środa, 10 grudnia 2014

Niedziela w Sanktuarium Świętego Antoniego Padewskiego w Łodzi Łagiewnikach.

Witam  :)
7 grudnia - to była szara, mglista, jesienna niedziela - słońce opatulone grubą warstwą chmur ani na chwilę nie rozświetliło dnia, nie dało rady przebić się przez ogarniającą wszystko, wnikającą w drzewa, mury, drogi, ptaki i ludzi szarość.
Gdy rankiem, około godziny 6.30, dotarłam do Klasztoru Franciszkanów Konwentualnych i kościoła pod wezwaniem Świętego Antoniego Padewskiego i Świętego Jana Chrzciciela w Łodzi Łagiewnikach, było jeszcze ciemno i przez resztę dnia niewiele widniej - smutek, nostalgia.
Wydawałoby się, że nic nie jest w stanie zmienić nastroju tego dnia, a jednak - po wejściu do kościoła, mimo, że jeszcze był pusty, zrobiło mi się cieplej w sercu, radośniej. Światła o złotej, ciepłej barwie, wystrój wnętrza w dominujących kolorach czekoladowych i złotych, świadomość bliskości Pana Jezusa, Gospodarza tego miejsca, sprawiły, że poczułam się oczekiwanym, mile przyjętym gościem. 
Po chwili podszedł do mnie ojciec Mariusz, który w imieniu nieobecnego tego dnia ojca proboszcza Ireneusza, oprowadził mnie, pokazał kościół, zakrystię, ustaliliśmy szczegóły dotyczące mojego świadectwa-prezentacji "Zwiastunowi z Gór", rozprowadzania książek.
Ojciec Mariusz pokazał mi również pokój, w którym mogłam odpocząć podczas przerw między Mszami Świętymi, zadbał o herbatę, kawę, posiłki - otoczył mnie serdeczną opieką i pomocą. 
Bardzo dziękuję ojcu Mariuszowi
i ojcu Ireneuszowi - z którym przez krótką chwilę widziałam się wieczorem, po jego powrocie 
z podróży -  i wszystkim franciszkanom, których spotkałam minionej niedzieli, za życzliwość, ciepło, uśmiech - za to że czułam się w Łagiewnikach jak w domu  :)  
i zapomniałam o tym, że na zewnątrz jest chłodno, szaro, smutno. 
Podczas całej niedzieli, po kolejnych Mszach Świętych podchodziły osoby, które zainteresowało moje świadectwo i kolejny raz dane mi było poznać ciekawych ludzi,
słuchać ich opowiadań, wydarzeń, którymi chcieli podzielić się ze mną - świadectwa czytelników są dla mnie darem, chętnie ich słucham. Tego dnia 
76 egzemplarzy "Zwiastunowi z Gór" trafiło do rąk zainteresowanych osób.
Pierwszą, która podeszła, po porannej Mszy Świętej była Małgorzata - ładna, młodo wyglądająca kobieta w średnim wieku - była uśmiechnięta, nie widać po jej twarzy, że przeżywa trudne chwile. Małżeństwo jej się rozpadło niedawno, po prawie trzydziestu latach, a dorosły syn też ma kłopoty 
w swoim małżeństwie, nie ma stałej pracy i coraz trudniej znosi kłopoty, sięga po alkohol. Pani Małgosia nie poddaje się, sama jeszcze się dokształca i nie ustaje w modlitwie w intencji swojego syna, z wiarą, że Święty Jan Paweł II wstawi się, pomoże rozwiązać problemy. Prosiła, aby "Zwiastunowi z Gór" zadedykować dla syna, Tomasza.
Jak każdej niedzieli, dużo osób prosiło o dedykację dla nich samych, a także dla dzieci, wnuków, również dzieci dla rodziców, dziadków -
- rodzice prosili o wpis dla swojej trzynastoletniej córki, Joasi
- babcia Krysia i dziadek Edek dla kochanej wnuczki
- małżeństwo młodych ludzi czynnie uczestniczących w formacji Domowego Kościoła dla trzech
swoich synów, z którymi byli na Mszy Świętej
- młodzi rodzice poprosili 
o dedykację dla dwojga swoich dzieci - również przyszli całą rodziną - Ola, to nieśmiała, ładna dziewczynka, około dziesięcioletnia i bardzo rezolutny, uśmiechnięty trzy-czterolatek, który od razu przywitał się wyciągając do mnie łapkę i na pytanie o imię odpowiedział - Jasiek!  :)
- Genowefa i Stanisław - długoletnie małżeństwo oazowe, również działające w Domowym Kościele, poprosili o wpis dla siebie
- rodzice w średnim wieku nabyli dwie książki dla dwojga dzieci, które założyły już swoje rodziny - jeden egzemplarz jest przeznaczony dla Lidii i Ryszarda z prośbą do Jana Pawła o wstawiennictwo, aby młodzi ludzie doczekali się upragnionego dzieciątka
- podszedł tata z córką Marysią, mniej więcej dwunastoletnią, wysoką, ładną dziewczynką - okazało się, że Marysia ma pięcioro rodzeństwa i książka została zadedykowana dla całej rodziny, mamy Agaty, taty (niestety nie pamiętam imienia) i dzieci - zapamiętałam pięcioro, mam nadzieję, że jedna z dziewczynek mi wybaczy, a może napisze do mnie i uzupełnię tę relację  :)   Marcelina, Małgosia, Michał, Michalina, Marysia   :) 
- rodzice poprosili o dedykację dla synka, Jakuba, dostojnie, z pełnym brzmieniem imienia - był 
z nimi w kościele na Mszy Świętej - Kubuś ma zaledwie dwadzieścia miesięcy 
i jest bardzo rezolutnym, pełnym energii maluszkiem  :)


- pani Teresa przyjechała z mężem, Witoldem 
z Białorusi, z Grodna - poprosiła o dwie książki, jedną dla siebie i męża, a drugą dla syna, Pawła, który kończy właśnie nowicjat franciszkański 
w Łagiewnikach i następnego dnia, czyli 
8 grudnia, w Święto Niepokalanego Poczęcia Maryi miał złożyć zakonne śluby wieczyste.
Wzruszające są dla mnie prośby o dedykacje dotyczące  różnych ważnych wydarzeń - zdarzały się już z okazji Chrztu, Pierwszej Komunii Świętej, Bierzmowania, Ślubu 
i rocznic Ślubu, dla dzieci, które urodziły się kilka dni lub nawet kilka godzin wcześniej, 
a także dla dzieci, które za kilka dni lub tygodni mają przyjść na świat. Wciąż trudno mi uwierzyć, że to się dzieje naprawdę - moje świadectwo spotkań ze Świętym Janem Pawłem II, Błogosławioną Matką Teresą z Kalkuty, wspomnienie bezpośredniego kontaktu, rozmów ze Znakami naszych czasów, dotykania pierwszych wieków chrześcijaństwa trafia w ręce różnych osób w Polsce i poza granicami 
i jest, w niektórych przypadkach, pamiątką ważnych, lub nawet najważniejszych wydarzeń w życiu. To dla mnie wielka radość, ale też ogromna odpowiedzialność.
8 grudnia książka "Zwiastunowi z Gór" pierwszy raz została podarowana w dniu Ślubów Wieczystych... dziękuję Rodzicom 
brata Pawła, że pomyśleli o takim upominku 
dla syna. 




Nowemu franciszkaninowi życzę dobra, wytrwałości - aby słowa Jana Pawła Wielkiego były dla Ciebie, bracie Pawle drogowskazem 
i radością.


- pan Tomasz nabył książkę z dedykacją dla zaprzyjaźnionej Marysi - powiedział, że "Zwiastunowi z Gór" pojedzie na Ukrainę, do Dźwiniacza koło Zaleszczyk  :)
To również jest dla mnie zdumiewające - rozumiem, że blog jest czytany głównie przez osoby, które czytały książkę - obserwuję w części administracyjnej bloga, w których krajach są przeglądane moje opisy i cieszę się bardzo, choć jestem także zaskoczona, oczywiście mile  :)  
- Polska, Białoruś, Rosja, Turkmenistan, Anglia, Włochy, Francja, Niemcy, Słowenia, Turcja, Australia, Stany Zjednoczone, Kanada, Brazylia.
7 grudnia wieczorem, po ostatniej Mszy Świętej, 
o godzinie 19.00 uczestniczyłam w pięknym nabożeństwie przygotowanym ku czci Matki Bożej, w wigilię Święta Niepokalanego Poczęcia, przez braci kleryków z Franciszkańskiego Seminarium w Łagiewnikach. Był to Akatyst czyli hymn liturgiczny ułożony w kościele wschodnim. Hymn napisany ku czci Bogurodzicy składa się 
z dwudziestu czterech części przeplatanych refrenem Alleluja! - śpiewają go mężczyźni, jest rozpisany na głosy i wykonywany przez braci franciszkanów brzmiał pięknie. 







Już po nabożeństwie, wieczorem 
podeszło po  "Zwiastunowi z Gór" 
z dedykacją małżeństwo - okazało się, że są to artyści rzeźbiarze, państwo Krystyna i Bogusław Solscy. To spotkanie było zwieńczeniem pięknej, bogatej we wrażenia niedzieli - pani Krystyna, wraz z mężem, jest autorką wielu pomników Ojca Świętego Jana Pawła II, między innymi tego przed Łódzką Archikatedrą 
i przed kościołem Najświętszego Serca Jezusowego w Łodzi na ulicy Zgierskiej    :)
Dla mnie to było wspaniałe spotkanie, kolejny powód 
do radości.
Dziękuję za tę piękną niedzielę.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich moich Czytelników  :)
                             Joasia Jurkiewicz

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz