Obudź się, Polsko!
Podnieś głowę, wsłuchaj się
w słowa Norwidowe,
byś nie musiała znów ze wstydem
patrzeć w historię, w dom tułaczy,
gdy Twoich synów los sobaczy
będzie im dzielił kromkę chleba,
a oni będą w bramy nieba
pukać nierównym rytmem słowa
wpychanym kneblem w gardło prawdy,
bo im zgotujesz los tak twardy,
że będzie przy nich tylko cisza
stać nienawistna, z twarzą tępą,
aż przejdą przez granice cienia
odarci z wiary i imienia
w historii białą plamę hańby!
A kiedy dom okradną swoi
i wysprzedają to, co drogie,
zawsze zostanie przecież wiara,
że honor jest podparty Bogiem.
Że póki jeszcze my żyjemy
Bogiem,
Honorem i Ojczyzną,
nie będą ci, co podle żyją
handlować naszą Ojcowizną.
I włóczyć ją po targach świata
ubraną w darowane stroje,
bo ona w nas zostanie tutaj
lepiona żmudnie serca znojem.
I choć nie będzie pozłacana,
od świecidełek taka jasna,
to przecież za to Ją kochamy,
że nie jest cudza, ale własna.
Obudź się, Polsko!
Bóg jest z nami,
więc nie jesteśmy przecież sami,
byś zatrwożona wilczym tropem
skamlała prosząc Europę
o ochłap,
co nas wstydem pali,
że już jesteśmy tacy mali,
że nie umiemy bez pomocy
stanąć na swoich własnych
nogach,
by bronić progu swego domu.
Że już nas Rota nie ostrzega
i nie podniesie w nas odwagi?
Bośmy skarleli od niewoli
i już nas teraz nic nie boli,
bo blizna martwym leży
śladem
zakryta brudem niepamięci…
Obudź się, Polsko!
Spójrz za siebie
nim zegniesz kark pod cudzym
prawem.
Pamiętaj, że za Twoją sprawę
rosły przy drogach lasy krwawe
na łzach i pocie, krwi i bólu,
na grobach świętych oraz królów,
co dziś z przeszłości patrzą hardo
w twarze i oczy naszych wrogów,
i którzy zawsze Bogu
składali los i naszą wiarę.
Niech zatem przykazania stare
prowadzą nas do jutra
z Bogiem,
co będzie Królem przed
Narodem
i będzie stawiał swoje stopy
wśród barbarzyńskiej Europy!
Obudź się, Polsko!
Podnieś głowę!
Nie daj się ranić obraźliwym słowem
Tych, co jak tchórze w czas zagłady
milczeli łamiąc swe zasady
i dziś w przyjaźni
z kłamstwem stoją
dyplomatyczną się ostoją zowiąc
przed forum Europy,
a nasza pamięć w krwawych datach
patrzy znów z lękiem w tamte lata,
gdy nas zdradzono bez litości,
a los rozwłóczył nasze kości
daleko od naszego domu
i gdy strzelano po kryjomu
do naszych Ojców w ciszy stolic
w dyplomatycznym dymie cygar.
Obudź się, Polsko!
Złodziej w domu
snuje się ciągle po kryjomu,
wyłamał okno, rozbił drzwi
i z Twego snu jak błazen drwi,
a wyrzucając Złoty Róg
podkłada ogień pod Twój próg!
Wstań, zapal ogień!
W domu chłód,
przy stole niemoc oraz głód
czeka na prawo, sąd
i sprawiedliwość,
która nie będzie jak szczekanie psa,
któremu łańcuch ściska szyję –
dlatego tak żałośnie wyje
dzwoniąc łańcuchem w dno rozpaczy
nim go dopadnie los sobaczy.
Obudź się, Polsko!
Gdzie Twa duma
z Chrobrych
Chopinów
Wieszczów
Cudów
Świętych
Marszałków
Naczelników
Przywódców
Przodków
Męczenników
Obudź się, Polsko
w Imię Boga!
On będzie Królem na Twych drogach!
On cię powiedzie poprzez dzieje
i poprzez wrogów mur skruszony,
co będzie znakiem Twej obrony,
gdy trudnych czasów
przyjdzie pora.
Obudź się, Polsko!
Idą dni
i blaskiem Prawdy zorza lśni!
Obudź się, powstań!
Bat sumienia
niech chłoszcze aż po róże krwi!
Obudź się, Polsko mocą wiary,
która podnosi swe sztandary
ponad redutę Dekalogu,
ponad niewierny tłum jarmarczny!
Stojąc pod murem Częstochowy
z modlitwy dźwiga dom odnowy
składając Matce troski swoje.
A Ona darząc nas Pokojem
podnosi z kolan sens cierpienia.
I pochylając swą Koronę
bierze nas czule pod obronę
w najświętszym miejscu naszej wiary,
gdzie Bóg otacza nas cudami,
by nam pokazać, że jest z nami!
Obudź się, Polsko!
Spójrz dokoła –
o czujność nasza miłość woła
do Tej, co ciągle zagrożona
woła o prawo do Wolności
dźwigając sens Solidarności
ponad egoizm narodowy
i tych, co idąc krwawym tropem
próbują dzielić Europę
wedle zbójeckich praw przemocy.
I którzy nosząc gwiazdę krwawą
patrzyli jak się nad Warszawą
pastwił brunatny szatan wojny
wbijając dymu sztandar zbrojny
w płonące gruzy naszych marzeń.
Obudź się Polsko!
Larum grają
ci, co jak Matkę Cię kochają,
i których boli zakłamanie,
zdrada, głupota, zaprzedanie,
bluźnierstwo i krzywdzący sąd.
Obudź się! Podnieś -
dość już snu,
podstępnych umów i układów,
chocholich tańców oraz Dziadów,
niemocy, co jak łańcuch dzwoni,
zgrzyta, że ciągle to Rzeczpospolita,
że nie możemy decydować sami,
bo obcy nas błyskotką mami
i o zegarku opowiada
i małpie, co w salonie siedzi
i o wolności ciągle bredzi.
Obudź się Polsko!
Patrz, gdzie domu
granica Twoja krwią pisana
i gdzie się Wilna dotąd rana
boleśnie kładzie w naszych snach!
Spójrz, gdzie się Lwów ze snu wciąż zrywa,
by w patriotycznych się porywach
na skrzydłach Orląt wznieść do nieba.
I gdzie Wołynia czarna wdowa
łzę gorzką niczym piołun chowa
pod zapuchnięte polskie Zdrowaś.
Grudzień za grudniem liczy lata,
pamięć się wciąż odzywa
w datach -
w naszej pamięci, w której
Krzyże
wzrastają w niebo coraz wyżej
i w łomocie werbli,
w wieńcach, w mowach
w Tablicach, w pozłacanych słowach,
w kompaniach, w salwach
i wspomnieniach,
które zarasta perz milczenia,
gdy trzeba zadośćuczynienia
za zbrodnie i za krew Kaina.
Obudź się Polsko!
Podnieś głowę!
Milcz, jeśli masz żebraczą mowę
włóczyć po parlamentach świata!
Obudź się!
Jesteś przecież w domu
tym, co pod berłem Jagiellonów
potrafił dbać o polskie sprawy
- a przecież w Tobie Chrobrych krew
wciąż płynie w żyłach i wciąż śpiew
Bogurodzicy nas prowadzi!
Obudź się Polsko!
Nowym dniom
czas nadać sens i blask odwagi
i czas odmienić maskę blagi,
pod którą myślą nie skalana
sługusa gęba jak transparent
niebieskim bawi się i złotym
zapominając ciągle o tym,
że ta głupota przecież boli
jak powróz, który nas niewoli
szorstkim parzącym ruchem
zdrady!
Obudź się Polsko!
Podnieś głowę,
nie daj się ranić zakażonym
słowem,
popatrz w Historii karty złote
i czasy, gdyśmy Orlim lotem
pisali wolność w księdze Nieba,
bo taka była w nas potrzeba
godności, dumy i honoru,
bo przecież nam historia
wzorów nie poskąpiła.
Patrzmy zatem w Aleje,
gdzie się polscy Święci
za nami modlą czułym głosem.
Bo Oni się nad naszym losem
wciąż pochylają w cieniu Boga,
byśmy po naszych polskich
drogach szli
niosąc wielki płomień wiary!
Obudź się Polsko!
Podnieś głowę!
Przestań się trudzić żebraczym mozołem.
Tu niech pot Twój wyrasta
zagonami radości -
przecież Bóg nie odmówił
nam do ziemi miłości,
przecież prawda wciąż
ziarnem w naszej ziemi nabrzmiewa.
Tylu Świętych ją siało
i w modlitwach, i w śpiewach,
i żywotach, co świecą nam
płomieniem sumienia.
Miej odwagę by dotknąć dziś
podłego milczenia
Tych, co Polskę sprzedali
i w niewolę Ją wloką!
Bądź odważny i dumny, nieś
swą głowę wysoko!
Ponad tłum podnieś wiarę,
ponad podłość i butę,
by się serce twe w Polską
zmieniło Redutę!
Obudź się Polsko!
Czytaj znaki,
które nam Pan Bóg co dnia daje!
Jedynie Wiara i Nadzieja, jak
Chrystus, z grobu cudem wstaje.
Bogu więc ufaj! W Jego
dłoniach nasz los i jutro
zapisane.
Obudź się Polsko silna
Bogiem!
To On zabliźni każdą ranę.
Obudź się Polsko!
Aby wolność nasza
nie była jak targowa hala
co runie nagle nam na głowę
i będzie tylko płomień świecy
drżał chybotliwie w naszych
żalach…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz