną Górę - tam w Kaplicy Matki Bożej Częstochowskiej, tuż przy






Wizerunku Jasnogórskiej Pani, nasza grupa uczestniczyła w Mszy Świętej, którą odprawiali, 
w koncelebrze - nasz moderator, ojciec Andrzej Madej, ksiądz Krzyś Ziobro, który w 1979 roku był uczestnikiem Pierwszej Oazy 
w Rzymie, jako diakon oraz ksiądz Piotr Kulbacki, związany od wielu lat z Ruchem Światło-Życie, sympatyk Oazy Rzymskiej, wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, który specjalnie na tę uroczystość przyjechał z Łodzi. Podczas
Eucharystii modliliśmy się powierzając Panu Bogu i Matce Chrystusa nasze sprawy, wyrażając wdzięczność za to wszystko, co spotkało nas przed trzydziestu sześciu laty, za tak bliskie, cudowne przebywanie u boku Świętego Jana Pawła II, Błogosławionej Matki Teresy z Kalkuty, Sługi Bożego Księdza Franciszka Blachnickiego. Prosiliśmy o łaskę powrotu do zdrowia dla tych, którzy w 1979 roku byli z nami - którzy bezinteresownie służyli pomocą nam, oazowiczom w Rzymie, Castel Gandolfo, Asyżu i innych
miejscach, pracowali wyrzekając się wyjazdu na urlop, abyśmy my mieli wszystko, czego potrzebowaliśmy, żebyśmy jak najwięcej zobaczyli - o.Kazimierza Przydatka, o.Józefa Czysza, których w ostatnim czasie dotknęła choroba, cierpienie. Pamiętaliśmy o wszystkich, którzy wówczas byli z nami, a teraz są już 
w Domu Ojca - siostry zakonne: Marta Ryk, Hanna Grabska, Jadwiga Skudro, ksiądz Leopold Kotwicki, koleżanka oazowa Marysia Misiewicz-Stradel i jej brat, Staszek. Jest tam także, wygląda do nas z okna Domu Ojca nasz umiłowany Zwiastun z Gór, Karol Wojtyła-Święty Jan Paweł II, którego prosimy, aby wstawiał się za naszymi bliskimi i za nami, któremu wciąż dziękujemy za to, że przyjął nas u siebie, że mogliśmy z Nim razem uczestniczyć 
w najpiękniejszej Oazie życia  :)
Na początku Mszy Świętej o.Andrzej powitał oazowiczów takimi słowami:
Siostry i bracia – oaza Ruchu Światło-Życie trzydzieści sześć lat temu była zaproszona przez Ojca Świętego Jana Pawła II do Rzymu. Było nas wtedy więcej, ale radujemy się, że chociaż niektórym z nas udało się dzisiaj tu przybyć i z Maryją, Matką Jezusa podziękować za tamto wydarzenie, jakże wielkie dla nas, jak nam biły serca – byliśmy mniej młodzi, ale pewnie też mniej święci. Dziękujemy Panu Bogu za tamto spotkanie, za ten czas, który upłynął od tamtych dni, których nie zapomnimy 
i dziękujemy, że Pan Bóg zwołał dzisiaj nas. Zwołanie ludu Bożego to jest Eclesia, Kościół, zgromadzenie – gromadzimy się w duchu uwielbienia Boga, który ma cudowny plan dla nas, Zbawienia, uświęcenia. Jesteśmy tu, żeby rozpoznać też siebie – rozpoznajemy się, poznajemy się, przypominamy się sobie – to też wielki dar dla nas. I stańmy przed Bogiem Świętym jako grzesznicy – dokładniej, jako zbawieni grzesznicy. Jakże nam w tym pomógł Ruch Światło-Życie – świętować, wielbić Boga, który nas zbawił, który nas uświęca, przemienia – nas, grzesznych… i tego, że Święty Kościół grzeszników… Przeprośmy Boga za to, cośmy nie wykorzystali, zmarnowali z tamtych darów, przeprośmy Boga, żeśmy nie pomnożyli Miłości tak, jak można ją było pomnożyć i ze nie kochaliśmy Pana Boga tak, jak Maryja kochała Jezusa, jak Go kocha… mimo, że chcemy Go kochać… może kochamy Go tak, jak możemy… Panie, tu, w Częstochowie Oaza Rzymska przychodzi, aby wyznać Cię Panem i Zbawicielem naszym tak, jak wyznawaliśmy Cię na modlitwie z Janem Pawłem II wtedy – Kyrie Eleison – Chryste, ty umarłeś na Krzyżu i obmywasz nas Krwią swoich ran i uświęcasz nas – Chryste Eleison – Panie, który posyłasz Kościołowi swojemu Wicher 
i Ogień, Ducha Świętego – w Częstochowie jesteśmy, aby się napełnić jeszcze bardziej Duchem Świętym, jak Matka Jezusa się Nim napełniła – Kyrie Eleison!
Zaś po odczytaniu treści Ewangelii według Świętego Mateusza - 
"Gdy jeszcze przemawiał do tłumów, oto Jego Matka i bracia stanęli na dworze i chcieli z Nim mówić. Ktoś rzekł do Niego: oto Twoja Matka i Twoi bracia stoją na dworze i chcą mówić z Tobą. Lecz On odpowiedział temu, który Mu to oznajmił: któż jest moją Matką i którzy są moimi braćmi? I wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką." (Mt 12, 46-50)
- nasz moderator Oazy Rzymskiej, o.Andrzej Madej podzielił się z nami swoimi rozważaniami 
w  słowach, które powiedział w homilii: 
Umiłowani Bracia i Siostry –
„Oto moja Matka” – jakieś trzy tygodnie temu byłem w Toronto i przyszedł młody człowiek
z dwoma synkami – bliźniaki, może cztery-pięć lat. Zmarła im matka, byli akurat po pogrzebie… i przypomniało mi się, jak ojciec Karola Wojtyły, gdy Karol miał dziewięć lat i zmarła mu matka, jak zaprowadził go do Kalwarii Zebrzydowskiej 
i powiedział mu – „Teraz Ona będzie twoją Matką”. I to samo powtórzyliśmy tym bliźniakom w Toronto niedawno – „Widzicie na obrazie? Ikona – kto tam? Matka Jezusa, a jak kto nie ma matki, to Ona może być Matką każdemu”. I ci dwaj chłopcy poradowali się, że mają Matkę, chociaż im umarła matka.
Cieszę się, że mogę kilka słów powiedzieć, bo miało nie być czasu, a jednak jest czas, okazuje się, więc tak prosto… prosto z serca, jak porzeczki prosto z krzaka.
Umiłowani, przybyliśmy tu z różnych stron Polski 
i świata, żeby z Matką Jezusa Chrystusa, podziękować za Oazę z Papieżem. Przygotowywaliśmy się do niej – ksiądz Blachnicki nie dostał paszportu – mówi – „Andrzej, jedź do Rzymu”. Ojciec Święty oczekiwał nas już wcześniej, przed całym światem powiedział – „Czekam na was, oazowicze! Kiedy to przyjedziecie?”
Rok 1979 – pamiętamy tamten czas – jaki to był dar, jakie to było wybranie. Przyjęliśmy tamto wydarzenie jako dar z ręki samego Jezusa Chrystusa. I oto jesteśmy, po trzydziestu sześciu latach, żeby powiedzieć w Domu Jasnogórskiej – „Bóg zapłać! Dzięki Bogu, dzięki Ci, Jezu.”
Dzisiaj łączymy się duchowo – jest Dzień Wspólnoty pierwszego turnusu oazowego, Bóg nas gromadzi. Zgromadzenie to dzisiejsze jest darem dla nas szczególnym. Umiłowani, na Dni Wspólnoty przybywał biskup Krakowa, patrzył na tysiące młodych, którzy gromadzą się w Imię Jezusa Chrystusa, w Jego Duchu, w Duchu Świętym i pewnie to było też natchnieniem dla przyszłego Papieża, żeby zwoływać młodych w Imię Jezusa Chrystusa na Światowe Dni Młodych. I byliśmy na kilku takich dniach, gdyśmy jeszcze byli młodzi… młodsi… a między innymi tu, w Częstochowie, w 1991 roku – jakie to były cudowne dni, ilu tu było z Rosji, z Ukrainy, z Białorusi, z Litwy, nie mówiąc o tych, którzy mogli przybyć tu z Zachodu. W tej godzinie Kościoła Kościół nad Wisłą oczekuje na radosną wieść – ufamy, wkrótce będzie ogłoszona – o beatyfikacji Sługi Bożego, księdza Franciszka Blachnickiego. Maryjo, w Twoje ręce to oczekiwanie składamy. Umiłowani, uwielbiamy Jezusa Chrystusa dzisiaj, w czasie tej Eucharystii dlatego, że On rośnie w nas. Jezus Chrystus – Ona nas uświęca, On nas przemienia. Przynosimy do Częstochowy nasze serca, nasze życie, wszystko, co piękne, ale też i co trudne, co bolesne – i rany i łzy, jakie się wylały w tych ostatnich dziesiątkach lat w życiu każdego z nas. Dzisiaj słyszeliśmy słowa – „O ileż bardziej… o ileż bardziej…”  To dobra nowina dla każdego z nas, komu może ręce opadły, komu serce struchlało ze strachu, może od grzechu. O ileż bardziej daje nam Jezus swoją Miłość – jeśliśmy umarli, o ileż bardziej On nas ożywia, jeśliśmy upadli, o ileż bardziej On nas podnosi. Nie ma równowagi między złem a dobrem i chwalić Boga – przeważa Łaska, przeważa Miłość Boża, a na pierwszym miejscu, ta Miłość nam przebacza. Umiłowani, dary Boże przyjmuje się przez ręce ludzi, tak się Bogu spodobało – to jest „Bóg zapłać” dla tych z Ruchu Światło-Życie, z Pierwszej Oazy, którzy pracowali w ostatnie miesiące, żeby nas tu zgromadzić z czterech kątów świata – a to podziękowanie na ręce Joanny 
i Jerzego i ich rodzin w szczególny sposób, ale też wielu innych – Maryja każdemu za Miłość podaruje Miłość. Dzisiaj chcę wspomnieć jedno wydarzenie z mojego życia – była Msza Święta z Janem Pawłem II, z czytaniem Słowa Bożego… do proroka – „Posil się, droga cię czeka daleka” – Ojciec Święty wtedy prorokował nam długą drogę przed nami. Miało tam miejsce w ową… to niedziela była – Joanno, tak? Niedziela – Ojciec Święty nam prorokował długą drogę, która i nas czeka i nie będzie łatwa… Pozwólcie, ze wspomnę takie małe wydarzenie – Policja Watykańska woła mnie, jako moderatora i mówi – „Tam, w bramie, stoją ludzie i mówią, że też należą do Oazy. Wsiadaj w samochód – jeżeli to wasi, to ich wpuścimy.” Jadę, patrzę – w bramie Polacy, dowiedzieli się, że będzie Msza Święta z Papieżem – przysięgam, nikogo nie znałem z nich. Maryjo, jak to kłamać – nieładnie pewnie – ale skłamałem… mówię – Tak! To nasi! – Na Eucharystię oni, otwórzcie bramy! – Ogromny tłum Polek i Polaków dołączył do Oazy. Wiecie, kiedy sobie o tym przypomniałem? 
13 maja 1981 roku, na wieść o tym, że jednak znalazł się ktoś, kto strzelił do Papieża i wtedy pomyślałem sobie – On przecież mógł być wtedy już… w to lato 1979 roku… wtedy sobie uświadomiłem, że Papież cały czas był otwarty, że cały czas był gotowy umrzeć, że cały czas się narażał. Wtedy sobie uświadomiłem, że On jest cały czas w rękach Pana Boga.
Dzisiaj wielu innych naszych kolegów i koleżanek chciało być z nami – ogarniamy ich miłością przed Ikoną Jasnogórską – w szczególny sposób chorych, franciszkanina, ojca Józefa, ojca Kazimierza Przydatka – ogarniamy miłością i modlitwą – a Światłość Wiekuista niechaj świeci tym, którzy z naszej wspólnoty oazowej, Pierwszej Rzymskiej już odeszli, pośród których dwie zakonnice, Hanna, Marta, kapłan Leopold – Panie Jezu, przyjmij ich do Krainy Życia.
I na koniec sen… Wnet zacznę dziewiętnasty rok posługiwać w Turkmenistanie, w Azji centralnej, Środkowej – jedna z naszych parafianek, Bahar, opowiedziała mi, że miała sen, że ja się jej przyśniłem – „Proszę ojca, pojechaliśmy, kilka kobiet z naszego kościoła, na skraj Aszchabadu-stolicy i tam, w jurcie, siedział stary Turkmen. Sprzedawał owce i mówi – to proszę, bierzcie te owce.” I Bahar mówi, że w pewnym momencie już tych owiec jest tak dużo…
„i my mówimy do ojca…” – do mnie – „Ojciec Andrzej, my już nie mamy pieniędzy, a wy nam mówicie – Co? Na owce nie ma pieniędzy?! Dajcie spokój, mamy pieniądze, bierzemy!” 
„W pewnym momencie dawali nam już owce poranione, z połamanymi nogami, chore, jakieś takie wątłe i my mówimy – ojciec Andrzej! Ale tych przecież nie weźmiemy – a ty mówisz – Co? Wszystkie bierzemy! Chore bierzemy, z połamanymi nogami bierzemy, poranione bierzemy, chude bierzemy!” 
Taki sen miała jedna z naszych parafianek, a ja dzisiaj Maryi do serca i wam, umiłowani, tę jedną prośbę… aby to nie był tylko sen, aby to tak było w moim życiu misjonarza…
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!  Na wieki wieków, Amen! 
Planując Zlot Pierwszej Oazy Rzymskiej, pomyślałam, że dobrze byłoby wykonać replikę transparentu, który w 1979 roku zrobiłyśmy w Rzymie razem z Agatą z Gliwic, koleżanką, z którą spałam w jednym pokoju  :)   Jak pomyślałam, tak zrobiłam - kupiłam zieloną tkaninę i litery do przyklejania - dwa wieczory, trochę pracy i.... udało się  :)))
Na Jasnej Górze, po Mszy Świętej, całą grupą stanęliśmy przy głównej bramie z transparentem - jak wtedy, w sierpniu 1979 w Castel Gandolfo i na Placu Świętego Piotra, na Mentorelli i w Asyżu, 
w Capranica i na Monte Cassino - i zaśpiewaliśmy najpiękniej, jak się dało, z głębi serc "Zwiastunom z gór" :)))   i jeszcze "Wieczne Alleluja", "Czarną Madonnę", "Rewolucję" i "Wiele jest serc, które czekają na Ewangelię".
A potem w auli, w kuchni, w ogrodzie, na schodach i w pokojach długo trwał Pogodny Wieczór - przed godziną 21.00 wróciliśmy na Jasną Górę, aby wspólnie zaśpiewać dla Maryi Apel Jasnogórski, zaś po powrocie do pensjonatu do 4.00 rano przeplatały się świadectwa, rozmowy, oazowe śpiewania, oglądanie zdjęć - ciepłe, radosne wspomnienia i znów śpiewy...
W sobotę rano, po śniadaniu, jeszcze przedstawialiśmy krótkie świadectwa, każdy o swoim życiu, 
o tym jak wpłynęły na nas Rzymskie Rekolekcje, spotkania z Janem Pawłem II. O godzinie 11.00 poszliśmy do Kaplicy Jasnogórskiej, aby uczestniczyć w Eucharystii 
i akurat o 12.00,  w samo południe znaleźliśmy się na dziedzińcu, gdzie odmówiliśmy modlitwę Anioł Pański. Potem znów było wspólne śpiewanie, a następnie poszliśmy na Wały, aby pomodlić się rozważając Mękę Pana Jezusa podczas Drogi Krzyżowej. I już trzeba było się żegnać - niektórzy odjeżdżali od razu, inni po pewnym czasie - zakończył się Zlot Pierwszej Oazy Rzymskiej i, prawie natychmiast,
zaczęliśmy planować następny  :) A za kilkanaście dni audiencja na Franciszkańskiej 3 u księdza kardynała Stanisława Dziwisza, po której planujemy pojechać do Krakowskich Łagiewnik, do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego, a stamtąd przejdziemy do Sanktuarium Jana Pawła II   :)
Wszystkich gorąco pozdrawiam  :)                                                              Joasia Jurkiewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz