
Podzielę się dzisiaj moimi wrażeniami z maja 2014 roku, kiedy to pierwszy raz pojechałam ze świadectwem o Pierwszej Oazie w Rzymie u Ojca Świętego Jana Pawła II do Białegostoku.
Tak się złożyło, że nigdy wcześniej nie byłam w tym mieście. Białystok bardzo mi się spodobał,
a dodatkową radością stały się spotkania
z koleżankami, kolegami z rekolekcji oazowych sprzed lat, których teraz odnalazłam - z Rzymu
i z Polski, z Tylmanowej nad Dunajcem - więc
z przyjemnością tam wracam :) Tak się składa,
że otwierają się drzwi kościołów Archidiecezji Białostockiej przed "Zwiastunowi z Gór" i byłam
w tym pięknym mieście już kilka razy, w różnych parafiach - ostatnio w styczniu bieżącego roku
w kościele pod wezwaniem Świętego Stanisława Biskupa i Męczennika. Kilka miesięcy temu,
w październiku, byłam także ze świadectwem

a także znowu w Białymstoku - 14 czerwca
w kościele pod wezwaniem Świętego Kazimierza Królewicza. Mam nadzieję, że z czasem odwiedzę kolejne parafie w mieście i okolicach :)
16, 17 i 18 maja 2014 roku w Białymstoku przeżyłam dość intensywnie - wiele spotkań, nowi ludzie, różne środowiska, kolejne doświadczenia - uśmiechnięta radość osób podchodzących po książki, ich łzy wzruszenia, czasem cierpienie, częste przykłady ufności w Bogu
i wstawiennictwie Świętego Jana Pawła II - spontaniczne, gorące zainteresowanie świadectwem spotkań ze Świętym, które staram się przekazać.
Wszystkie
zaplanowane spotkania są dla mnie ważne, ciekawe, radosne - wymagają
dużego skupienia na tym, co "tu i teraz", pełnego zaangażowania
duchowego i fizycznego, błyskawicznego przestawiania się na różne
nastroje - ludzkie cierpienie, smutek, radość.
To,
wbrew pozorom, dość ciężka, wyczerpująca praca - ale warto, dla każdej
osoby, jej przeżyć, wzruszeń - z każdą promocją "Zwiastunowi z Gór"
coraz bardziej przekonuję się, że warto!
Wciąż tylko wraca w sercu pytanie, czy podołam odpowiedzialności i... dlaczego to świadectwo tak bardzo się rozszerza - przecież ja tylko napisałam, po wielu latach, swoje wspomnienia, starałam się przekazać jak najlepiej wszystko, co wówczas przeżywałam, co działo się w moim sercu.
Wciąż tylko wraca w sercu pytanie, czy podołam odpowiedzialności i... dlaczego to świadectwo tak bardzo się rozszerza - przecież ja tylko napisałam, po wielu latach, swoje wspomnienia, starałam się przekazać jak najlepiej wszystko, co wówczas przeżywałam, co działo się w moim sercu.
W
piątek, 16 maja, od Mszy Świętej w kościele pod wezwaniem Świętej
Rodziny w Białymstoku, rozpoczęło się IX Papieskie Forum Młodych.
Pomysłodawczynią
i główną organizatorką tego przedsięwzięcia jest Basia Bachurek -
katechetka. To dzięki niej zostałam pierwszy raz zaproszona z książkami do
Białegostoku, to ona zorganizowała
wszystkie spotkania w maju 2014 roku. Poznałam Basię dzięki jej synowi, Michałowi, który studiuje w Łodzi na Akademii Muzycznej i jest artystą chóru w Teatrze Wielkim - co jakiś czas pracuję tam na zlecenie przy spektaklach. Basia przyjęła mnie także w swoim mieszkaniu ciepło, serdecznie - czułam się u niej jak najbliższa rodzina.
wszystkie spotkania w maju 2014 roku. Poznałam Basię dzięki jej synowi, Michałowi, który studiuje w Łodzi na Akademii Muzycznej i jest artystą chóru w Teatrze Wielkim - co jakiś czas pracuję tam na zlecenie przy spektaklach. Basia przyjęła mnie także w swoim mieszkaniu ciepło, serdecznie - czułam się u niej jak najbliższa rodzina.
Papieskie
Forum Młodych zaistniało w rok po odejściu Jana Pawła II do Domu Ojca, odbywa się
w Zespole Szkół Odzieżowych, gdzie uczy Basia. Jest to szkoła integracyjna, uczęszcza do niej również młodzież niepełnosprawna. Uczniowie przygotowali pewien rodzaj spektaklu, podczas którego rozmawiali o Janie Pawle II, oglądali fragmenty filmów, zdjęcia, była zainscenizowana wyprawa z plecakami do Rzymu, na uroczystość kanonizacji, potem powrót i dzielenie się wrażeniami.
W całość inscenizacji została wpleciona umiejętnie moja prezentacja - świadectwo Rekolekcji Oazowych u boku Świętego Jana Pawła II ilustrowane multimedialnym pokazem zdjęć
z Pierwszej Oazy III-go stopnia w Rzymie.
w Zespole Szkół Odzieżowych, gdzie uczy Basia. Jest to szkoła integracyjna, uczęszcza do niej również młodzież niepełnosprawna. Uczniowie przygotowali pewien rodzaj spektaklu, podczas którego rozmawiali o Janie Pawle II, oglądali fragmenty filmów, zdjęcia, była zainscenizowana wyprawa z plecakami do Rzymu, na uroczystość kanonizacji, potem powrót i dzielenie się wrażeniami.
W całość inscenizacji została wpleciona umiejętnie moja prezentacja - świadectwo Rekolekcji Oazowych u boku Świętego Jana Pawła II ilustrowane multimedialnym pokazem zdjęć
z Pierwszej Oazy III-go stopnia w Rzymie.
Przeplataliśmy
moje krótkie opowiadanie wspólnym śpiewaniem "Wiele jest serc, które
czekają na Ewangelię", "Oto jest dzień" i "Polskie kwiaty".
Piękne były te chwile wspomnień, wzruszeń, przekazania młodzieży atmosfery tamtych dni.
Tym bardziej, że spotkałam na Forum, po 34 latach, księdza Józefa Grygotowicza mojego moderatora
z 1980 roku z Tylmanowej - rok po Oazie Rzymskiej uczestniczyłam w KODA - rekolekcjach przygotowujących do pracy animatora grupy oazowej. Wielka była radość moja i księdza Józefa - radosne spotkanie - wspominaliśmy, śmialiśmy się do łez z powiedzonka księdza z tamtych lat, kiedy ktoś z młodzieży o coś pytał zaczynając - "proszę księdza" - on zawsze odpowiadał żartobliwie - "czego jędza?" -
z 1980 roku z Tylmanowej - rok po Oazie Rzymskiej uczestniczyłam w KODA - rekolekcjach przygotowujących do pracy animatora grupy oazowej. Wielka była radość moja i księdza Józefa - radosne spotkanie - wspominaliśmy, śmialiśmy się do łez z powiedzonka księdza z tamtych lat, kiedy ktoś z młodzieży o coś pytał zaczynając - "proszę księdza" - on zawsze odpowiadał żartobliwie - "czego jędza?" -
Wspomnieliśmy także z ciepłym uśmiechem i łzami ówczesnego kleryka
czwartego roku Seminarium Duchownego z Czarnej Białostockiej, księdza Kazika Mikłasza -
szukałam go ponad rok temu,
w związku z książką. Wtedy, w Tylmanowej, bardzo dużo rozmawialiśmy - wspominałam Oazę
w Rzymie, dyskutowaliśmy na tematy związane z Pismem Świętym, mówiliśmy o życiu dorosłym, które właśnie się rozpoczynało - po oazie korespondowaliśmy jeszcze przez kilka lat - nie było telefonów komórkowych, emaili - w listach kontynuowaliśmy nurtujące nas tematy.
w związku z książką. Wtedy, w Tylmanowej, bardzo dużo rozmawialiśmy - wspominałam Oazę
w Rzymie, dyskutowaliśmy na tematy związane z Pismem Świętym, mówiliśmy o życiu dorosłym, które właśnie się rozpoczynało - po oazie korespondowaliśmy jeszcze przez kilka lat - nie było telefonów komórkowych, emaili - w listach kontynuowaliśmy nurtujące nas tematy.
Pomyślałam,
że ksiądz Kazik ucieszy się, jeśli odezwie się do niego po latach
Królik oazowy
i przedstawi napisane przez siebie wspomnienia - gdy w grudniu 2012 roku wpisałam w wyszukiwarkę internetową nazwisko, okazało się, że ksiądz Kazimierz Mikłasz, po ciężkiej chorobie, zmarł 9 grudnia 2012 roku w wieku 54 lat - wraz z księdzem Grygotowiczem wspomnieliśmy Kazika.
I jeszcze opowiadał ksiądz Grygotowicz o Dniu Wspólnoty na Błyszczu w Beskidzie Sądeckim
i przedstawi napisane przez siebie wspomnienia - gdy w grudniu 2012 roku wpisałam w wyszukiwarkę internetową nazwisko, okazało się, że ksiądz Kazimierz Mikłasz, po ciężkiej chorobie, zmarł 9 grudnia 2012 roku w wieku 54 lat - wraz z księdzem Grygotowiczem wspomnieliśmy Kazika.
I jeszcze opowiadał ksiądz Grygotowicz o Dniu Wspólnoty na Błyszczu w Beskidzie Sądeckim
w 1972 z kardynałem Karolem Wojtyłą - Ojciec Święty wspominał o nim na naszym ognisku
w Castel Gandolfo, śmiejąc się, że lało jak z cebra i pioruny waliły, a wszyscy się uparli, że musi być odprawiona Msza Święta na szczycie Błyszcza
- ksiądz Józef szedł wtedy do góry, w tej ulewie, razem z księdzem
kardynałem Wojtyłą - w którymś momencie późniejszy Jan Paweł II powiedział żartując -
po co ja tam idę, to trzeba być wariatem, żeby w taką pogodę iść do
góry... ale tam drugi wariat na górze już czeka, więc co mam robić, idę! -
drugim "wariatem" był ojciec Franciszek Blachnicki, który poszedł do
góry wcześniej i czekał na księdza kardynała Wojtyłę :)

w spotkaniu z moderatorami i animatorami Ruchu Światło-Życie. Była wspólna modlitwa, śpiewanie, moje świadectwo, rozmowy - zasłuchani, uśmiechnięci, ciekawi młodzi ludzie , jak to wtedy było - ważne, miłe dla mnie były słowa jednego
z chłopców, który podszedł po książkę, poprosił
o dedykację dla wspólnoty oazowej z jego parafii
i powiedział spontanicznie - "pani jest młodsza od nas! - ma pani więcej entuzjazmu niż my wszyscy!" - taka opinia daje siłę, chęć działania - to dobrze, że czasem udaje się zarazić młodych entuzjazmem :)
O
to chodzi - żeby moderatorzy wsłuchiwali się
w Świętego Jana Pawła II, pokazywali młodym,
że kroczenie właściwą drogą, czerpanie ze źródła Ewangelii, trzymanie się korzeni wiary to nie smutek, przygnębienie, a przeciwnie - to jest radością życia, entuzjazmem - drogą do szczęścia! Zdaję sobie sprawę, że gdyby nie nasz umiłowany Jan Paweł II, nic nie mogłabym własnymi siłami - chodzi o wiarę w słowa, które się wypowiada,
w Świętego Jana Pawła II, pokazywali młodym,
że kroczenie właściwą drogą, czerpanie ze źródła Ewangelii, trzymanie się korzeni wiary to nie smutek, przygnębienie, a przeciwnie - to jest radością życia, entuzjazmem - drogą do szczęścia! Zdaję sobie sprawę, że gdyby nie nasz umiłowany Jan Paweł II, nic nie mogłabym własnymi siłami - chodzi o wiarę w słowa, które się wypowiada,
o przeżywanie wciąż na
nowo - była taka piosenka oazowa ze słowami - "a nade wszystko mnie naucz
prostej radości istnienia!" - mimo wszystko... Myślę, że trzeba próbować wzorować się na Karolu
Wojtyle-Świętym Janie Pawle II - On nie bał się śmiać do łez, był
spontaniczny, nie wstydził się ludzi
i głośno krzyknąć też potrafił, gdy taka była potrzeba.
i głośno krzyknąć też potrafił, gdy taka była potrzeba.
Sobota,
17 maja wiązała się dla mnie z prezentacjami w kościołach - Sanktuarium
Miłosierdzia Bożego o godzinie 15.00 i nowo wybudowanym kościołem pod wezwaniem
Błogosławionej Bolesławy Lament o 18.00.

W niedzielę
18 maja podczas wszystkich Mszy Świętych mówiłam świadectwo w kościele pod wezwaniem Świętej
Rodziny - na godzinę 15.00 wróciłam do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego.


Jedna
z kobiet, która w sobotę zaopatrzyła się w książkę z dedykacją w
kościele Bł.Bolesławy Lament i pytała od razu, gdzie będę w niedzielę,
przybiegła do Sanktuarium, podeszła do mnie po Mszy Świętej, uśmiechając
się radośnie powiedziała, że przeczytała już dwie trzecie książki i
prosi teraz
o trzy egzemplarze
, każdy z dedykacją dla osób z rodziny tej pani
- poczułam się jeszcze silniejsza, umocniona taką wspaniałą recenzją.
o trzy egzemplarze
Podczas rozmów z czytelnikami w kościele Świętej Rodziny dowiedziałam się, że dwa egzemplarze pojadą do Francji, do małżeństw polsko-francuskich, kilka do dzieci i wnuków do Anglii, Irlandii.
Cieszą mnie
spotkania z każdą osobą, zbieram siły do dalszego działania w nadziei,
że kropla drąży skałę
Było, jak zawsze, kilka szczególnych wypowiedzi, zwierzeń, ważnych przeżyć, którymi dzielą się ze mną przyszli czytelnicy - wartość słów i serc pełnych ufności we wstawienniczą moc Ojca Świętego Jana Pawła II i w Boże Miłosierdzie.
Było, jak zawsze, kilka szczególnych wypowiedzi, zwierzeń, ważnych przeżyć, którymi dzielą się ze mną przyszli czytelnicy - wartość słów i serc pełnych ufności we wstawienniczą moc Ojca Świętego Jana Pawła II i w Boże Miłosierdzie.
Elegancka, starsza, srebrnowłosa pani Helena podeszła, wzięła do ręki książkę i
zaczęła się modlić głośno, ze łzami - "Święty Janie Pawle II, pomóż,
aby wrócił do zdrowia mój mąż, Józef - on bardzo cierpi, jest w
szpitalu" - okazało się, że pani Helena musi mieć co najmniej 90 lat,
choć wcale nie wyglądała na taki wiek - za dwa tygodnie przypadała 70-ta
rocznica ich ślubu! - mąż chorował, leżał w szpitalu - ze szczególnym
westchnieniem w jego intencji pisałam dedykację.
Sporo dedykacji dotyczyło dzieci przystępujących do Pierwszej
Komunii Świętej - między innymi dla Piotrusia od cioci Krysi - a także dla dzieci obchodzących rocznicę Komunii Św.;
Dwa egzemplarze "Zwiastunowi z Gór" przeznaczone do Francji nabył naukowiec, astronom z Łodzi - pan Henryk - podeszły razem
dwa małżeństwa - drugi z panów poprosił o dedykację
właśnie dla pana Henryka - poczekał, aż wyjdzie z kościoła
właśnie dla pana Henryka - poczekał, aż wyjdzie z kościoła
i jedną książkę kupił dla
siebie,
a drugą przyjacielowi, jako niespodziankę
Dwunastoletni chłopiec podszedł razem z babcią, która postanowiła
podarować wnukowi książkę - poprosił z uśmiechem, ale także powagą, o
dedykację dla niego od Babci Elżbiety, żeby nazwać go dwoma pełnymi
imionami - Jerzy Mikołaj - zabawne, sympatyczne 
Mężczyzna w średnim wieku, Józef, z małym, trzyletnim Michałkiem na
rękach poprosił o dedykację dla trzech synków od siebie i żony, czyli od
rodziców - dla pięcioletniego
Kubusia, Michałka, który był z nim razem i Karolka, urodzonego dwa tygodnie temu, czyli tuż po kanonizacji Ojca Świętego Jana Pawła II i Ojca Świętego Jana XXIII - dlatego mama chłopców nie mogła być w kościele. Piękne, że tata pomyślał o wspólnym rodzinnym czytaniu z synami
Kubusia, Michałka, który był z nim razem i Karolka, urodzonego dwa tygodnie temu, czyli tuż po kanonizacji Ojca Świętego Jana Pawła II i Ojca Świętego Jana XXIII - dlatego mama chłopców nie mogła być w kościele. Piękne, że tata pomyślał o wspólnym rodzinnym czytaniu z synami
Babcia prosiła o dedykację dla 23-letniego wnuka, Pawła, który jest
naukowcem, pisze doktorat, jest mądry i dobry, ale bardzo oddalił się od
Pana Boga.
Babcia 23-letniej wnuczki, Emilii, prosiła o dedykację dla niej - to religijna, dobra dziewczyna, która urodziła się właśnie 18 maja
Karola Wojtyły.
Dorosły, młody chłopak poprosił
o dedykację dla swojego Taty, Wiesława, w 69 urodziny, podobnie, jak Emilka, urodził się 18 maja,
w dzień urodzin Ojca Świętego :)
o dedykację dla swojego Taty, Wiesława, w 69 urodziny, podobnie, jak Emilka, urodził się 18 maja,
w dzień urodzin Ojca Świętego :)
Szybko mijają miesiące - za dziesięć tygodni będzie rocznica mojej pierwszej wizyty w Białymstoku, jeśli wszystko ułoży się zgodnie z planem, zapraszam serdecznie mieszkańców i gości tego pięknego miasta na spotkania ze mną i książką "Zwiastunowi z Gór" w niedzielę
14 czerwca do kościoła pod wezwaniem Świętego Kazimierza Królewicza - do zobaczenia :)
Pozdrawiam gorąco wszystkich moich Czytelników :) Joasia Jurkiewicz

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz