środa, 6 sierpnia 2014

Tatry, Zakopane-Olcza

Witam  :) 
wróciłam do Łodzi po 18 dniach wędrówek po Tatrach, z nowymi siłami - było pięknie, mam nadzieję, że tej energii wystarczy na najbliższe kilka miesięcy. Każdego dnia na szlakach, może nie aż tak bardzo wyczynowych, ale w miarę sił wędrowanie w różne miejsca - chłonęłam cuda przyrody. Wspaniale jest bez gazet i telewizji - najważniejsze było planowanie kolejnej wyprawy na następny dzień, zabezpieczenie się w kurtki przeciwdeszczowe i inne niezbędne akcesoria, wysuszenie butów po wędrówce, przezwyciężenie bólu mięśni, stóp, wygojenie otarć, a w trasie odpowiednie
zaplanowanie czasu wędrowania, odpoczynku, dotarcia do celu, do schroniska 
i busów - góry, drzewa, kwiatki, skały, ptaki, kozice, świstaki, słońce i wyjątkowo ciepły tego lata deszcz, chmury, mgły, wiatr, stawy, jeziorka, potoki - siła Przyrody, cuda otaczające człowieka 
z każdej strony, ogrom Bożej Miłości, hojność Stwórcy, który podarował to wszystko człowiekowi kocham Tatry!!!!!!!!!!!!!!!

Byłam w te wakacje w Dolinach Chochołowskiej i na Szlaku Papieskim,
Kościeliskiej (dwa razy) i nad Smreczyńskim Stawem,
na Kopieńcu Wielkim, Nosalu,
Kasprowym Wierchu (pieszo oczywiście), dwa razy na Hali Gąsienicowej, na Małym Kościelcu (przy zejściu do Pięciu Stawów Gąsienicowych wyszła na szlak 

i pasła się młoda kozica z mamą),
 
 
dwa razy w Morskim Oku i Dolinie za Mnichem - stamtąd na Wrotach Chałubińskiego (za Mnichem baraszkowały świstaki), po dwóch dniach z zamiarem wejścia na Szpiglasową Przełęcz, ale trzeba było wracać, nad Świnicą i wokół, ze wszystkich stron krążyła burza,
na Wiktorówkach u Matki Bożej Królowej Tatr - na Mszy Świętej - następnie na Rusinowej Polanie, zejście do Palenicy - nie dało się wyżej, szła burza,
na Słowacji - od Łysej Polany przez Dolinę Białej Wody w stronę Polskiego Grzebienia - piękna, bardzo długa trasa - trzeci raz szłam tym szlakiem, kilka lat temu do końca, na Polski Grzebień, tym razem trzeba było wrócić pokonawszy dwie trzecie trasy - nastąpiło załamanie pogody - ale i tak była piękna wycieczka,
również na Słowacji - od Popradzkiego Plesa Symboliczny Cmentarz tych, którzy odeszli "na drugą stronę grani" pod Osterwą, następnie wejście na szczyt Osterwy, przejście fragmentem Magistrali, zboczami gór, pod szczytami i zejście do miejscowości Vyżne Hagi - wspaniała, długa, widokowo bardzo piękna wyprawa.


 
Niedziela 27 lipca była dniem promocji "Zwiastunowi z Gór" w Sanktuarium Matki Bożej Objawiającej Cudowny Medalik w Zakopanem-Olczy. Wspaniały dzień na świadectwo spotkania ze Świętym Janem Pawłem II - tydzień po odpuście parafialnym, w uroczystym czasie związanym 
z obchodami stulecia parafii na Olczy. Sanktuarium Matki Bożej jest zbudowane na zboczu góry, dość wysoko - piękny kościół wznosi się ponad domami, widoczny z daleka. Wokół budowli rozmieszczone są stacje wszystkich części Tajemnic Różańca, także części czwartej, ustanowionej przez Ojca Świętego Jana Pawła II, Tajemnice Światła. 
Kolejny raz stały się moim udziałem tak zwane "przypadki", "zbiegi okoliczności" - po pierwsze, prezentowanie "Zwiastunowi z Gór" stulecie parafii, a po drugie, właśnie dwudziestego siódmego dnia każdego miesiąca, od pięciu lat, odbywają się w Sanktuarium na Olczy, po wieczornej Mszy Świętej, Procesje Światła połączone ze wspólnym odmawianiem Różańcowych Tajemnic Światła - idą księża z Najświętszym Sakramentem, wierni niosą sztandary, stuletnią figurę Matki Bożej, lampiony ze światłem i modlą się wspólnie idąc w Różańcowej Procesji Światła.
Dwudziesty siódmy dzień miesiąca, w którym odbywają się procesje jest związany z objawieniem Cudownego Medalika przez Matkę Bożą - właśnie 27 lipca wypadła piąta rocznica ustanowienia tego zwyczaju - a przecież ten dzień miesiąca od trzech miesięcy jest dodatkowo szczególnie ważny, gdyż właśnie 27 kwietnia bieżącego roku został kanonizowany Święty Jan Paweł II.
Moje świadectwo spotkania ze Świętym mówiłam tuż po ogłoszeniach, przed Błogosławieństwem, pod koniec każdej Mszy Świętej. Znów przeżywałam wzruszające, ciekawe spotkania z osobami zainteresowanymi wspomnieniem 
Pierwszej Oazy w Rzymie. Po pierwszej Mszy o godzinie 7.00 i po ostatniej, wieczornej, połączonej z Procesją Światła, podeszło po książki najwięcej miejscowych górali, po dwóch Mszach południowych  przychodziło więcej turystów.
Pierwsze dwa egzemplarze nabył pan Ignasiak, góral z Olczy - poprosił o dedykacje dla siebie i dla
córki Vanessy z wnuczką Kingą - był bardzo wzruszony, z drżeniem w głosie i łzami w oczach wspominał Jana Pawła II.
O dedykację dla córki, Ani, w dniu dziewiątych urodzin, poprosiła jej mama - obie, uśmiechnięte, poruszone świadectwem, podeszły po książkę.
Były prośby o wpisanie życzeń od rodziców dla dzieci z okazji dziesiątej rocznicy ślubu od dzieci dla rodziców trzydzieści siedem lat Sakramentu Małżeństwa.
Od osób, które przyjechały na wypoczynek, podchodziły zainteresowane książką i prosiły 

o dedykacje dowiadywałam się, że kolejne egzemplarze pojadą i będą czytane w Rybniku, Białymstoku, Poznaniu, Częstochowie, Klukowej Hucie na Kaszubach, Mrągowie, Krakowie...
Z Krakowa właśnie był bardzo miły pan, który zwrócił moją uwagę po jednej z Mszy Świętych - miał w sobie szczególną wewnętrzną radość, a jednocześnie refleksję, zamyślenie. Stał z tyłu kościoła, blisko wyjścia do przedsionka, gdzie był stolik z książkami. Wracając od pulpitu przy

ołtarzu, po prezentacji, zauważyłam, że uważnie przyglądał się książce, odwracał się kilka razy, widziałam wyraźnie w jego twarzy, że intensywnie przeżywa coś ważnego. Po Mszy podszedł i poprosił 
o zadedykowanie "Zwiastunowi z Gór" córce z mężem i Dzieciątkiem od Dziadka i Babci - był radośnie wzruszony, oczy szkliły się łzami. Zapytałam o imię Dzieciątka, a ten pan odpowiedział z uśmiechem, że jeszcze nie wie, ponieważ 
Chłopczyk, jego wnuczek, urodził się wczoraj, w sobotę 26 lipca - kiedy wpisałam dedykację, uśmiechając się ciepło, ucałował
moją dłoń, wziął książkę i wrócił do kościoła.

Podeszły dwie kobiety i mężczyzna - małżeństwo i siostra żony - przyjechali na wakacje z Białegostoku i planowali tej niedzieli uczestniczyć we Mszy Świętej w Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach, ale ta pani, która była siostrą, nagle zaczęła przekonywać rodzinę, żeby przyjechali do kościoła na Olczy - oni nie byli zbyt chętni, ale dowiedzieli się o Procesji Różańcowej Światła i, w ostatniej chwili, zdecydowali, że jednak nie Krzeptówki, a Olcza.
Po wieczornej Mszy Świętej, moim świadectwie i procesji podeszli prosząc mnie o wpisanie się do książek, które nabyli i opowiedzieli tę historię, podsumowując, że nie wiedzieli, dlaczego siostra tak bardzo nalegała na przyjście do Sanktuarium na Olczy, a teraz już wiedzą - "Zwiastunowi z Gór"
Bardzo ciekawą postacią jest pan Jan - gdy na zewnątrz wychodzili wierni w procesji, zwrócił moją
uwagę charakterystyczny mężczyzna - niewysoki, drobny, łysiejący, z zadbaną, długą, siwą brodą.
Po zakończeniu nabożeństwa podszedł prosząc 
o książkę z dedykacją - powiedział, że ma na imię Jan, też jest oazowiczem, pochodzi z Ludźmierza  bardzo zależy mu na kultywowaniu tradycji, przestrzeganiu przykazań, życiu zgodnym 
z Prawdami Wiary. Z ogromnym wzruszeniem mówił o Ojcu Świętym Janie Pawle II, wspominał audiencję, podczas której był blisko Papieża.
Mówił o wierze przodków - dziadów, pradziadów - przyjmujących Chrzest Święty z rąk Cyryla 
i Metodego - charakterystyczny wygląd pana Jana, jego skromny ubiór, długa, siwa broda, wiąże się 
z tym że, jak powiedział, chce nawet zewnętrznie podkreślać, że naród powinien dbać o swoje dziedzictwo, trzymać się tradycji, zgodnie z prośbą Jana Pawła II, nie podcinać swoich korzeni, pielęgnować wartości przekazywane z pokolenia na pokolenie, żyć według Dziesięciorga Przykazań, kierować się wiarą zakorzenioną od pokoleń.
Bardzo interesującym człowiekiem wydaje mi się pan Jan, chętnie porozmawiałbym z nim dłużej - nie było to możliwe, ze względu na wiele osób chętnych do nabycia książek, proszących o wpisy. Miejscowi górale z sympatią spoglądali na pana Jana, powiedzieli potem, że prawie każdego miesiąca czynnie uczestniczy w Procesjach Światła - a on, gdy wpisałam dedykację, wziął książkę, skłonił się i stanął z boku - przeglądał "Zwiastunowi z gór" - po czym wrócił po kilku minutach i nabył jeszcze dwa egzemplarze, podziękował, ucałował moją rękę i odszedł.
Wcześniej, tuż po nabożeństwie, poprosił o książkę z dedykacją dla całej rodziny Skupniów młody mężczyzna z małą dziewczynką na rękach - to była trzyletnia córeczka, Zosia, która ufnie przytuliła się do taty i usnęła smacznie, gdy wszyscy śpiewaliśmy wieczorną pieśń "Panience na dobranoc" - dedykując książkę dopisałam szczególny uśmiech dla Zosi.
Była to następna dobra, piękna niedziela, wiele
wartościowych spotkań. Jestem wdzięczna księdzu proboszczowi, Jerzemu Grzybowi, że mogłam być przez całą niedzielę 27 lipca z moim świadectwem "Zwiastunowi z Gór" w pięknym Sanktuarium Matki Bożej na Olczy. Nowi czytelnicy nabyli osiemdziesiąt egzemplarzy wspomnień z Pierwszej Oazy w Rzymie z Janem Pawłem II.
Następnego dnia, w poniedziałek, w drodze, idąc w kierunku szlaku na Kopieniec Wielki przez Cyrhlę, przeczekałam oddalającą się burzę na zadaszonym tarasie Domu Parafialnego przy kościele pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego.
Akurat w tym czasie podjechał pod dom ksiądz proboszcz Mirosław Goliński, marianin. Przedstawiłam się, krótko opowiedziałam o książce i zapytałam, czy widzi możliwość promocji. Ksiądz wysłuchał mnie bardzo uważnie - rezultat rozmowy już w najbliższą niedzielę -
10 sierpnia pod koniec
Mszy Świętych będę prezentować "Zwiastunowi z Gór" w kościele na Cyrhli i w kaplicy 
w Jaszczurówce.
Wysłuchał mnie także ksiądz proboszcz Janusz Bola, salwatorianin, z kościoła pod wezwaniem NMP Matki Zbawiciela na Antałówce - ponieważ pozostałe niedziele sierpnia są już zaplanowane w innych miejscach, będziemy ustalać termin promocji na czas ferii zimowych - żeby byli mieszkańcy Zakopanego i turyści przyjeżdżający w Tatry. Mam nadzieję, że uda się trafić ze świadectwem spotkania ze Świętym Janem Pawłem II na Pierwszej Oazie w Rzymie także do innych kościołów w Zakopanem i okolicach. W najbliższą niedzielę wracam do Zakopanego - zapraszam serdecznie wszystkich na spotkanie ze mną i z moimi wspomnieniami do kościoła na Cyrhli i kaplicy 
w Jaszczurówce, szczegóły podam na afiszu   :)                                                    Joasia Jurkiewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz