czwartek, 27 listopada 2014

Spotkania w Kaliszu Pomorskim

Witam serdecznie  :)
Dużo się dzieje w tym tygodniu wokół prezentacji "Zwiastunowi z Gór" - jeszcze nie zdążyłam poukładać sobie wszystkich wrażeń po niedzieli 23 listopada w Kaliszu Pomorskim, skąd wróciłam w poniedziałek wieczorem, a już jutro wybieram się do Mierzęcic, miejscowości położonej w pobliżu Katowic, Będzina. Tam zaplanowano spotkanie autorskie - prezentację moich wspomnień w Gminnej Bibliotece Publicznej imienia Jana Pawła II - wśród słuchaczy będą prawdopodobnie osoby, które uczestniczą w zajęciach na Uniwersytecie Trzeciego Wieku.
Natomiast w sobotę wyruszam do Tomaszowa Mazowieckiego - tam przez całą niedzielę 30 listopada, podczas wszystkich Mszy Świętych będę dzieliła się moim świadectwem z wiernymi z parafii pod wezwaniem Świętego Antoniego Padewskiego.
W Kaliszu Pomorskim byłam 23 listopada 
z książkami na wszystkich trzech Mszach Świętych.
To niewielkie miasteczko, w niedzielę do kościoła nie przychodzi zbyt wiele osób - w okolicznych miejscowościach są tak zwane kaplice filialne, do których dojeżdżają księża wikariusze.
Dziękuję pani Uli Miłoszewskiej z Biblioteki Publicznej, która zaprosiła mnie do Kalisza Pomorskiego, była główną inicjatorką promocji "Zwiastunowi z Gór" i nawiązała współpracę 
z księdzem proboszczem Bolesławem Czaporem, który zgodził się, aby spotkania zorganizować 
w kościele parafialnym. Jest to najlepsza forma kontaktu z wiernymi, można dotrzeć z prezentacją do większej ilości osób niż w Domu Kultury, czy Bibliotece Publicznej, gdzie na specjalnie zorganizowanych spotkaniach autorskich bywa najczęściej niewielka grupa słuchaczy. 
Dziękuję księdzu Bolesławowi za przyjęcie propozycji podzielenia się świadectwem spotkania ze Świętym Janem Pawłem II podczas niedzielnych Mszy Świętych. 
Do rąk nowych czytelników trafiło 45 książek. Wiele osób prosiło 
o osobiste dedykacje dla siebie, 
a także babcie dla wnuków, rodzice dla dzieci, jak również dorosłe dzieci dla rodziców.
Zawsze miłe, wzruszające są takie prośby o wpis w książce - przejawia się troska o tych, których kochamy. Zapamiętałam, zanotowałam sobie kilka szczególnych próśb:
- babcia Bogusia i dziadziuś Jurek prosili o dedykację dla dwóch wnuków, trzynastoletniego Michała i dziesięcioletniego Krzysia - 
z opowiadania babci wynika, że 
to kochająca się rodzina i chłopcy przejęli od dorosłych wartości wiary, modlitwy, szanują rodziców i dziadków, chętnie uczestniczą 
w Mszy Świętej, przystępują do Sakramentów, uczą się, dużo czytają - babcia uczy Michała i Krzysia własnym przykładem, że nawet w bardzo trudnych doświadczeniach życiowych warto zwracać się ze swoim bólem do Pana Jezusa, oddać swoje problemy w ręce Maryi;
- dziesięcioletnia Oleńka ze swoją mamą, Anią poprosiła o wpisanie dedykacji dla babci Aleksandry - dopisałam jeszcze dwóch starszych braci Oli, którzy także bardzo kochają babcię;
- również dla kochanej mamy i babci, Marii Krystyny nabyły książkę córka, Ludwika i dwie wnuczki, Hania i Basia;
Podczas wieczornej Mszy Świętej, jeszcze przed zakończeniem, podeszła drobna, niewysoka kobieta z dziesięcioletnim synem - zdziwiłam się, że nie czekają na zakończenie Mszy, ale okazało się, że byli w kościele rano - Wiesia, tak ma na imię, powiedziała, że wysłuchała świadectwa, wróciła do domu i przez cały dzień nie dawało jej spokoju to, że nie zainteresowała się nabyciem książki - w końcu wróciła do kościoła - buzia jej syna, Oskara, wydała mi się znajoma, okazało się, że rano służył przy ołtarzu, jest ministrantem. Dla mnie ta niedziela była zaplanowana tak, że miałam być tylko podczas dwóch Mszy, o 8.00 i 11.00 - gdy przyjechałam w sobotę późnym popołudniem do Kalisza Pomorskiego, weszłam do kościoła, przedstawiłam się księżom, przywitałam i poprosiłam księdza proboszcza Bolesława o możliwość prezentacji również podczas niedzielnej Mszy o godz.18.00  
- i okazało się, że tak właśnie miało być - Wiesia wróciła wieczorem po książkę.
Ma 45 lat i kochającą się rodzinę - męża, Stanisława i czworo dzieci: Miłosza, Maćka, Sarę i Oskara, z którym przyszła, który podał mi rękę z radosnym uśmiechem, bardzo zadowolony, że będzie mógł przeczytać książkę i dumny z funkcji ministranta.
Wiesia nie miała łatwego życia - w dzieciństwie została odrzucona przez własną mamę, mimo to udało jej się stworzyć własną, piękną rodzinę - dzieci było pięcioro, ale jedno, siedmiomiesięczne, wróciło do Domu Ojca. Teraz Wiesia bardzo potrzebuje duchowego wsparcia, modlitwy - zachorowała poważnie. Jest po jednej operacji kobiecej, niestety wyniki nie są dobre, 9 grudnia czeka ją druga operacja i prawdopodobnie cykl leczenia - wierzy, że pomoże jej Święty Jan Paweł II.
Proszę, pamiętajmy w modlitwie o Wiesi.

Kilka osób, które zainteresowały się minionej niedzieli "Zwiastunowi 
z Gór" prosiło, aby pomyśleć również o prezentacji w miejscowościach, z których przyjechały, aby odwiedzić swoje rodziny i tak się stało, że trafiły na książkę. Bardzo chętnie pojadę wszędzie - cieszy mnie fakt, że ktoś podpowiada kolejne miejsca - będę zatem dzwonić do Polic, Pobiedzisk, Szczecina i na Podkarpacie, 
w okolice Jasła, Krosna - zobaczymy, może z czasem uda się zorganizować tam spotkania. 
Pozdrawiam wszystkich moich Czytelników  :)                                                     Joasia Jurkiewicz  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz