piątek, 7 sierpnia 2015

Ze Zwiastunem z Gór u Ojców Bernardynów na Bystrem w Zakopanem.

Witam serdecznie moich czytelników  :)
z nadzieją, że wybaczą mi długie milczenie - przez kilkanaście dni byłam w Zakopanem, mieszkając, jak zwykle, od lat na Olczy-Rybkówce, w Willi Kalina. Niedziele były dla mnie związane 
z dzieleniem się świadectwem 
o spotkaniach ze Świętym Janem Pawłem II podczas Rekolekcji Oazowych III-go stopnia w Rzymie i w Castel Gandolfo, z promocją mojej książki "Zwiastunowi z Gór", zaś pozostałe dni tygodnia wykorzystywałam oddając się mojej ulubionej formie wypoczynku - wędrowaniu po tatrzańskich szlakach. Pogoda była sprzyjająca, tylko od czasu do czasu padał krótko
deszcz, zdarzały się też chwile 
z gradem i lekkimi burzami, ale nie były one dużą przeszkodą. Wystarczyło przeczekać kilkanaście minut okrywając się kurtką lub peleryną, przysiadając wśród skał, 
w kosodrzewinie. Po deszczu 
i burzy słońce grzało dość mocno, ubrania szybko wysychały i można było iść dalej. Wraz z moim mężem, Andrzejem, naszym gospodarzem, Michałem, z poznanymi na szlakach siostrą Sylwią ze zgromadzenia elżbietanek, Polką pracującą 
w Pradze czeskiej oraz Grażynką 
z Gdańska i jej dziećmi, byłam tego lata w miejscach, które znam i lubię

tam wracać, a także na zupełnie nowych dla mnie ścieżkach. Prawie każdego roku chociaż jedną
wycieczkę robimy z Dzidką i Michałem po słowackiej stronie Tatr - tym razem udały się nam dwie takie wyprawy. Byliśmy na Sławkowskim Szczycie - 2452 m.n.p.m., a za kilka dni, również 
z Hrebienoka, na który wyjechaliśmy kolejką szynową, poszliśmy obrzeżem Studenej Doliny (Dolina Zimnej Wody) do schroniska Zbojnicka Chata i dalej, w stronę połączonej z Małą Wysoką przełęczy zwanej Rohatką (2288 m.n.p.m.). Trasa, podobnie jak na Sławkowski Szczyt, jest długa 
i obfitująca we wspaniałe widoki. 
Na Sławkowskim Szczycie jest się

twarzą w twarz z Gerlachem 
i Łomnicą. Niestety, jeśli chodzi 
o Rohatkę, tym razem nie dotarłam do samej przełęczy, pokonałam 
z Michałem dwie trzecie ostatniego podejścia i, po krótkim odpoczynku, wróciliśmy w stronę schroniska. Trasa jest bardzo piękna, ale na ostatnim odcinku brakuje zabezpieczeń i dobrego oznakowania - nie chciałam ryzykować, wycieczka i tak była wspaniała  :)
Po polskiej stronie Tatr byłam 
w lipcu na Kopieńcu Wielkim, 
w Dolinie Chochołowskiej, nad Jarząbczym Potokiem, na Wołowcu
- tam rozpoznała mnie Kasia, dwudziestosześcioletnia dziewczyna z Białegostoku, która nabyła "Zwiastunowi z Gór" z dedykacją dla swojej mamy, w czerwcu w kościele Świętego Kazimierza :)   byłam w Hali Gąsienicowej, na Przełęczy Karb między Małym 
i Dużym Kościelcem, w Dolinie za Mnichem i na Szpiglasowej Przełęczy, w Dolinie Pańszczycy 
i na Przełęczy Krzyżne, na Wiktorówkach u Królowej Tatr i na Rusinowej Polanie, a także pieszo na Kasprowym Wierchu, z którego zeszliśmy do Hali Gąsienicowej 
i dalej, przez Dolinę Jaworzynki, do
Kuźnic  :)  Wszystkie wyprawy obfitowały we wspaniałe wrażenia widokowe i piękne spotkania   :)))



















Wracam do niedzieli 26 lipca, którą spędziłam na Bystrem, w urokliwym, góralskim kościółku pod wezwaniem Świętego Antoniego z Padwy, należącym do Ojców Bernardynów. 
http://www.bernardyni.ofm.pl/klasztor/zakopane/index.php?page=9
http://www.bernardyni.ofm.pl/klasztor/zakopane/index.php?page=6 

Gwardian wspólnoty zakonnej 
i proboszcz parafii, o.Ernest Paradysz, już w lutym bieżącego roku, gdy rozmawialiśmy 
o możliwości dzielenia się świadectwem i promocji książki, odniósł się bardzo życzliwie do mojej propozycji, zaś teraz, wraz 
z o.Zachariaszem i o.Andrzejem, bratem Januarym oraz zakonnikiem przybyłym do Zakopanego na wypoczynek, Polakiem pracującym na stałe w Niemczech, otworzyli szeroko drzwi kościoła i domu, 
a przede wszystkim serca  :)  Zostałam otoczona całodzienną opieką, serdeczną troską, ciepłem życzliwych rozmów i szczerych uśmiechów - zadbano nawet o mój powrót na Olczę - późnym wieczorem o.Zachariasz odwiózł mnie swoim samochodem  :))) Dziękuję  :)

Podobnie jak w kilku zakopiańskich parafiach, w których byłam wcześniej, zainteresowali się moim świadectwem i przychodzili po książki czytelnicy przyjezdni pół na pół z miejscowymi góralami. Cieszy mnie bardzo taka sytuacja - tym sposobem znamienne słowa umiłowanego Ojca Świętego-
Zwiastuna z Gór, które powiedział do naszej grupy oazowej 12 sierpnia 1979 roku w Ogrodach Castel Gandolfo, kropla po kropli rozprzestrzeniają się i zapadają 
w serca wiernych na południu 
i północy, w całej Polsce, a nawet trafiają do różnych zakątków świata, wszędzie tam, gdzie są Polacy  :)  wiele osób prosi mnie o dedykacje dla dzieci, wnuków, znajomych przebywających na stałe w różnych krajach świata  :)  Gdy zaglądam na stronę administracyjną bloga, 
z przyjemnością, ale także narastającym zdumieniem obserwuję, że opisywane przeze
mnie miejsca, wydarzenia czytają Polacy  w Ojczyźnie, w Niemczech, Anglii, Francji, we Włoszech i w Rosji, na Ukrainie, Białorusi, w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych, Australii, a także na Węgrzech, w Rumunii, Holandii, Turcji, Ghanie, Kenii, w Chinach i Zjednoczonych Emiratach Arabskich...  :)))
Tak więc rozprzestrzenia się wołanie Jana Pawła Wielkiego:
"Ten wielki prorok Starego Przymierza, prorok Eliasz ma wymowę prorocką przez stan swój i swojego ducha, przez tę frustrację wewnętrzną, której się poddał. I wtedy słyszy słowo: „Wstań! Weź i jedz, czeka cię jeszcze długa droga”.
Ale można by też powiedzieć, że słyszy jeszcze inne słowo: „Zbudź się! Pan jest dobry!”
To jest właśnie to słowo, to tajemnicze słowo, to sakralne słowo, które musi usłyszeć człowiek wszystkich epok, które musi usłyszeć człowiek współczesny, ażeby ta wędrówka, jaką jest życie, nabrała dla niego sensu.
Wstań! Pan jest dobry! Moi drodzy, wy wszyscy usłyszeliście to słowo w waszych wspólnotach 
i każdy z was i każda z was, usłyszeliście to słowo w głębi swojego serca.
Pan jest dobry! Bóg jest dobry! I oto w ślad za tym syntetycznym słowem objawia się wszystko to, co świadczy o dobru, co świadczy o Bogu, co świadczy o Jego dobroci. Jest dobry, ponieważ daje się nam. Dzisiejsza Liturgia Słowa jest w szczególny sposób nasycona treścią eucharystyczną. Jest dobry, bo daje się nam. Daje się nam nie tylko w swoich dziełach, chociażby w tych wspaniałych dziełach natury, które nas w tej chwili otaczają, inaczej, a przecież podobnie jak otaczają nas polskie lasy, czy polskie jeziora, czy polskie góry.
Ale przede wszystkim jest dobry, ponieważ daje się nam sam. Ażeby się nam dać, staje się człowiekiem.(...) Daje nam siebie w Sakramencie. Sakrament zrodził się z Jego zbawczego, odkupieńczego czynu. Ten czyn był Ofiarą. Złożył za człowieka, za wszystkich i za każdego, siebie. W Ofierze dał swoje Ciało i swoją Krew. W ten sposób bowiem umiera się na Krzyżu, że się daje Ciało i Krew aż do ostatniego słowa, aż do ostatniego tchnienia, aż do tego – Wykonało się. I w ten sposób składa się Ofiarę, że umierając na Krzyżu, zostawia się to Ciało i Krew jako Pokarm. Pokarm, żeby kiedyś znużony człowiek wędrujący po pustyni życia, jak ten prorok, jak Eliasz, mógł w krytycznej chwili usłyszeć słowo: „Obudź się! Pan jest dobry! Obudź się! Tutaj jest Pokarm i Napój. Czeka cię jeszcze droga!”  
Moi drodzy, wy jesteście młodzi. Wy nie możecie inaczej myśleć, inaczej czuć, tylko właśnie tak! Was czeka droga, was czeka droga! Wy jesteście przyszłością świata, wy jesteście nadzieją pokolenia, które powoli przechodzi. Was czeka droga. Ale właśnie dlatego, że was czeka droga, wy musicie mieć głębokie poczucie sensu tej drogi.
I musicie także wiedzieć o tym Pokarmie tajemniczym, musicie znać smak tego Pokarmu, któremu na imię Eucharystia. Ma on smak Chleba i Wina, ma on smak Miłości, ma on smak Boga samego. (...)  Bóg jest dobry! Pan jest dobry! I niech z tego nabierze na nowo sensu ten dzień, który dał nam Pan i każdy dzień i całe życie nasze.
I niech z tego w sercach naszych rozrośnie się na nowo ta wielka radość – jest w sercu moim ogromna radość – ta radość, o której śpiewają oazy po całej ziemi polskiej, a teraz także nawet i na ziemi włoskiej. Niech się rozrośnie w sercach waszych ta ogromna radość i niech się udzieli innym tak, jak udzielała się radość apostołów poprzez wszystkie doświadczenia i cierpienia, które znosili, poprzez to wszystko, co stanowi niejako powtórzenie tych cierpień, prześladowań w naszej epoce.
Niech się w naszych sercach rozrośnie ta ogromna radość i niech porwie za sobą ludzi, naszych braci. Wstań! Pan jest dobry! Czeka cię daleka droga! Amen."
26 lipca przypada dzień imienin świętych Joachima i Anny - Rodziców Maryi, Matki Bożej - tej
niedzieli wiele egzemplarzy "Zwiastunowi z Gór" dedykowałam dla solenizantek  :)
Kochanej mamie, Annie, podarowała książkę córka, Mariola,
panowie Paweł i Jan pomyśleli o takim właśnie upominku imieninowym dla swoich żon,
rodzice nabyli egzemplarz dla córki, Anny - wielokrotnie jeszcze tego dnia wpisywałam do książek najlepsze życzenia dla kochanych kobiet, dziewcząt, wnuczek, których patronką jest święta Anna  :)
Pan Grzegorz z Lublina wzruszył się bardzo świadectwem, które usłyszał pod koniec Mszy Świętej - właśnie 26 lipca przypadł dzień jego pięćdziesiątych urodzin - poprosił o ujęcie w dedykacji tej okazji, a także o dołączenie imion żony, Marioli, synów - Szymona i Mateusza oraz siostry, Anny  :)
Młoda dziewczyna z Tarnobrzega, prosząc o książkę z dedykacją, zaprosiła mnie do swojego miasta - z radosnym zdumieniem usłyszała, że wybieram się tam już 29 i 30 sierpnia do kościoła Świętej Barbary, a potem 13 i 27 września do kolejnych parafii w Tarnobrzegu  :)  mam nadzieję, że się spotkamy  :)
Syn górala, pana Stanisława Chyca, poprosił o wpisanie dedykacji 
w książce dla taty i przyniósł od niego dla mnie upominek, którym zaskoczył mnie i ogromnie ucieszył - opowiadania pana Stanisława 
o Zakopanem z epoki jego rodziców 
i dziadków "Byli chłopcy, byli..." - 
z całego serca dziękuję, panie Stanisławie  :)))
Kilka sióstr zakonnych - służebniczek - z Gniezna i okolic, przebywających w Zakopanem podczas wakacji, zainteresowało się moim świadectwem  :)  Siostry prosiły o wpisy dla siebie 
i swoich najbliższych, a jedna z sióstr pomyślała także o znajomej rodzinie, która potrzebuje wsparcia duchowego w poszukiwaniu Prawd Bożych, 
w powrocie na właściwą drogę życia.
Pani Zofia, góralka, kupiła książkę po jednej z porannych Mszy Świętych dla
ukochanej wnuczki, Weroniki, która pracuje poza granicami Polski  :)  po południu pani Zofia wróciła, aby pokazać mi zdjęcie w stroju góralskim, z grupą pielgrzymkową z Polski u Jana Pawła II w Watykanie. Po powrocie z kościoła zaczęła czytać egzemplarz "Zwiastunowi z Gór", który nabyła dla swojej wnuczki - tak się wzruszyła, że postanowiła mieć książkę dla siebie i poprosiła 
o drugi egzemplarz  :)
Wyglądający na starszego, wysoki, przystojny chłopiec, trzynastoletni Dominik z Zakopanego prosił o dedykację w książce dla dziesięcioletniego brata, Adriana, który służył podczas Mszy Świętej przy ołtarzu jako ministrant  :)
Młody mężczyzna z trzyletnią córeczką, Basią i maleńkim synkiem, Pawełkiem nabył "Zwiastunowi z Gór" w upominku 
z wpisem dla kochanej babci Mirosławy  :)                                     Siedmioletni Krzyś przyszedł na Mszę Świętą ze swoją babcią, Marysią - bardzo uważnie wysłuchał świadectwa i podszedł do mnie po książkę z dedykacją, która miała być właśnie dla niego  :)  Krzyś tak bardzo kocha swoich rodziców 
i babcię, że nie wyobrażał sobie, aby nie zostali oni wymienieni - miał wielką ochotę, abym dopisała jeszcze kochanych ciocię i wujka... -
tu jednak podjęła decyzję babcia Marysia - z imion wpisałam Krzysia i trzy najbliższe jemu osoby   :)))
Młoda kobieta z Warszawy, Dorota, dość długo, cierpliwie czekała na swoją kolej po wieczornej Mszy Świętej - była bardzo wzruszona. Powiedziała mi, że słyszała jakiś czas temu o książce i bardzo zainteresował ją temat świadectwa, szczególnie chciała poznać autorkę  :)  spotkać osobę, którą spotkało tak wielkie szczęście przebywania blisko Jana Pawła Wielkiego, uczestniczenia w Rekolekcjach Oazowych u boku Ojca Świętego, na Jego zaproszenie. Dorota
przyjechała do Zakopanego na wakacje właśnie 26 lipca, przyszła na Mszę Świętą wieczorną do kościoła na Bystrem i okazało się, że spotkała się ze mną, moim świadectwem i książką, której poszukiwała  :)))
Dziękuję wszystkim za tę wspaniałą, piękną niedzielę  :)
Z Zakopanego wyjechałam 
2 sierpnia i zatrzymałam się 
w Krakowie - przyjechało kilkanaście osób z naszej odnalezionej grupy oazowiczów rzymskich, gdyż 3 sierpnia zechciał przyjąć nas na audiencji ksiądz kardynał Stanisław Dziwisz  -  
w najbliższych tygodniach postaram się podzielić wrażeniami z tego wzruszającego spotkania  :)
Wszystkich gorąco pozdrawiam, życzę wspaniałych dni wakacyjnego wypoczynku  :)))
                                                                                                                                     Joasia Jurkiewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz