piątek, 30 stycznia 2015

Puszczykowo koło Poznania - świadectwo i promocja "Zwiastunowi z Gór"

Dobry wieczór   :)
witam serdecznie moich Czytelników po powrocie 
z Puszczykowa koło Poznania  :)   to była druga niedziela ze świadectwem i prezentacją "Zwiastunowi z Gór" w tej urokliwej miejscowości położonej wśród lasów, na terenie Wielkopolskiego Parku Narodowego.
http://zielone-puszczykowo.blogspot.com/ 
Pierwszy raz pojechałam tam latem 2014 roku, dzięki temu, że trafił na książkę i odnalazł mnie za pośrednictwem Wydawnictwa Benedyktynów w Tyńcu Piotr Sołtysiak, w Rzymie nazywany Tatusiem. Piotr przyjaźni się z księdzem Romanem Poźniakiem, proboszczem parafii pod wezwaniem Matki Boskiej Wniebowziętej w Puszczykowie - opowiedział w czerwcu, po przeczytaniu moich wspomnień i odnalezieniu mnie, o świadectwie związanym z Pierwszą Oazą w Rzymie, podał kontakt do księdza Romana. Po rozmowie 
z księdzem, ustaliliśmy termin i już w niedzielę 
24 sierpnia byłam tam, przez cały dzień, jak zawsze, podczas wszystkich Mszy Świętych. Zapraszam do przypomnienia sobie tamtych chwil - relacja jest na blogu z datą 28 sierpnia 2014 roku   :)   Wtedy przyjechał do Puszczykowa, specjalnie, żeby zobaczyć się ze mną, kolejny odnaleziony kolega z Oazy Rzymskiej, Jurek Wolski z Poznania.
Cieszy mnie bardzo fakt, że poszerza się ten krąg o kolejnych Oazowiczów Rzymskich, odszukanych przeze mnie i tych, którzy znaleźli mnie, oazowego Królika, dzięki książce lub publikacjom
w Internecie. W ciągu minionych kilkunastu dni mamy następnych odnalezionych, z którymi udało się skontaktować   :)  Wysłuchał moich wywiadów nagranych w Radio Plus w Łodzi 
i zamieszczonych na You Tube Jerzy Korecki z Bydgoszczy - uczestniczył w Rekolekcjach Oazowych w Rzymie w sierpniu 1979 roku razem ze swoją żoną, Anią. Jurek i Ania byli już małżeństwem, nawet mieli troje dzieci, a po pewnym czasie okazało się, że na Oazie było z nimi kolejne Dzieciątko, noszone pod sercem Ani - sami jeszcze wówczas o tym nie wiedzieli. Tak więc w Rzymie tworzyli, wraz z kilkoma innymi małżeństwami, Grupę Rodzin, którą opiekował się ksiądz Leopold Kotwicki z Tomaszowa Mazowieckiego. To właśnie Jurek 
z Anią, podczas Pogodnego Wieczoru przy ognisku, w Ogrodach Castel Gandolfo, wręczali Ojcu Świętemu upominek od całej grupy oazowej - drewnianą rzeźbę, dzieło sztuki przedstawiające postać Świętej Weroniki ocierającej twarz Pana Jezusa. Po kilku rozmowach telefonicznych - piszemy teraz do siebie emaile i często rozmawiamy - okazało się, że Jurek miał kontakt z Bohdanem z Bydgoszczy - młodszym od siebie kolegą z grupy
Bohdan pierwszy z prawej, z aparatem fotograficznym.
młodzieżowej, którego nazwiska nie pamiętałam i mimo szczerych chęci odszukania go, nie wiedziałam, jak się do tego zabrać. Jurek także stracił kontakt 

z Bohdanem - to ten kolega, który był w naszej ścisłej grupie oazowiczów, którzy przylecieli 
do Rzymu w pierwszej turze 
i najczęściej chodziliśmy po Wiecznym Mieście razem: Ewa 
i Agata z Gliwic, z którymi mieszkałam w jednym pokoju, Rysiek zwany Studentem, Piotr-Tatuś, Bohdan nazwany Hersztem i ja, czyli Joasia-Królik. 
Na szczęście Jurek zapamiętał nazwisko - Bohdan Rożnowski - 
i udało się!!!  Wpisałam dane 
w wyszukiwarkę internetową - nasz Herszt mieszka teraz w okolicach Lublina i jest profesorem psychologii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim imienia Jana Pawła II   :)  Połączyłam się telefonicznie z Katedrą Psychologii i zastałam Bohdana - to on odebrał telefon!!! - radość ogromna - teraz mamy już kontakt telefoniczny, internetowy i nie możemy się doczekać osobistego spotkania  :)
Wracam do niedzieli 25 stycznia w Puszczykowie - tym razem mówiłam świadectwo o spotkaniach ze Świętym Janem Pawłem II, prezentowałam moje wspomnienia, książkę "Zwiastunowi z Gór" podczas wszystkich Mszy Świętych w kościele pod wezwaniem Świętego Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny, należącym do Zgromadzenia Ducha Świętego, ojców duchaczy.
Ojciec Marek Smyk, proboszcz parafii przyjął mnie bardzo serdecznie, radośnie, z wielkim sercem - jestem wdzięczna za wszystko, kolejny raz poczułam się w nowym dla mnie, dotychczas nieznanym miejscu, oczekiwanym gościem. Przez cała niedzielę doświadczałam ogromnej życzliwości od ojca Marka i pozostałych ojców duchaczy pracujących w Puszczykowie, a także od pani Wandy, która dbała o posiłki, pokój, w którym mogłam odpocząć przed wieczorną Mszą Świętą. 
W zakrystii i kościele pomagali mi przenosić do przedsionka książki panowie kościelni i młodzi lektorzy - dziękuję wszystkim z całego serca   :)  
Tego dnia, jak każdej niedzieli, czytelnicy podchodzili, aby nabyć "Zwiastunowi z Gór" - przeżyłam wartościowe, piękne spotkania - każdy człowiek ma swoją historię, której warto wysłuchać, choćby 
w wielkim skrócie. Najchętniej przedłużałabym rozmowy przy podpisywaniu książek, ale wiadomo, że to niemożliwe - wiele osób pragnie dzielić się swoimi doświadczeniami życiowymi, przeżyciami związanymi ze spotkaniami z Janem Pawłem II - 
z radością i wdzięcznością słucham każdego świadectwa, choć, 
z konieczności, są one krótkie. 
Już po pierwszej Mszy Świętej, 
o 7.00 rano, kilka osób zainteresowało się moim świadectwem - między innymi podeszła i poprosiła 
o książkę z dedykacją dla siebie i całej rodziny pani Irena - bardzo miła, ma wiele ciepła w oczach, jej twarz promieniuje wewnętrznym spokojem, dobrem. Pani Irena ma siedmioro dzieci i szesnaścioro wnuków  :)  tak więc, nie było możliwe wymienianie wszystkich imion przy dedykacji - książka będzie przekazywana z rąk do rąk - 
z ciepłym uśmiechem pani Irena powiedziała, że trzeba przyjmować wszystko, co nas spotyka, zawierzyć Panu Bogu, choć czasem to bardzo trudne - jej mąż, Sylwester, odszedł na drugą stronę życia kilkanaście lat temu, w Domu Ojca jest także ukochana wnuczka, Hania - zginęła pięć lat temu w wypadku samochodowym, miała dwadzieścia jeden lat.
W południe, po kolejnych Mszach Świętych, po książki ustawiało się w kolejce dość dużo osób - moją uwagę zwróciła Agnieszka - na zdjęciach w różowej kurtce - bardzo miła, grzeczna, 
z uśmiechem przywitała się ze mną i odpowiadała na moje pytania - przyszła ze swoją mamą i nabyły dwa egzemplarze "Zwiastunowi z Gór" - jeden dla kochanej babci z dedykacją od Agnieszki i jej brata, Mikołaja, drugi dla Agnieszki od rodziców. Z rozmowy z Agnieszką wynikało, że Mikołaj jest starszym bratem - Agnieszka ma dwadzieścia jeden lat, choć wygląda na młodszą, urodziła się z zespołem Downa - jest radosną, bardzo kontaktową dziewczyną, w jej oczach i uśmiechu widać ogrom dobra, bezwarunkowej życzliwości do ludzi, świata   :)  
Agnieszko, jesteś wspaniała, uśmiecham się do Ciebie, odpowiadając na Twój uśmiech z głębi serca, najpiękniej, jak potrafię - mam nadzieję, że przeczytasz te słowa i "Zwiastunowi z Gór" - dziękuję za Twoją obecność i wielkie serce   :)
Każde spotkanie ma swoją wartość, szczególne są te z dziećmi - razem ze swoją mamą przyszły po

książkę siostrzyczki, Ania i Jagódka - zapytałam, czy mam napisać dla Jagody, czy Jagódki - młodsza dziewczynka, z buzią uśmiechniętą z całej głębi serduszka, powiedziała - "dla Jagódki" - Ania i Jagódka pamiętały o dwuletnim braciszku - poprosiły, żeby napisać też dla Michasia   :)  oczywiście, spełniłam to życzenie.
Przystojny, trzynastoletni chłopiec, Adam, nabył książkę i poprosił 
o dedykację dla rodziców i siostry   :)  Pani Bożena i pan Stanisław 
z wielką radością uznali, że "Zwiastunowi z Gór" będzie wspaniałym upominkiem, który podarują sobie w roku Srebrnego Jubileuszu małżeństwa.
Podeszła po książkę bardzo elegancka, delikatna kobieta 
w dojrzałym wieku - poprosiła 
o książkę z dedykacją dla siebie 
i rodziny - pani Maria niedawno straciła męża, ze łzami i ciepłym uśmiechem powiedziała, że "Zwiastunowi z Gór" będzie dla niej pomocą w przetrwaniu, że pomoże jej, pocieszy w żałobie - gdy porozmawiałyśmy przez chwilę, okazało się, że pani Maria urodziła się 1 maja, podobnie jak ja   :)  
z tym, że "trochę wcześniej" - dla mnie dzień urodzin zawsze był ważny, miły - mam wspaniałego Patrona, to święto Świętego Józefa Robotnika - zaś szczególną wagę zaczęłam przywiązywać do tego dnia od chwili ogłoszenia przez papieża Benedykta XVI daty beatyfikacji Ojca Świętego Jana Pawła II - 1 maja 2011 roku - ten dzień stał się dla mnie szczególnym darem, wypadł dokładnie w moje pięćdziesiąte urodziny   :)
W kościele pod wezwaniem Świętego Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny 
w Puszczykowie Ojciec Święty Jan Paweł II jest otoczony wielką czcią. 
http://www.jozefpuszczykowo.pl/index.php/jan-pawel-ii/%C5%9Bwi%C4%99ty 
Dzwon i kamień pamiątkowy przypominają wiernym o Świętym Janie Pawle II, kamień węgielny pod budowę kościoła został poświęcony przez Ojca Świętego 20 czerwca 1983 roku 
w Poznaniu.
http://www.jozefpuszczykowo.pl/index.php/jan-pawel-ii/kamie%C5%84-w%C4%99gielny 

W kościele znajdują się relikwie krwi Jana Pawła II, każdy filar został przyozdobiony zdjęciem portretowym uchwyconym w różnych chwilach życia, pielgrzymowania, modlitwy naszego
umiłowanego Ojca Świętego , zaś w dolnej części jest założona i prowadzona, z pełnym oddaniem, przez parafian, Sala Jana Pawła II, w której odbywają się różne uroczystości parafialne. W kilkunastu gablotach zgromadzone zostały przedmioty, dzieła sztuki upamiętniające Ojca Świętego Jana Pawła II. Ta sala, to małe muzeum wypełnione wartościowymi eksponatami. Bezinteresownie prowadzą je teraz państwo Jolenta i Eugeniusz Strabel, którzy zadbali o to, aby podczas krótkiej przerwy
między moim świadectwem mówionym pod koniec jednej Mszy, a następną Mszą Świętą, pokazać mi tę wspaniałą Izbę Pamięci i jej wyjątkowe zbiory. Z całego serca dziękuję pani Jolencie i panu Eugeniuszowi za poświęcony dla mnie czas i ogromną życzliwość.


Miłym zakończeniem pięknej niedzieli był wieczorny koncert Kolęd i Pastorałek, nie tylko grany 
i śpiewany, ale także tańczony przez Zespół Tańca Ludowego "Staropolanie-Wielkopolska".
Gorąco polecam odwiedzenie kościoła pod wezwaniem Świętego Józefa Oblubieńca NMP w Puszczykowie wszystkim, którzy czytają moje relacje i książkę "Zwiastunowi z Gór" - warto być 
w tym pięknym miejscu  :)
Pozdrawiam mile wszystkich Czytelników   :)                                                              Joasia Jurkiewicz
     





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz